Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 01.08.2015

Energia odnawialna: świat rezygnuje z energii atomowej, bo jest droższa niż z OZE

Ustawa o odnawialnych źródłach energii (OZE) będzie poprawiana. Zmiany, przywracające taryfy gwarantowane dla prosumentów, dobrze oceniają organizacje społeczne i branża energetyki odnawialnej. Na rozwój OZE, kosztem energii atomowej, stawia też Francja, która niedawno przyjęła nową ustawę energetyczną.
Posłuchaj
  • Polska powinna zrezygnować z planów budowy pierwszej w naszym kraju elektrowni atomowej. I stawiać na OZE, mimo że to droższe rozwiązanie niż energia z węgla – wyjaśnia gość Jedynki Jarosław Tworóg, wiceprezes KIGEiT. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Obecne przepisy nie pozwalają, aby prosument poza siecią energetyczną mógł sprzedać prąd elektryczny np. swojemu sąsiadowi – wyjaśnia gość Polskiego Radia 24 Grzegorz Wiśniewski, prezes Zarządu Instytutu Energetyki Odnawialnej. (Robert Lidke, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Spółka Sunex jest producentem rozwiązań w dziedzinie techniki solarnej,a jej prezes Romuald Kalyciok, podkreśla, że przyszłość należy do OZE. (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Polska powinna stawiać na OZE, zwłaszcza, że mogą one zapewnić nam bezpieczeństwo energetyczne, i nowe miejsca pracy – uważa Sławek Brzózek z Fundacji Nasza Ziemia. (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Niemieccy konsumenci przekazują ponad 20 mld euro rocznie na rozwój OZE. Jest to opłata zawarta w rachunku za energie elektryczną – wyjaśnia Rafał Bajczuk z Ośrodka Studiów Wschodnich. (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Polska w rozwoju OZE powinna wzorować się na takich krajach jak Niemcy czy Austria – uważa prezes Romuald Kalyciok z firmy Sunex. (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Dr Maciej Sokołowski, ekspert do spraw OZE, zwraca uwagę, że Polska tak szybko nie zrezygnuje z węgla, ale musi jednak podążać za światowymi trendami. (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

A Francja to kraj, który obecnie jest jednym ze światowych liderów w produkcji energii z atomu, jednak chce to zmieniać, i do roku 2025 udział energii jądrowej w ogólnej produkcji energii ma spaść w tym kraju z obecnych 75 do 50 proc., a jednocześnie rosnąć ma znaczenie odnawialnych źródeł energii. Skąd taka decyzja? Czy chodzi tylko o klimat?

– Z rachunku ekonomicznego. Francja ma jedną z najlepszych technologii wytwarzania energii elektrycznej z atomu. Ale to jest  drogie źródło, a stale rosnące oczekiwanie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo tych źródeł spowodowało, że tak jak kiedyś szacowano koszt 1 megawatogodziny na ok. 78–84 euro na wyjściu z elektrowni, na rynku hurtowym, to w tej chwili ta cena podskoczyła do ok. 110 euro. Zatem stała się wyższa od ceny takiej samej energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych. Stąd ta zmiana strategii. To jest czysto ekonomiczna decyzja –   wyjaśnia gość Jedynki Jarosław Tworóg, wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji (KIGEiT).

Francuska decyzja o zasięgu globalnym

Natomiast sama decyzja parlamentu francuskiego nie jest zaskoczeniem, ponieważ prezydent Hollande już rok temu zapowiadał, że taka ustawa będzie przyjęta. Ale  konsekwencje tego kroku wydają się nie do przeceniania.

– Po pierwsze do tej pory w Polsce mówiono, że świat oszalał na punkcie zmian klimatycznych, i nawet to, że już kilkadziesiąt państw podąża w tym kierunku, nie zmieniło tej oceny. Ponieważ widzieliśmy w tym zagrożenie dla polskiego węgla. Natomiast jeśli w tym kierunku, w tak dużym zakresie ruszyła Francja, posiadacz elektrowni atomowych, która praktycznie węgla nie wykorzystuje, to oznacza, że nie chodzi tutaj tylko o klimat i sprawy klimatyczne. Chodzi o strategię energetyczną, o światowy rynek zielonych technologii. To posunięcie francuskie ma olbrzymie implikacje międzynarodowe – wyjaśnia gość Polskiego Radia 24 Grzegorz Wiśniewski, prezes Zarządu Instytutu Energetyki Odnawialnej.

Francja będzie więc drugim krajem, obok Niemiec, który zdecydowanie stawia na OZE. Także Polska będzie zapewne musiała dołączyć do grupy krajów, które dużą część swojej energii produkują z OZE.

– Na pewno nie uda nam się utrzymać obecnej polityki dłużej niż kilka lat. Jest to więc zwiastun poważnych zmian także u nas – dodaje Grzegorz Wiśniewski.

Czy nie będzie polskiej elektrowni atomowej?

Te rozwiązania francuskie mogą być zatem inspiracją dla Polski. I to w bardzo szerokim zakresie.

– Ponieważ my nie mamy energetyki jądrowej, i dlatego powinny być one dla nas  raczej sygnałem, że jest to już przestarzała technologia bazująca na maszynach cieplnych, a są już nowocześniejsze technologie. I trzeba wykorzystać tę fantastyczną sytuację, którą mamy. Otóż mamy zdekapitalizowaną energetykę, czyli nie ma problemu, że musimy zamykać coś jeszcze bardzo dobrego, a możemy otworzyć nowy cykl inwestycyjny, z nowymi rozwiązaniami technologicznymi –  ocenia Jarosław Tworóg. I dodaje, że powinniśmy zrezygnować z budowy pierwszej w Polsce elektrowni atomowej.  – Mam nadzieję, że już to zrobiliśmy, tylko trudno jeszcze o tym głośno powiedzieć.

Węgiel nadal zostaje

A co w takim razie z węglem? Czy energia produkowana z węgla będzie mniej opłacalna niż z OZE? I rachunek ekonomiczny wypadnie inaczej?

Zdaniem eksperta z  KIGEiT, energia z węgla będzie mniej opłacalna, ale musimy kontynuować jej wykorzystanie. Nie tylko z przyczyn klimatycznych, ale z przyczyn czysto systemowych. Polska nie jest jeszcze gotowa systemowo na wykorzystanie technologii OZE.

– Nawet jeśli technologia bardziej pójdzie do przodu, i energia z OZE będzie jeszcze tańsza, to nasz system nie będzie umiał jej zaadaptować. Dlatego do końca życia wszystkich elektrowni bazujących na węglu i brunatnym, i kamiennym te elektrownie będą nam służyły. Co więcej, będą nam potrzebne, a nawet niejedną trzeba będzie zbudować, chociażby po to, żeby OZE mogło funkcjonować i się rozwijać – dodaje.

Nowelizacja ustawy o OZE

Ma to ułatwić przede wszystkim ustawa o OZE, i proponowane zmiany nowelizacyjne. Mają być jednak gwarantowane taryfy, stawki dla prosumentów, na poziomie 75 gr. I ma być łatwiej jeśli chodzi o wyliczanie tych wszystkich wskaźników.

– Nie doszło jeszcze do nowelizacji ustawy. Jedyna, która jest – to ta uchwalona w tym roku. Mówiło się o nowelizacji, której celem było wycofanie się z obecnego poziomu taryf gwarantowanych. W obecnym projekcie nowelizacji już się nie mówi o wycofaniu się ze stawki 75 gr dla 3 kW źródeł fotowoltaicznych. Motywacja jest ekonomiczna, jest świadomość, że one głównie będą budowane tam, gdzie i tak koszt kompleksowy, czyli dostawy energii i samej energii jest wyższy niż te 75 gr. Nie będziemy więc dopłacać do tego w tym sensie, że koszt całkowity wytworzenia energii nie będzie wyższy, natomiast zmieni się źródło finansowania. Teraz średnio płacimy znacznie powyżej 75 gr za 1 kW/h, tylko część płacimy w rachunku, a część w podatkach – przypomina Jarosław Tworóg.

Natomiast będziemy mieli proces przesuwania powolutku w kierunku bezpośredniego rachunku, co oznacza, że mniejsze będzie obciążenie w podatkach.

Czy przybędzie prosumentów?

Po wycofaniu się z tych zmian, utrudniających rozwój, będziemy mieli w przyszłym roku boom, jeśli chodzi o prosumentów. Czy to jest optymalna ścieżka, jeśli chodzi o samą organizację uruchomienia tego procesu, to przekonamy się po wejściu w życie ustawy o OZE, czyli po 1 stycznia 2016 roku.

– Na pewno doregulowanie tej ustawy na poziomie formalności będzie konieczne, ponieważ w niektórych miejscach jest ona uciążliwa administracyjnie – dodaje gość Jedynki.

A stawianie na odnawialne źródła energii, na prosumentów, to w Europie już standard.

– Odnawialne źródła energii to są inne wyższe technologie, ale również pewna przyszłościowa polityka energetyczna, oparta o rozproszone źródła energii, które dają zupełnie inne możliwości, chociażby tworzenia miejsc pracy, również takiego zaproszenia do wzięcia odpowiedzialności za produkcje i zużycie energii od całej masy obywateli, którzy jako konsumenci złoszczą się, że nie rozumieją co mają na tej fakturze za prąd. I co jest ważne, przyszłościowo takie rozproszone źródła energii są po prostu bezpieczne. W tej chwili wystarczy dosłownie kilka słupów w Polsce wywalić, byśmy mieli problem z dostępem do energii. W momencie kiedy mamy 300 tys. małych rozproszonych źródeł energii, to jesteśmy bezpieczniejsi. Jest to zupełnie inny system produkcji, przesyłania i dostępu do energii – ocenia Sławek Brzózek z Fundacji Nasza Ziemia.

Nasza polska specyfika odnawialna

Polska jest krajem specyficznym, jak na miejsce w którym się znajduje w Europie. Ponieważ mamy 600 mikroinstalacji elektrycznych, które zostały od 2012 roku przyłączone do sieci. Wcześniej było ich 30, a były to mikroelektrownie wodne.

– Natomiast mamy znacznie więcej instalacji elektrycznych, o których operator systemu elektrycznego nie wie, bo funkcjonują poza siecią, nie są przyłączone do sieci. Energię produkują tylko dla siebie – komentuje prezes Wiśniewski.

Na początku były one dlatego budowane, że Polska była krajem, który najbardziej utrudniał niezależnym, małym producentom dostanie się sieci. Obecnie te instalacje są też budowane,  ale świadomie, ze względu na zbyt niskie wsparcie prosumentów, którzy chcą się włączyć do sieci. I ze względu na ograniczenia związane z unijną pomocą publiczną.

– Okazuje się, że można uzyskać znaczącą dotację, ale właśnie pod warunkiem, że zbudowana instalacja nie będzie  przyłączona do sieci. Stąd jeśli chodzi o energię elektryczną to mamy ok. 3-4 tys. mikroinstalacji, z tego 600 przyłączonych do sieci.

I mamy ok. 300 tys. instalacji cieplnych OZE, są to m.in. kolektory słoneczne i kotły na biomasę, pompy ciepła – wylicza gość Polskiego Radia 24.

Od sąsiada prądu nie kupimy

Czy sąsiad, który produkuje np. energie fotowoltaiczną może nam odsprzedać jej część? Czy tylko za pośrednictwem sieci?

–To jest właśnie to brakujące ogniwo w systemie stanowienia prawa wsparcia dla energetyki odnawialnej. Na dzisiaj bowiem za wszelką cenę staramy się „dobrać konia do bata”. Chcemy wtłoczyć w scentralizowany system energetyczny bezpośrednio każdą mikroinstalację. A one powinny tworzyć mikrosieci w sensie technicznym, systemy hybrydowe i na tym powinniśmy  budować współpracę w grupach producenckich lokalnych, sąsiedzkich czy spółdzielniach energetycznych. Stąd taka sprzedaż sąsiedzka jest w tej chwili prawnie niemożliwa. Ale technicznie jest to możliwe, bo możemy się połączyć z sąsiadem kablem i dzielić się energią – tłumaczy Grzegorz Wiśniewski.

I dodaje, że jest jeszcze jedna możliwość. Obecny system centralnej elektrowni i prądu zmiennego będzie się przekształcał w kierunku, o którym 100 lat temu myślał Edison, czyli sieci lokalnych sieci prądu stałego i urządzeń odbiorczych prądu stałego. Wtedy będziemy mogli całkowicie funkcjonować poza siecią nie tylko w układzie izolowanym, ale wyspy z sąsiadami. I tworzyć wirtualne elektrownie.

Model niemiecki…

Czyli jednak pójdziemy śladem innych, tym bardziej, że na energetykę odnawialną stawiają też kraje sąsiedzkie, jak np. Niemcy. Wzorzec mamy więc bardzo blisko.

– Niemieccy konsumenci przekazują ponad 20 mld euro rocznie na rozwój OZE. Jest to opłata zawarta w rachunku za energię elektryczną, stanowiąca 1/5 opłaty za prąd. I z tych pieniędzy operatorzy, właściciele OZE – farm wiatrowych, farm słonecznych, biogazowni, produkują prąd po cenach gwarantowanych, wyższych niż cena rynkowa. Oczywiście w długim okresie to wsparcie ma być mniejsze, by za bardzo nie obciążać konsumentów – wyjaśnia Rafał Bajczuk z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Tym bardziej, że w Niemczech to właśnie niemiecki konsument płaci, bo niemiecki przemysł korzysta z ulg.

…i inne modele

U nas też mają konsumenci dopłacać,  choć mniej niż zapowiadano. Nie 4,01 zł, a tylko 3,35 zł do megawatogodziny.

– Jak to będzie w Polsce wyglądało? To pytanie polityczne, a nie ekonomiczne. W naszym systemie założyliśmy duży poziom dotacji do energetyki. Niemcy wybrali politykę tworzenia cen rynkowych. Ta transformacja technologiczna OZE jest jednocześnie sposobem na doprowadzenie do całkowicie rynkowych relacji w obszarze energetyki – zauważa Jarosław Tworóg.

Niemcy to pierwszy wysoko rozwinięty kraj, który podjął taką decyzję ws. OZE. Po 10 latach tej transformacji także inne wysoko rozwinięte kraje chyba zauważyły zalety tego procesu, bo ten sam proces jest uruchamiany w Stanach Zjednoczonych, a to jest prawdziwa wykładnia innowacyjności i to jest kraj, który wyznacza kierunki rozwoju technologicznego.

– Więc widać już decyzje w USA, które konsumują decyzje niemieckie. I we wszystkich innych krajach OECD. Wszędzie tam przestawienie się na OZE, jako na lepsze rozwiązanie ekonomiczne, ma miejsce. I nie patrzmy tu na klimat. Klimat jest jednym z pozytywnych efektów tego działania. Przede wszystkim ważna jest ekonomia – podkreśla ekspert z KIGEiT.

Trend wyznacza Ameryka

W Stanach  współpraca dwóch gigantów na rynku energetyki słonecznej i samochodów elektrycznych, Solar City oraz Tesli Motors właśnie w zakresie produkcji akumulatorów sprawi, że panele słoneczne staną się najtańszym źródłem energii w USA.

– Co więcej, sama energia z paneli już jest najtańszą energią elektryczną w USA. Ale w Kalifornii dzieje się więcej. To pole doświadczalne, gdzie się reformuje w ogóle funkcjonowanie energetyki. Jest to pierwsze miejsce na Ziemi, gdzie się wdraża nowy system bilansowania, czyli stabilizacji systemów elektroenergetycznych, i do tej stabilizacji mają być używane nie zapasowe elektrownie, tylko magazyny energii. Amerykanie wydali w tym celu specjalny akt prawny, i wiele firm rozwija się dzięki tej decyzji – tłumaczy Jarosław Tworóg, wiceprezes KIGEiT.

A 30 lipca na warszawskiej giełdzie, na rynku głównym, zadebiutowała spółka Sunex, która produkuje m.in. klimatyzacje solarne, ale sprzedawać je chce na rynkach azjatyckich, we Włoszech czy w Hiszpanii. Ponieważ, jak mówią jej przedstawiciele, na rynku polskim trzeba poczekać aż wzrośnie świadomość i ludzie zaczną liczyć zyski w perspektywie np. pięciu lat. Ze względu na to, że jest to produkt bardzo innowacyjny i zaawansowany technologicznie, ma bowiem też wyższą cenę.

Sylwia Zadrożna, Robert Lidke, Dominik Olędzki, Małgorzata Byrska