Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 22.11.2013

Rośnie napięcie na Ukrainie. Ukraińcy za umową z Unią Europejską

Ukraińcy protestują po tym, jak rząd anulował decyzję o podpisaniu umowy z Unią Europejską, tydzień przed szczytem w Wilnie. Największe manifestacje mają się odbyć wieczorem i w niedzielę.
Protest przeciwko zawieszeniu prac nad umową stowarzyszeniową z Kijowem we LwowieProtest przeciwko zawieszeniu prac nad umową stowarzyszeniową z Kijowem we Lwowie PAP/EPA/YURKO MORYKVAS

Ukrainę ogarnia fala protestów po decyzji rządu o odłożeniu podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Manifestacje odbywają się niemal w całym kraju. Rząd w Kijowie wstrzymał w czwartek proces przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, tłumacząc to kwestiami "bezpieczeństwa narodowego".

- Rozporządzenie wydano w celu bardziej szczegółowego zapoznania się i opracowania kompleksu działań, które powinna zrealizować Ukraina, by odtworzyć utracone moce produkcyjne oraz kierunki w relacjach handlowych z Federacją Rosyjską i innymi członkami Wspólnoty Niepodległych państw, a także w celu formowania odpowiedniego poziomu rynku wewnętrznego, który zapewniłby równoprawne stosunki między Ukrainą a członkami UE - czytamy w dokumencie na stronie ukraińskiego rządu.

Tymoszenko: reagujcie jak na zamach stanu!

Protesty są organizowane najczęściej za pomocą portali społecznościowych, bez polityków lub z minimalną ich pomocą. Do manifestowania wezwała też Julia Tymoszenko - zachęca do wychodzenia na ulice. - Reagujcie na to, jak na próbę przewrotu - napisała w swoim liście była premier.

<<< Putin oskarża UE o szantażowanie Ukrainy masowymi protestami >>>

Największe protesty zaplanowano na wieczór i na weekend

W Kijowie na placu Niepodległości mimo ciągle padającego deszczu protestuje około stu osób. Centrum Kijowa jest pełne milicji, w tym oddziałów specjalnych Berkut. Manifestacje jednak zaplanowane są na wieczór, kiedy to kijowianie wyjdą z pracy. Na razie władze starają się przeszkodzić demonstrantom zwożąc na majdan domki, w których odbędzie się jarmark norowoczny. Manifestanci nie kryli oburzenia.

Największa manifestacja odbywa się we Lwowie. Przed lwowską administrację obwodową, która podlega bezpośrednio prezydentowi, wyszły 2 tysiące studentów z hasłem ”Władza dokonała swojego wyboru, teraz nasza kolej”. We Lwowie do udziału w wieczornych protestach zachęcają lokalne władze, między innymi mer Andrij Sadowy. We Lwowie ogłoszono akcję obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec władz. "Przynoście ciepłe rzeczy, karimaty i jedzenie. Władze boją się własnych obywateli! Potrzebna jest maksymalna mobilizacja: im więcej nas będzie, tym większe szanse, że zostaniemy usłyszani" - mówią organizatorzy.

Na protesty wyszli również mieszkańcy Łucka, Iwano-Frankiwska, Użhorodu, Charkowa, są manifestacje w w Dniepropietrowsku i Czerniowcach. Wieczorem zwolennicy integracji europejskiej mają manifestować w Doniecku i Odessie.

Największa demonstracja prounijna ma się odbyć w niedzielę w Kijowie. Według mediów, milicja stara się już teraz przeszkodzić w tym, aby protestujący mogli dojechać do Kijowa. Kontrolowane są niektóre autobusy na trasie z Doniecka. Z kolei lwowscy przewoźnicy odmawiają wynajmowania transportu. Według opozycji, milicja przeprowadziła z nimi ”profilaktyczne rozmowy”.

W odpowiedzi na zapowiedź manifestacji w Kijowie przedstawiciele prezydenckiej Partii Regionów zapowiedzieli własną demonstrację. - Przywieziemy na nią swoich górników - powiedział polityk tego ugrupowania Wołodymyr Olijnyk.

W nocy ze czwartku na piątek odbyła się m.in. manifestacja w Kijowie. Na Majdanie Niepodległości protestowało około 2 tysięcy ludzi.

Tymoszenko: należy zwołać Radę Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony
Działania rządu Ukrainy w sprawie umowy stowarzyszeniowej z UE to przewrót porównywalny z puczem moskiewskim 1991 r. - oświadczyła za pośrednictwem swego adwokata znajdująca się w więzieniu była premier Julia Tymoszenko. Opozycjonistka wezwała w piątek Ukraińców do protestów, a do prezydenta Wiktora Janukowycza zaapelowała natomiast o zwołanie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony oraz o podjęcie decyzji o podpisaniu umowy stowarzyszeniowej na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie.

- Radzę panu i proszę o jak najszybsze zebranie RBNiO, wysłuchanie z charakterystyczną dla pana ojcowską troską wątpliwości rządu dotyczących utrudnienia stosunków z Rosją, uznania, że podziela pan to zaniepokojenie i podjęcia na tymże posiedzeniu RBNiO decyzji o podpisaniu umowy stowarzyszeniowej - głosi list Tymoszenko odczytany przez jej obrońcę Serhija Własenkę.

- Zabijając umowę, popełnia pan największy błąd w swym życiu - podkreśliła była premier.

Według relacji Własenki, który spotkał się ze swą klientką w szpitalu w Charkowie na wschodzie kraju, Tymoszenko uważa, że na decyzję rządu o pauzie w relacjach z UE należy reagować tak, jak mieszkańcy Moskwy zareagowali na pucz w 1991 r. Tymoszenko "prosi wszystkich o wychodzenie na place wszystkich miast Ukrainy i wyrażanie tam swego obywatelskiego stanowiska" - powiedział jej prawnik.

Premier Ukrainy: MFW za kredyt żądał podniesienia cen gazu o 40 procent

Na posiedzeniu w Radzie Najwyższej rano doszło do skandalu. "Hańba!" - krzyczeli w stronę szefa rządu parlamentarzyści z opozycji, którzy domagają się dymisji jego gabinetu.

Premier Ukrainy tłumaczył, że Kijowowi potrzebny był kredyt z MFW, ale postawiono warunki niemożliwe do zaakceptowania. - Decyzja o wstrzymaniu podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE jest trudna, ale było to jedyne możliwe wyjście z sytuacji, z którą mamy do czynienia na Ukrainie. Decyzja ta podyktowana jest czysto gospodarczymi względami, ma charakter techniczny i w żaden sposób nie zmienia strategicznych celów rozwoju państwa- mówił Azarow.

Premier poinformował, że rząd postanowił przerwać przygotowania do zawarcia umowy, gdy otrzymał pismo od Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który przedstawił Ukrainie "skrajnie ostre" warunki udzielenia pomocy finansowej. - Podwyższenie taryf na gaz dla ludności o 40 proc., zobowiązanie się do zamrożenia minimalnego wynagrodzenia, ograniczenie wydatków na cele budżetowe, zmniejszenie dotacji w energetyce, stopniowe odchodzenie od zwolnienia z VAT w rolnictwie i innych dziedzinach - wymieniał Azarow.

Władze w Kijowie wyjaśniły, że kierowały się troską o bezpieczeństwo państwa. Politycy rządzącej Partii Regionów mówili również otwarcie, że Ukraina jest rozczarowana, iż Unia Europejska nie wsparła jej konkretną pomocą finansową w zamian za straty, które ukraińska gospodarka poniosłaby wskutek oczekiwanego w związku z umową pogorszenia relacji handlowych z Rosją. Straty te oceniali na kilkadziesiąt milionów dolarów.

Opozycja: Rosja ma pomóc Janukowyczowi na wyborach 2015 roku

Występ premiera Ukrainy Mykoły Azarowa w parlamencie zakończył się skandalem. Szef rządu został wygwizdany przez opozycję. Opozycjoniści przyszli do parlamentu z czarnymi wstążkami, na stołach postawili znicze. Część siedzeń była przykryta flagami Unii Europejskiej i Ukrainy.
Mykoła Azarow starał się wytłumaczyć, że władze zrezygnowały z podpisania umowy stowarzyszeniowej z powodów wyłącznie ekonomicznych, a nie politycznych. Zapewniał też, że prezydent i rząd będą kontynuować reformy i integrację europejską, a także współpracę ze wszystkimi strategicznymi partnerami Kijowa.

Pod koniec występu w stronę premiera poleciały kartki papieru i puste butelki. Opozycjoniści są bowiem przekonani, że prezydent Wiktor Janukowycz zrezygnował z podpisania umowy z Unią Europejską i zdecydował się na współpracę z Rosją, aby Moskwa pomogła mu wygrać w 2015 roku w wyborach prezydenckich. Według oponentów władz, Wiktor Janukowycz nie pozostanie na stanowisku na drugą kadencję i nowy szef państwa podpisze umowę stowarzyszeniową.

Sprawa Tymoszenko

Obserwatorzy wskazują również, że jednym z powodów rezygnacji ze zbliżenia z UE była niechęć Janukowycza do uwolnienia Tymoszenko, czego domagała się UE, uzależniając od tego zawarcie umowy o stowarzyszeniu.

Jednak Aleksander Kwaśniewski, negocjator w ramach misji Parlamentu Europejskiego na Ukrainie mówi teraz, że były szanse podpisania umowy stowarzyszeniowej z Kijowem nawet mimo tego, że nie spełnionoby wszystkich postulatów UE w sprawie Julii Tymoszenko. Kwaśniewski powiedział, że ukraińskie władze wiele zrobiły, aby przygotować się do podpisania umowy, wprowadzając -na przykład - pewne zmiany prawne. W końcu jednak górę wzięły argumenty ekonomiczne i nacisk rosyjski. Zdaniem przedstawiciela misji Parlamentu Europejskiego, to był błąd ponieważ naciski Moskwy będą teraz rosnąć. - W ten sposób działając tak krótkookresowo można stracić coś ważnego, jak na przykład suwerenność - powiedział Aleksander Kwaśniewski.
Były polski prezydent dodał, że Unia Europejska była gotowa do dalekich ustępstw. Umowę można było podpisać, nawet jeśli sprawa Julii Tymoszenko nie byłaby do końca rozwiązana.

Unia Europejska nie daje za wygraną

Unia Europejska nie przyznaje się do dyplomatycznej porażki w negocjacjach z Ukrainą i nie daje za wygraną.  Decyzja Kijowa o przerwaniu negocjacji ze Wspólnotą była dla unijnych dyplomatów rozczarowaniem i zaskoczeniem. Jeszcze do czwartku mówiono o szansach na podpisanie porozumienia w ostatniej chwili, na marginesie szczytu w Wilnie. Choć już prawie jest pewne, że tak się nie stanie, Bruksela nie chce mówić o porażce. - Ukraina nie była nagrodą do wygrania, mówimy tu o partnerstwie, które budujemy od lat. Szanujemy decyzję Ukrainy, ale wciąż wierzymy, że jej przyszłość leży w silnych relacjach z Unią i nad tym będziemy nadal pracować - powiedziała Maja Kocijancic, rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji. Unia Europejska otwarta jest więc na dalsze rozmowy z ukraińskimi władzami, także z prezydentem Wiktorem Janukowyczem.

Paweł Kowal: podpisanie umowy z Ukrainą jest wciąż możliwe. "W polityce nie ma miejsca na emocje, włącza się plan awaryjny"

Bruksela odpiera też zarzuty, jakoby w ramach umowy stowarzyszeniowej nie zaproponowała Ukrainie atrakcyjnej oferty gospodarczej. Tymczasem - jak tłumaczy ukraiński rząd - to właśnie koszty gospodarcze zbliżenia z Unią miały być głównym powodem, dla którego Kijów ostatecznie ugiął się pod presją Moskwy.

PAP/IAR/agkm

''