Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Szymon Gebert 30.07.2012

Kolejny syryjski dyplomata zmienia strony

Khaled al-Ayoubi, charge d'affaires w Londynie, oświadczył, że nie chce dłużej reprezentować reżimu, który stosuje gwałt i przemoc wobec własnego narodu.
Rebelianci w AleppoRebelianci w AleppoPAP/EPA/STRINGER

Ponieważ prezydent Syrii Baszar al-Assad w marcu wezwał "na konsultacje" do Damaszku ambasadora z Londynu, Khaled al-Ayoubi był w ostatnich miesiącach najwyższym rangą dyplomatą reprezentującym syryjskie władze na Wyspach Brytyjskich.

Nie jest on jedynym przedstawicielem Damaszku, który wyrzekł się kontaktów z reżimem al-Assada. Na początku lipca placówkę w Bagdadzie opuścił ambasador Mawaf Fares, a w ubiegłym tygodniu ujawniono, że syryjska charge d'affaires na Cyprze, Lamia al-Hariri i jej mąż Abdelatif al-Dabbagh, ambasador Syrii w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, uciekli do Kataru.

Utrata dyplomatów poza oczywistymi kłopotami natury technicznej godzi w propagandę reżimu. Damaszek utrzymuje, że prowadzi operacje obronne przeciwko brygadom terrorystów wspieranych przez obce służby wywiadowcze. Taka wersja nie tłumaczy dlaczego zaufani członkowie reżimu decydują się na przejście na stronę opozycji.

Oprócz dyplomatów masowo dezerterują też wojskowi. Łącznie od początku konfliktu z armii zdezerterowało co najmniej 22 generałów, w tym głównodowodzący Gwardii Republikańskiej, oraz setki oficerów niższych rang. Nowa Armia Syryjska składa się głównie z dezerterów.

Protesty przeciwko prezydentowi Assadowi rozpoczęły się w Syrii w marcu ubiegłego roku. Brutalna reakcja policji i służb bezpieczeństwa doprowadziła tylko do eskalacji protestów. Od momentu gdy w tłumieniu demonstracji zaczęła brać armia w masowych mordach i starciach z armią rebelii zginęło blisko 20 tysięcy osób. ONZ oskarża Syrię o stosowanie masowego terroru, porwań, tortur i egzekucji. Uważa się, że są podstawy prawne by oskarżyć reżim o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości.

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

sg