Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 31.01.2015

Separatyści zerwali rozmowy. Wysunęli ultimatum. Na Ukrainie ostre walki

Spotkanie grupy trójstronnej nie przyniosło porozumienia. Były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma poinformował, że negocjacje zostały zerwane przez prorosyjskich separatystów.
Ukraińscy żołnierze na posterunku w miejscowości PieskiUkraińscy żołnierze na posterunku w miejscowości PieskiPAP/EPA/ANASTASIA VLASOVA

KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

Były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma poinformował w sobotę wieczorem o zerwaniu w Mińsku przez liderów prorosyjskich separatystów rozmów grupy kontaktowej ds. kryzysu na Ukrainie (OBWE, Ukraina, Rosja).

Sami przedstawiciele samozwańczych republik donieckiej i ługańskiej Denis Puszylin i Władysław Dejneho oświadczyli po spotkaniu, że nie został podpisany żaden dokument, a rozmowy na temat jego kształtu będą kontynuowane.
- Sobotnie konsultacje na temat planu realizacji mińskich porozumień (z września), zawierającego szereg konkretnych posunięć na rzecz szybszej deeskalacji sytuacji, zostały zerwane w związku z nieobecnością sygnatariuszy mińskich dokumentów Aleksandra Zacharczenki i Igora Płotnickiego, ultymatywnymi wypowiedziami ich przedstawicieli i Puszylina i Władysława Dejnego, a także ich odmową omówienia planu działań na rzecz niezwłocznego wstrzymania ognia i wycofania broni ciężkiej - powiedział z kolei Kuczma agencji Interfax-Ukraina.

Interfax-Ukraina informuje, że wcześniej przedstawiciele separatystów wysunęli w formie ultimatum żądania jednostronnego przerwania ognia ze strony władz ukraińskich.
Kuczma podkreślił, że stanowisko władz Ukrainy pozostaje niezmienne. - Strona ukraińska nie przyjmuje żadnych ultimatów i warunków wstępnych. Nasze zasadnicze stanowisko w kwestii pokojowego rozwiązania sytuacji w poszczególnych regionach obwodów donieckiego i ługańskiego pozostaje niezmienne - pełne i ścisłe realizowanie porozumień zatwierdzonych pisemnie w Mińsku 5 i 19 września 2014 r., począwszy od natychmiastowego zawieszenia broni  - zaznaczył.
Dodał, że oczekuje szybkiej oficjalnej reakcji Federacji Rosyjskiej.

"Kum Putina przywieziony przez ambasadora Rosji"

Na spotkanie w Mińsku przybyli prezydent Ukrainy Leonid Kuczma, ambasador Rosji w Kijowie Michaił Zurabow i wysłanniczka OBWE Heidi Tagliavini, a także reprezentujący samozwańcze republiki doniecką i ługańską Denys Puszylin i Władysław Dejnego. Negocjacje toczyły się za zamkniętymi drzwiami.

Na rozmowach prawdopodobnie obecny był także Wiktor Medwedczuk, prorosyjski oligarcha. Władimir Putin jest ojcem chrzestnym jego córki. Jak ustalił jeden z dziennikarzy, Medwedczuk został przywieziony samochodem rosyjskiego ambasadora - był wśród osób zmierzających na spotkanie.

 

 

Telefoniczna rozmowa Putina, Merkel i Hollande'a

Gwałtowne zaostrzenie się sytuacji we wschodniej Ukrainie było tematem rozmowy telefonicznej, jaką w sobotę przeprowadzili prezydent Rosji Władimir Putin, Francji Francois Hollande i kanclerz Niemiec Angela Merkel - o tym poinformowała wcześniej po południu służba prasowa Kremla. Według tego źródła rozmówcy w związku z odbywającym się w sobotę w Mińsku kolejnym spotkaniem grupy kontaktowej wyrazili nadzieję, że głównym tematem będzie jak najszybsze zawieszenie broni i wycofanie z rejonu konfliktu broni ciężkiej.

"Przygotowany był dokument"

Wcześniej informowano, że trójstronna grupa kontaktowa przygotowała nowy dokument ws. Ukrainy i liczy na jego podpisanie w sobotę. W dokumencie przewidziano konkretne posunięcia, które powinny zapewnić realizację podstawowych kroków zmierzających do deeskalacji konfliktu.

Walki na Ukrainie

15 zabitych i ponad 30 rannych - to bilans strat ukraińskich wojsk w Zagłębiu Donieckim w ciągu ostatniej doby. Poinformował o tym minister obrony Stepan Połtorak. Według niego, to najkrwawsze 24 godziny na wschodzie Ukrainy od września ubiegłego roku.
Minister Połtorak powiedział, że najbardziej zacięte walki trwają koło Debalcewa - ważnego węzła kolejowego. Siły ukraińskie są tam częściowo otoczone przez separatystów. Chodzi między innymi o Wuhlehirsk - miejscowość, która przechodzi z rąk do rąk. Bojówkarze mają tam do dyspozycji 25 dział artyleryjskich i 8 wyrzutni rakiet, i ściągają nowe siły, w tym ciężki sprzęt: czołgi, wozy piechoty i transportery. Według Połtoraka, wśród przysłanego przez Rosjan uzbrojenia jest armata samobieżna Pion, czyli Piwonia, kalibru 203 milimetry.
W piątek w Debalcewie zginęło 2 cywilów, a 7 zostało rannych. Z miasta uciekają mieszkańcy. Tylko w piątek w zorganizowanych grupach wyjechało z niego 310 osób, większość do Swiatohirska koło Słowiańska. Dla tych, którzy zostali w Debalcewie, ukraińskie władze organizują pomoc humanitarną. Cywile wywożeni są też z innych miejscowości położonych w pobliżu miejscowości, gdzie bojówkarze prowadzą swoją ofensywę. Między innymi ze Szczastia w obwodzie ługańskim wywieziono do Siewierodoniecka prawie trzydzieścioro dzieci.
Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Łysenko poinofrmował, że w wyniku ostrzału w Debalcewie i Awidijewce są braki w dostawach wody, ciepła i prądu. W 12 miejscowościach obwodu ługańskiego i 12 obwodu donieckiego nie ma o ogóle lub częściowo gazu. W 42 miejscowościach obwodu donieckiego nie ma światła.
Do Ługańska i Doniecka dotarł kolejny "biały konwój" z pomocą humanitarną dla Ukrainy. Dwunasty już rosyjski konwój przejechał granicę dziś rano. 80 ciężarówek dotarło do Doniecka, także 80 - do Ługańska.
Według Moskwy, konwoje zawierają żywność, leki i inne produkty pierwszej potrzeby. Ukraińcy twierdzą jednak, że w ten sposób Rosjanie przywożą nie tylko pomoc humanitarną, ale też broń i paliwo dla separatystów. Zazwyczaj po przybyciu konwoju zwiększa się liczba ataków na ukraińskie pozycje. Część pomocy trafia do ludności Zagłębia Donieckiego.

PAP/IAR/agkm

Wideo: opublikowany w środę reportaż ukraińskiej telewizji Hromadskie, opowiadający o katastrofie humanitarnej w Debalcewie