Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 14.03.2012

Wypadek autobusu w Szwajcarii. Wstępne ustalenia

Autokar, który rozbił się o ścianę tunelu w Szwajcarii, nie przekroczył prędkości - poinformował prokurator Olivier Elsig.
Wypadek autobusu w Szwajcarii. Wstępne ustaleniafot. PAP/EPA/LAURENT GILLIERON
Posłuchaj
  • Micheline Calmy-Rey: chcę szczególnie podziękować policji, lekarzom, personelowi medycznemu...
Czytaj także

Prokuratura sprawdza, czy do wypadku nie doszło na skutek awarii technicznej pojazdu lub zasłabnięcia kierowcy.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Prezydent Szwajcarii Micheline Calmy-Rey podziękowała wszystkim służbom, które wzięły udział w akcji ratunkowej.

- Chcę szczególnie podziękować policji, lekarzom, personelowi medycznemu i wszystkim tym, którzy pracowali bez wytchnienia od samego początku, kiedy doszło do wypadku i którzy nieprzerwanie nieśli pomoc ofiarom tej tragedii - powiedziała.

Premier Belgii Elio Di Rupo powiedział, że jest to tragiczny dzień dla całego narodu belgijskiego.

- Utrata osoby dorosłej jest dramatem, ale kiedy tracisz dziecko nie ma słów, aby wyrazić ból rodziców. Gdy dziecko cierpi w szpitalu ból jest bardzo silny, ale wtedy gdy dziecko odchodzi na zawsze, nie ma słów - powiedział.

Wypadek w tunelu

Do katastrofy doszło we wtorek po godz. 21 na autostradzie A9 koło miejscowości Sierre w kantonie Wallis. Prokurator Olivier Elsig powiedział, że w tunelu, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 100 km/godz., autobus wpadł na ścianę z prawej strony, a potem uderzył czołowo w betonową ścianę - część zatoki ratunkowej. Przyczyna wypadku nie jest jeszcze znana.

Autobusem jechały 52 osoby, głównie dzieci w wieku od 11 do 12 lat. Wracały z obozu narciarskiego w Val d'Anniviers. Pasażerowie pochodzili z miast Lommel i Heverlee w środkowej Beligii. Jedna trzecia miejsc w autokarze była wynajęta przez organizację chrześcijańską.

Zginęło 28 osób, w tym 22 dzieci i obaj kierowcy. Wiele ofiar wypadku nie zostało jeszcze zidentyfikowanych. Potrzebna będzie analiza DNA, a to może potrwać, nawet kilka tygodni - przyznają przedstawiciele policji kantonalnej.

Rannych - 24 osoby - przewieziono do szpitali w kantonie Wallis i w Lozannie. Lekarz pogotowia Jean-Pierre Delars powiedział, że większość rannych ma urazy wielonarządowe, a ich stan stawia pod znakiem zapytania prognozy przeżycia. - Większość poszkodowanych jest niestety ciężko ranna - oznajmił Dellars.

Z 24 rannych dzieci, 22 zostało zidentyfikowanych. Prawie wszystkie są już w kontakcie z rodzicami. Wśród rannych jest 17 Belgów, 3 Holendrów, jeden Polak i jeden obywatel niemiecki. Lekarze twierdzą, że życiu Polaka nie zagraża niebezpieczeństwo.

IAR,PAP,kk