Od kilku dni w Syrii pracują inspektorzy wysłani przez Organizację do spraw Zakazu Broni Chemicznej. Eksperci poinformowali już o zniszczeniu pierwszej partii trujących gazów. Organizacja, która ma siedzibę w Hadze potwierdziła też, że lada dzień do Syrii przyjadą kolejni inspektorzy.
Mieszkańcy Damaszku przyznają, że od przyjazdu grupy sytuacja w kraju nieznacznie się uspokoiła. - To bardzo pozytywny krok dla naszego kraju. Chciałbym, aby udało się rozwiązać w ten sposób wszystkie problemy - mówi jeden z mieszkańców Damaszku. - My, Arabowie uważamy, że cały Bliski Wschód powinien być wolny od broni chemicznej, także Izrael - dodaje inny.
WOJNA W SYRII - serwis specjalny>>>
Tymczasem sekretarz generalny ONZ ujawnił, jak ma wyglądać nowa misja Narodów Zjednoczonych w Syrii. - Wspólna misja ONZ i haskiej Organizacji ma liczyć 100 osób. Tylko w niewielkim stopniu będzie obecna w Syrii. Na miejsce pojadą tylko te osoby, które są niezbędne - wyjaśnia rzecznik sekretarza generalnego Farhan Haq.
Ocenia się, że cały syryjski arsenał chemiczny może liczyć nawet tysiąc ton trujących gazów, w tym sarinu i gazu musztardowego. Zniszczenie zasobów może potrwać długie miesiące.
Inspektorzy ONZ potwierdzili wcześniej, że 21 sierpnia na przedmieściach Damaszku doszło do ataku z użyciem sarinu. Amerykanie twierdzą, że w ataku zginęło niemal półtora tysiąca osób i oskarżają reżim Baszara al-Asada o dokonanie zbrodni. To właśnie to zdarzenie miało się stać podstawą do międzynarodowej interwencji w Syrii. Do ataku na Damaszek jednak nie doszło. ONZ ocenia, że wojna domowa w Syrii kosztowała życie 110 tysięcy osób.
pp/IAR
Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>