95-latek jest dzieckiem dwojga obywateli Stanów Zjednoczonych, ale urodził się w Kanadzie. Nigdy nie wypełnili oni niezbędnych dokumentów tak, aby Leeland Davidson mógł czuć się w pełni Amerykaninem.
Jak mówi, przez całe jego życie nikt nie zajmował się miejscem jego narodzin. Sprawa wyszła na jaw dopiero teraz, gdy postanowił... wyrobić sobie prawo jazdy. Żeby odwiedzić krewnych w Kanadzie.
- Poszliśmy wyrobić dla mnie prawo jazdy, ale nie pozwolono mi - powiedział telewizji Fox Davidson. Dodał, że zawsze zakładał że sprawę jego obywatelstwa załatwili jego rodzice, gdy jeszcze był dzieckiem i powód odrzucenia jego wniosku o prawo jazdy był dla niego kompletnym zaskoczeniem.
95-latek dodał, że gdy w latach 40-tych dołączył na ochotnika do marynarki wojennej badał sprawę swojego statusu prawnego, ale przedstawiciele marynarki zapewnili go, że wszystko w dokumentach wygląda w porządku.
sg