Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
migrator migrator 31.12.2008

Ciężko chora służba

Polsce potrzebna jest reforma służby zdrowia, ale na razie podążna ona w złym kierunku.
Ciężko chora służbaEastNews

Globalny kryzys finansowy jest okazją, aby uświadomić sobie, że tak podstawowy wymiar ludzkiego doświadczenia jak zdrowie nie powinien być uzależniony od zawirowań giełdowych.

Według raportu unijnego ośrodka analitycznego Health Consumer Powerhouse Polska służba zdrowia zajmuje 25 miejsce wśród 31 państw objętych badaniem. W porównaniu z 2007 r. Polska nieznacznie poprawiła swoją pozycję, awansując o 2 miejsca. Z państw Unii Europejskiej niżej sklasyfikowano tylko Rumunię, Bułgarię, Łotwę oraz Portugalię. Najwyższa jakość usług zdrowotnych jest w Holandii, Danii, Austrii, Luksemburgu i Szwecji.

Prawa pacjentów w największym stopniu są przestrzegane w Danii, na Litwie i w Finlandii. Najbardziej zinformatyzowana opieka medyczna jest w Danii, Holandii i w Wielkiej Brytanii. Na zabieg najkrócej czekają mieszkańcy Niemiec, Szwajcarii i Luksemburga. Najlepsze wyniki leczenia są w Szwecji, a za nią znalazły się ex aequo Finlandia, Holandia i Dania. Najbardziej rozbudowaną ofertę świadczeń mają Holendrzy, a za nimi znajdują się Belgowie, Finowie i Luksemburczycy. Wreszcie, największy dostęp do leków mają mieszkańcy Austrii, a za nimi znalazły się ex aequo Dania, Irlandia, Holandia, Hiszpania i Szwecja.

Polska najsłabiej wypadła w rankingu dotyczącym stopnia informatyzacji służby zdrowia i usług świadczonych przez internet. Na tym obszarze nasz kraj, wraz z kilkoma innymi państwami, zajął ostatnie miejsce. Bardzo kiepsko wygląda też w Polsce sytuacja z dostępnością leków i ich jakością. W tej dziedzinie z krajów UE wyprzedzamy jedynie Litwę, Łotwę i Bułgarię.

W tej sytuacji trudno się nie dziwić danym zawartym w opublikowanym niedawno dokumencie „Dostęp polskich pacjentów do innowacji w ochronie zdrowia”, który przygotowali naukowcy z Polskiej Akademii Nauk, różnych uczelni medycznych, czy Polskiego Stowarzyszenia Dyrektorów Szpitali.

Z raportu wynika, że wśród 96 badanych szpitali tylko 3 dysponowały naprawdę nowymi urządzeniami. Dlatego 15-letnie inkubatory dla wcześniaków, sztuczne nerki z początku lat 90. czy rentgeny z NRD nie są odstępstwem od normy, ale często spotykanym sprzętem medycznym. Polacy zażywają też przestarzałe leki. Do tego średnio dopłacają do nich aż 62 procent wartości, gdy według Światowej Organizacji Zdrowia przekroczenie progu 50 procent świadczy o utrudnionym dostępie do lekarstw. Wreszcie aż 87 procent sprzedawanych lekarstw to „generyki", czyli zamienniki leków oryginalnych.

W raporcie opracowanym przez Health Consumer Powerhouse Polska najlepiej wypadła odnośnie praw pacjentów i ich dostępu do informacji (tutaj wyprzedzamy 8 państw UE) oraz czasu oczekiwania na zabieg (za Polską znalazło się 7 państw UE).

W Polsce wydatki na służbę zdrowia wciąż są zbliżone do tych, które kraje zachodnie miały 25 lat temu

W podsumowaniu raportu Polsce wytknięto zdecydowanie niewystarczające działania prewencyjne (chodzi w szczególności o badania mammograficzne i poziomu cukru) i – co za tym idzie – słabsze wyniki leczenia. Autorzy przypominają również, że aby zapewnić właściwy poziom usług medycznych w Polsce, potrzebny jest odpowiedni system finansowania, który zapewniłby lekarzom i pozostałemu personelowi medycznemu godziwe wynagrodzenia. Tymczasem, jak pokazują eksperci HCP, wydatki na służbę zdrowia w Polsce należą do najniższych w Unii Europejskiej. W rankingu Polska wyprzedza jedynie Rumunię, Bułgarię, Litwę, Łotwę i Estonię. Tymczasem wydatki na służbę zdrowia na Węgrzech czy w Czechach są już blisko dwukrotnie wyższe niż w Polsce. Najwięcej na opiekę medyczną wydają: Luksemburg, Austria, Belgia, Francja, Holandia, Niemcy, Dania oraz Szwecja i w tych właśnie krajach jakość służby zdrowia jest najwyższa w Europie.

Faktycznie słabo

Dane HCP potwierdzają eksperci z Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Zgodnie z raportem OECD opublikowanym w minionym roku wydatki na usługi medyczne mierzone jako odsetek PKB w krajach rozwiniętych w ciągu ostatnich 15 lat wzrosły realnie aż o 80 procent, czyli o 37 punktów. W 1970 roku wydatki na służbę zdrowia pochłaniały 5 procent PKB w krajach OECD, a dwadzieścia lat później już prawie 7 procent, żeby w 2005 roku wzrosnąć do 9 procent.

Największy udział wydatków na służbę zdrowia w PKB jest w USA – 15,3 procent i w Szwajcarii – 11,6 procent. Tymczasem w Polsce wydatki na służbę zdrowia wciąż są zbliżone do tych, które kraje zachodnie miały 25 lat temu. Spośród wszystkich państw członkowskich najniższe wydatki na służbę zdrowia są w Korei Południowej – 6,0 procent PKB, w Polsce – 6,2 i w Meksyku – 6,4. Znacznie większy odsetek PKB od naszego kraju przeznaczają na opiekę zdrowotną nie tylko kraje rozwinięte, ale też państwa znajdujące się na podobnym etapie rozwoju. Stąd też trudno krytykować niewydajność naszej służby zdrowia, ponieważ jest ona po prostu radykalnie niedofinansowana. Nawet najbardziej wydajny system źle by funkcjonował, gdyby brakowało w nim środków.

Raport OECD pokazuje też znaczący wzrost ilości lekarzy w krajach rozwiniętych, ale niestety i tutaj Polska należy do outsiderów. W państwach należących do OECD w latach 1990-2005 liczba lekarzy wzrosła o 35 procent i obecnie wynosi 2,8 miliona. Najbardziej zwiększyła się liczba lekarzy-specjalistów, która wzrosła o 50 procent. Zgodnie z raportem najwięcej lekarzy jest w Grecji w Belgii oraz we Włoszech. Najmniej lekarzy jest w Turcji i Korei Południowej.

Prywatyzacja nie tylko nie jest rozwiązaniem problemów opieki medycznej, ale wręcz mogłaby je zradykalizować. Innymi słowy w Polsce potrzebna jest reforma służby zdrowia, ale powinna ona zmierzać w odwrotnym kierunku od tego, w którym podąża rząd.

Polskie realia

W ciągu ostatnich lat sytuacja w polskiej służbie zdrowia niestety niewiele się zmieniła. Rząd nie planuje zwiększenia wydatków na opiekę medyczną ani nie ma pomysłu, jak zwiększyć dostępność do usług medycznych i poprawić ich jakość. Eksperci PO powtarzają jedynie, że trzeba lepiej zarządzać pieniędzmi, co sprowadza się do postulatu prywatyzacji usług medycznych.

Żadnych zmian nie było też w reformie służby zdrowia zawetowanej przez prezydenta. W swoim programie PO obiecywało, że zagwarantuje bezpłatny dostęp do opieki medycznej i zlikwiduje NFZ. Nowy rząd faktycznie wziął się za reformę służby zdrowia, ale zmierzała ona do odpłatności za usługi medyczne i stopniowej rezygnacji z publicznej opieki medycznej. Kluczowym punktem planowanych zmian miała być transformacja publicznych placówek ochrony zdrowia w spółki prawa handlowego. Oznaczałoby to, że szpitale i ZOZ-y stałyby się spółkami kapitałowymi, kierującymi się zyskiem, a nie dobrem pacjentów. Co więcej, większościowym udziałowcem w przekształconych placówkach miały początkowo pozostać samorządy, lecz posłowie PO i PSL wykreślili z ustawy wymagany do tej pory, 51-procentowy próg udziału podmiotów publicznych w placówkach służby zdrowia, a zakładaną uprzednio dobrowolność przekształcania zastąpiono przymusem. Oznacza to, że nowe spółki mogłyby bankrutować. Przyjęcie reformy doprowadziłoby do stopniowej prywatyzacji szpitali.

Istotnym niebezpieczeństwem wpisanym w reformę było założenie, że nowo utworzone spółki powinny samodzielnie decydować, czy podpiszą kontrakt z NFZ. Właściciele bądź akcjonariusze danej placówki medycznej mogliby dojść do wniosku, że NFZ oferuje im za świadczone usługi zbyt niskie kontrakty i postanowiliby świadczyć je komercyjnie, czyli tym, którzy za nie zapłacą, a nie ubezpieczonym w publicznym systemie. Planom zmian w systemie opieki medycznej zarazem towarzyszy nacisk, aby stopniowo zmniejszać zakres usług refundowanych z budżetu. Między innymi dlatego politycy PO dążą do stworzenia sieci prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych.

Ministerstwo Zdrowia nie zwraca uwagi na doświadczenia międzynarodowe, z których wynika, że prywatna służba zdrowia oferuje tylko część usług, a ponadto jest droższa i mniej wydajna od publicznej.

Globalny kryzys finansowy jest okazją, aby uświadomić sobie, że tak podstawowy wymiar ludzkiego doświadczenia jak zdrowie nie powinien być uzależniony od zawirowań giełdowych. Ponadto pośrednictwo prywatne zawsze kosztuje, a krótkoterminowy zysk często pozostaje w sprzeczności z podstawowymi interesami społecznymi.

PO dąży jednak do pełnej prywatyzacji opieki medycznej, co w konsekwencji doprowadziłoby do wysokich kosztów dla pacjentów. Zgodnie z polityką wycofywania się państwa z jego obowiązków wobec obywateli PO nie planuje natomiast zwiększenia wydatków na służbę zdrowia i woli krytykować publiczną służbę zdrowia, która jest niedofinansowana między innymi z jej winy.

Aby poprawić jakość opieki zdrowotnej i zwiększyć jej dostępność, państwo musi zwiększyć wydatki na zdrowie swoich obywateli. Prywatyzacja nie tylko nie jest rozwiązaniem problemów opieki medycznej, ale wręcz mogłaby je zradykalizować. Innymi słowy w Polsce potrzebna jest reforma służby zdrowia, ale powinna ona zmierzać w odwrotnym kierunku od tego, w którym podąża rząd.

Piotr Szumlewicz