Zakłada ono, że wszelkie ograniczenia funkcjonowania tej strefy nie będą dotyczyć mieszkańców Unii, którzy należą do strefy.
Premier Tusk mówił, że w tej sprawie toczył się ostry spór na szczycie Unii. Część państw chciała zaostrzenia przepisów w związku z nielegalną imigracją. Polska natomiast broniła dawnych zapisów.
Premier Tusk mówił, że jest w 100 procentach usatysfakcjonowany tym porozumieniem. Jak podkreślał, nie chciał, by w przeddzień polskiej prezydencji z Unii wyszedł sygnał, że koncentruje się ona tylko na ograniczaniu swobód obywatelskich. Premier przyznał też, że kwestia nielegalnej imigracji może dotyczyć każdego względnie zamożnego państwa w Europie.
Na reformę układu z Schengen naciskało kilka krajów, przede wszystkim Francja, Włochy, Austria i Dania w związku z napływem imigrantów z Afryki Północnej. Pierwotnie we wnioskach ze szczytu napisano, że przywrócenie kontroli paszportowych będzie możliwe w sytuacjach kryzysowych, lub gdy jakiś kraj nie będzie radził sobie z ochroną granic.
Polska przeciwna zmianom
Polska zabiegała o wykreślenie tego drugiego warunku. Stwierdzenie bowiem, że jakiś kraj nie jest w stanie bronić swych granic jest uznaniowe i może doprowadzać do sytuacji, że sąsiadujące państwa samodzielnie będą podejmowały decyzje o opuszczaniu szlabanów granicznych. Ponadto w dokumencie zapisano także, że wszelkie decyzje będą podejmowane na zasadzie wspólnotowej, by nie pozostawiać żadnemu państwu swobody w tej sprawie.
Polska wprawdzie na początku w ogóle była przeciwna rozpoczynaniu dyskusji o możliwości przywracania kontroli granicznych, ale debata w Unii zaszła już tak daleko, że nie sposób jej zatrzymać.
IAR/mch