Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 15.04.2014

OZE i panel na dachu albo dom energooszczędny

Każdy będzie mógł produkować prąd i sprzedawać go do sieci – rząd przyjął odpowiedni projekt ustawy. Jednak za wytworzony prąd dostaniemy tylko 80 proc. tej ceny, którą za energię elektryczną otrzymują elektrownie. Może więc lepiej wybudować zeroenergetyczny dom?
Każdy Polak będzie mógł zostać prosumentem.Każdy Polak będzie mógł zostać prosumentem.Glow Images/East News
Posłuchaj
  • Prezes NFOŚiGW Małgorzata Skucha przyznała w Radiowej Jedynce, że rozwiązania z projektu ustawy o OZE wydłużą okres po jakim zwrócą się środki zainwestowane przez prosumenta w baterie słoneczne. (Robert Lidke, Naczelna Redakcja Gospodarcza, Polskie Radio)
  • Zdaniem Duńczyków, bezpieczeństwo energetyczne polega nie tylko na tym, żeby dostawy były nieprzerwane, ale równie ważne jest to, aby cena energii była dostępna. I żeby na tę energię stać było zarówno ludzi, jak i przemysł – powiedziała w Polskim Radiu 24 Maria Dreger z Rockwool Polska. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza, Polskie Radio
  • O absurdach, jakie mogą się pojawić w zwiazku ustawa o OZE mówił w Radiowej Jedynce Michał Ćwil, wiceprezes zarządu Polskiej Izby Gospodarczej Energii Odnawialnej.(Elżbieta Szczerbak, Naczelna Redakcja Gospodarcza, Polskie Radio)
  • Prowadzący działalność gospodarcza mogą skorzystać z dużo lepszych benefitów, niż pozostali prosumenci - powiedział w Radiowej Jedynce Michał Ćwil, wiceprezes zarządu Polskiej Izby Gospodarczej Energii Odnawialnej. (Elżbieta Szczerbak, Naczelna Redakcja Gospodarcza, Polskie Radio)
  • Jeszcze się nie opłaca być prosumentem - stwierdził w Radiowej Jedynce Michał Ćwil, wiceprezes zarządu Polskiej Izby Gospodarczej Energii Odnawialnej. (Elżbieta Szczerbak, Naczelna Redakcja Gospodarcza, Polskie Radio)
  • Dotacje są zbyt skromne i nie dla każdego - powiedział w Radiowej Jedynce Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej. (Elżbieta Szczerbak, Naczelna Redakcja Gospodarcza, Polskie Radio)
  • Prosumenci będą dofinansowywać sektor energetyczny - ocenił w Radiowej Jedynce Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej. (Elżbieta Szczerbak, Naczelna Redakcja Gospodarcza, Polskie Radio)
  • Jest jednak i pozytywna zmiana w przyjętych przez rząd przepisach. To okres rozliczania się prosumenta z firmą energetyczną. Został on wydłużony do 6 miesięcy - powiedział w Radiowej Jedynce Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej. (Elżbieta Szczerbak, Naczelna Redakcja Gospodarcza, Polskie Radio)
  • Prosument będzie mógł liczyć na dofinansowanie mikroinstalacji wykorzystującej Odnawialne Źródła Energii - wyjaśniał w Radiowej Jedynce Witold Maziarz z NFOŚiGW.(Elżbieta Szczerbak, Naczelna Redakcja Gospodarcza, Polskie Radio)
Czytaj także

Specjalny, najnowszy program Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – Prosument ma finansować do 100 proc. kosztów instalacji, z zastrzeżeniem, że część dotacyjna wyniesie do 40 proc. dla produkcji energii elektrycznej i do 20 proc. dla produkcji energii cieplnej. Z kolei drugi element oferty przewiduje kredyt oprocentowany na 1 proc., spłacany przez beneficjenta w okresie do 15 lat. Okres karencji to 6 miesięcy, a realizacja przedsięwzięcia ma trwać do 18 miesięcy.

NFOŚiGW korzysta ze swoich doświadczeń

Jest to kontynuacja programu kolektorowego, gdzie 450 mln zł zostało przeznaczone na energetykę prosumencką. Jednak ten nowy Program tym się różni od poprzednika, że w pierwszej kolejności będą finansowane projekty związane z produkcją energii elektrycznej.

–Ta propozycja ma sens i każde działanie nas, jako obywateli produkujących energię, będzie się na pewno zwracało. Przeliczaliśmy warunki dofinansowania, czyli 15-letni kredyt lub pożyczkę na poziomie 1 proc. oraz częściową dotację na poziomie 20 lub 40 proc. w zależności od tego czy źródłem jest ciepło czy energia elektryczna, i ten okres zwrotu musi być poniżej 10 lat. Jeżeli będzie więcej takich urządzeń na rynku, to tak jak w przypadku kolektorów ceny spadną, i zapewne ten okres zwrotu będzie szybszy – wyjaśnia Małgorzata Skucha, prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Taka była właśnie idea Programu, aby zachęcić producentów, dystrybutorów i instalatorów, a przede wszystkim gospodarstwa domowe do korzystania z energetyki prosumenckiej.

Kosztowne OZE tylko dla wybranych

Zainstalowanie paneli słonecznych na dachu bardzo dużo kosztuje. Niewiele osób może zdecydować się na taką inwestycję.

– Średnie gospodarstwo domowe zużywa rocznie 3 tys. kWh energii. Panel fotowoltaiczny o mocy tysiąca MW jest w stanie rocznie wyprodukować ok. tysiąca MWh. To oznacza, że 1 kW kosztowałby ok. 6 tys. zł. Moc przyłączeniowa takiego gospodarstwa to ok. 10–12 kW, więc chcąc do maksimum to wykorzystywać, przynajmniej 10 do 12 kW z takiego panelu fotowoltaicznego trzeba by zainstalować. Więc liczymy się z kosztem co najmniej 60 tys. zł. Pytanie, czy ktoś chce dzisiaj zainwestować taką sumę, aby trochę się uniezależnić od kupowania energii z zakładu energetycznego. Myślę, że znajdzie się mało takich osób – twierdzi Michał Ćwil, wiceprezes zarządu Polskiej Izby Gospodarczej Energii Odnawialnej.

Co proponuje Fundusz

Oferowana jest pomoc do 100 tys. zł, przy 1 źródle, a przy łączonych źródłach nawet do 150 tys. zł. – Ten Program będzie dystrybuowany poprzez gminy, poprzez wojewódzkie fundusze ochrony środowiska, w dalszej kolejności przez bank lub konsorcjum banków wyłonionych w drodze przetargu. Ale już sam niskooprocentowany kredyt to jest kilkanaście, kilkadziesiąt procent dotacji w porównaniu z tym, co musielibyśmy spłacić idąc do banku komercyjnego – wyjaśnia prezes Małgorzata Skucha.

Każdy prosument musi sfinansować 100 proc. kosztów instalacji, ale dostanie kredyt. Jednak czy te urządzenia, np. panele, w Polsce gdzie jest duże zachmurzenie, są wystarczająco dobre, aby produkować prąd wtedy, kiedy go rzeczywiście potrzebujemy.

– Na pewno są coraz lepsze. Od kilku lat obserwuje się znaczące podniesienie sprawności tych urządzeń. Jeszcze niedawno mówiliśmy o fotowoltaice i jej sprawności na poziomie 12 proc. Z jednej strony bardzo spadły ceny, a sprawność wzrosła do ponad 20 proc. Marzy mi się taka nowoczesna technologia, która tę sprawność miałaby jeszcze wyższą i już pierwsze takie rozwiązania niebawem pojawią się na rynku – dodaje prezes NFOŚiGW.

Będą to np. baterie fotowoltaiczne, które produkują prąd także przy dużym zachmurzeniu. Są polskie technologie, realizowane ze środków unijnych, które pokazują że da się to zrobić. Pojawiają się świetne pomysły i patenty. Niedługo będą już na rynku, czyli z tej fazy badawczo-rozwojowej wejdą w fazę wdrożeniową.

Limitowane wsparcie

Środki finansowe są jednak ograniczone. Proponowane wsparcie finansowe dla prosumentów jest dobrym rozwiązaniem, ale niestety nie będzie ono dostępne dla wszystkich chętnych.

– Rolnicy są dzisiaj bardzo zainteresowani mikrowiatrakami, mieszkańcy terenów podmiejskich, właściciele domów jednorodzinnych – systemami fotowoltaicznymi, i właśnie te źródła miałyby z tych instrumentów wsparcia skorzystać, ale wygląda na to, że bez dodatkowych dotacji albo zmiany sposobu wsparcia w projekcie ustawy, trudno będzie stworzyć rynek masowy, a tylko przy takim spadałyby koszty. Połączenie tego instrumentu wsparcia, który jest w projekcie ustawy – ze wsparciem dotacyjnym, co proponuje NFOŚiGW, to jest dobre rozwiązanie. Ale tylko dla wybranych, ponieważ możemy wesprzeć tylko kilka tysięcy takich instalacji. A instrument powinien być adresowany do paru milionów polskich rodzin klasy średniej, rolników, którzy mogliby pomóc w rozwoju energetyki odnawialnej. W Niemczech prosumentów jest 2,5 mln, a w całej Unii ok. 20 mln. Niestety, w Polsce instrumenty dotacyjne nie są powszechnie dostępne i powodują duże koszty transakcyjne uważa Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.

Dla kogo wystarczy dotacji

Program Prosument dysponuje kwotą 600 mln zł, ale jest to program pilotażowy, który ma pokazać rozwiązania do wykorzystania również przez środki unijne, czyli w regionalnych programach operacyjnych, tak jak to było do tej pory, gdy były wspierane kolektory.

– Mam nadzieję, że marszałkowie także uwzględnią nasze propozycje i energetykę prosumencką w swoich środkach unijnych, które są dedykowane do regionów. W tym roku kilkanaście tysięcy prosumentów może skorzystać z tego programu, to tzw. inicjatorzy. Gdy zaczynaliśmy program kolektorowy, to było również wiele głosów, że kolektory będą zwracać się po 17 latach, a obecnie ten program dał nam awans w Europie z 9. na 2. miejsce, jeżeli chodzi o liczbę sprzedawanych kolektorów i 56 tys. gospodarstw już z tego skorzystało. Zaś okres zwrotu wynosi 4 lata, więc myślę, że tutaj będzie analogicznie. Potrzeba tylko tego pierwszego impulsu, legislację mamy prawie gotową. Chociaż nasz program nie potrzebuje tej ustawy, aby rozpocząć działania – podkreśla prezes Małgorzata Skucha.

Co proponuje rząd

Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o OZE, gdzie przewidziano, że prosument będzie mógł dostać za wytworzony przez siebie prąd elektryczny tylko 80 proc. średniej ceny ustalonej przez Urząd Regulacji Energetyki.

– To jest zachęta do korzystania z instalacji prosumenckiej na własne potrzeby – ocenia prezes NFOŚiGW. Ale tej energii nie można sprzedać, możliwość zarabiania znika, co wydłuża okres zwrotu inwestycji.

– Ta ustawa miała dać instrumenty wsparcia ekonomicznego, dodatkowe instrumenty i tutaj zawodzi. Dlatego, że właściwie jedyna zmiana która tutaj jest sprowadza się do tego, że my możemy sprzedawać nadwyżkę energii do sieci po cenie 80 proc. ceny energii z poprzedniego roku, czyli jest to zaniżona cena w stosunku do ceny rynkowej bez żadnego wsparcia. Natomiast kiedy oszczędzamy energię, to ją oszczędzamy po 50–60 gr/kWh, bo my ją po tyle kupujemy, a jak sprzedajemy to po 16 groszy. Rząd potwierdził więc, że prosumenci muszą dofinansowywać sektor energetyczny – zauważa Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.

Za podniesieniem do 100 proc. ceny energii sprzedawanej przez prosumentów jest zarówno Fundusz, jak i Ministerstwo Środowiska. Prezes Małgorzata Skucha ma  nadzieję, że rozpoczęcie tego programu, jako pierwszego kroku, przy legislacji, która już umożliwia prowadzenie tego typu działalności bez konieczności opłat, rejestracji, składek pozwoli na rozwój tego rynku. Natomiast docelowo nawet na zmianę przepisów w tym zakresie, tak aby każde gospodarstwo domowe mogło ekonomicznie na tym skorzystać podwójnie.

Panele jako bonus do emerytury

Nie ma wątpliwości, że warto zainwestować w panele słoneczne, aby w przyszłości zmniejszyć koszty życia na emeryturze. – Zachęcam także do korzystania z innych ofert NFOŚiGW, jeżeli ktoś planuje budowę domu, to może być to Program budownictwa energooszczędnego, gdzie można połączyć te dwa elementy, żeby budując energooszczędnie korzystać także z energetyki prosumenckiej – dodaje prezes NFOŚiGW Małgorzata Skucha.

Zamiast OZE – budownictwo energooszczędne

Dania, która nie posiada własnych kopalnych źródeł surowców energetycznych, jest jedynym w Europie eksporterem energii netto.

– Wszystko zaczęło się od szoku energetycznego, od kryzysu energetycznego w latach 70., kiedy to tania energia i tanie paliwa przestały być tanie. Praktyczni Duńczycy bardzo poważnie podeszli do sprawy zapewnienia stałych dostaw energii po racjonalnych cenach. Zauważyli bowiem, że bezpieczeństwo energetyczne polega nie tylko na tym, żeby dostawy były nieprzerwane, ale równie ważne jest to, aby cena energii była dostępna. I żeby na tę energię stać było zarówno ludzi, jak i przemysł – mówi Maria Dreger z Rockwool Polska.

Co zrobili Duńczycy

W Polsce ceny energii są na razie niskie, ale zapewne też wzrosną, ponieważ ceny energii rosną nieprzerwanie, o kilka procent w stosunku rocznym. Duńczycy dostrzegli, że polityka dotycząca energii, to nie jest tylko polityka zapewnienia podaży, związana z rozwojem sektora energetycznego.

Stwierdzili oni, że równie ważny, a może nawet ważniejszy jest popyt, a w energii najważniejsze jest to, żeby była dostępna i tania. Aby tak się stało, trzeba racjonalnie używać ciepła, energii elektrycznej. Czyli tak, aby zapewnić wszelkie racjonalne potrzeby, zużywając do tego minimalną potrzebną ilość energii. Innymi słowy – trzeba eliminować wszelkie straty, wszelkie marnotrawstwo.

Świadomi i oszczędni konsumenci

Rzeczywiście w Danii tak jest. Większość mieszkańców oszczędza energię, inwestuje w te energooszczędne rozwiązania.

Gdy Duńczycy budują dom, to tak go ocieplają żeby nie było strat energii ciepła, potem wstawiają szczelne okna czy kupują energooszczędne urządzenia. I to przyniosło efekty.

– W Polsce bardzo często hasło oszczędności i oszczędzanie kojarzy się z jakimś niedostatkiem, z odmawianiem sobie czegoś. Tymczasem oszczędzanie po duńsku, to jest właśnie racjonalne używanie. Zamiast budować dom, przez którego ściany, dachy, okna ucieka dużo energii, dużo ciepła i później do ogrzania takiego domu trzeba ogromnie dużo ciepła, to lepiej wybudować raz, a dobrze – tłumaczy ekspertka.

Dom, który buduje się na kilkadziesiąt lat, buduje się tak, aby potrzebował jak najmniej ciepła do ogrzewania.

Średni stan zasobów nowych domów duńskich, budowanych przez ostatnich 30 lat, w porównaniu do tego co mamy w Polsce, jest o wiele lepszy. Aby ogrzać metr kwadratowy swojego mieszkania, Duńczyk zużyje średnio co najmniej dwa razy mniej energii niż Polak.

Czyli nawet jeżeli cena energii jest podobna jak w Polsce – albo minimalnie większa, to Duńczycy płacą za nią ostatecznie taniej. I to jest oszczędzanie po duńsku, które stawia na efektywność energetyczną.

Czy możliwy jest zeroenergetyczny dom w Polsce

To co jest najważniejsze w tych duńskich doświadczeniach, to nie wyczyn i stawianie na pojedyncze osiągnięcia i budowa wybranych zeroenergetycznych domów, lecz masowe budowanie domów energooszczędnych.

–To jest poddawanie domów termomodernizacji na każdym możliwym etapie, wtedy kiedy są remontowane. Nie chodzi przecież o to, by np. tysiąc domów w danym województwie osiągało super wyniki i zużywało minimalną ilość energii. Celem jest, aby wszystkie domy zużywały tej energii tak mało, żeby ciepło i dobrze ogrzane mieszkanie zimą było standardem, a nie luksusem – podkreśla Maria Dreger.

Obecnie, jak pokazują dane Eurostatu, ponad 20 proc obywateli polskich w ciągu 20 lat nie było w stanie zapłacić za ogrzewanie swoich mieszkań w zimie, to jest ok. 9 mln Polaków, którzy żyją w niedogrzanych mieszkaniach.

Budynki publiczne też są energooszczędne

Mądre oszczędzanie i stawianie na efektywność energetyczną, zwłaszcza tam, gdzie możemy poprawić tę efektywność na masową skalę, to policzalna korzyść dla wszystkich.

– Pamiętajmy, że w Polsce jest ponad 6 mln budynków, z czego ponad 5,5 mln to są domy jednorodzinne. Jest więc gdzie oszczędzać – dodaje ekspertka.

Kilkaset tysięcy oszczędności dla gminy

Poddanie termomodernizacji budynku przedszkola czy szkoły, powoduje że w ciągu roku koszty stałe związane z ogrzewanie takiego obiektu – zmniejszą się o kilkadziesiąt tysięcy.

Te pieniądze, po poddaniu kolejnych budynków termomodernizacjom, już dają kwotę kilkuset tysięcy rocznie, którą gmina może przeznaczyć na inne potrzeby swoich mieszkańców. Termomodernizacja na pewno się opłaca.

Energooszczędne budynki to trzy korzyści: kasa, zdrowie i praca

Pieniądze – ponieważ są to oszczędności. Zdrowie, gdyż w energooszczędnych domach mieszka się zdrowiej, nie ma wilgoci, nie ma grzybów, nie ma chorób. I trzeci – praca. Już ponad 10 lat temu na poziomie europejskim przygotowywane były założenia polityki energetycznej, opracowywano, porównywano jak wiele miejsc pracy tworzy inwestowanie w efektywność energetyczną, w tym właśnie w taką powszechną termomodernizację. Okazało się, że jest to 3–4 razy więcej miejsc pracy niż z inwestycji z obszaru dostaw energii, np. budowy elektrowni lub elektrociepłowni.

To jest także ogromna korzyść dla społeczności lokalnych. Zwłaszcza, że te miejsca pracy związane z produkcją materiałów na rzecz budownictwa, termomodernizacji związane z usługami – to są miejsca pracy tworzone lokalnie, nie są one kosztowne, nie potrzebują ogromnych nakładów. Prace związane z poprawą standardu energetycznego budynków są wykonywane na miejscu i te miejsca pracy nigdzie nie odpłyną, np. tam gdzie jest taniej, czy też za wschodnią granicę. Czyli wszyscy korzystają.

Czy w Danii są prosumenci

Nie jest to zjawisko tak masowe, jak w Niemczech czy w Wielkiej Brytanii, ponieważ w Danii sprawy związane z zaopatrzeniem w energię były rozwiązywane systematycznie i systemowo. Dlatego tego typu ruch nie był tam potrzebny. Prosumenci są, ale nie jest to masowa skala.

Polityka OZE zmienia się

W Wielkiej Brytanii następuje obecnie korekta, ale nie odwrót od polityki dopłat do produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Wynika to z postępu technologicznego w OZE i nie ma już po prostu potrzeby aż tak dużych dopłat.

Ale warto też pamiętać, że produkcja z odnawialnych źródeł jest opłacalna wtedy, kiedy najpierw zadba się o zmniejszenie zapotrzebowania, zgodnie z zasadą trias energetica. Zmniejszamy straty, ograniczamy marnotrawstwo energii. Następnie potrzebną energię dostarczamy albo z OZE, albo ze źródeł kopalnych, w sposób tak czysty jak to jest możliwe.

Oszczędzania trzeba jednak uczyć. Najlepiej już od przedszkola.

Małgorzata Byrska

 

 

''