Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Czwórka
Katarzyna Karaś 14.08.2013

Stabilizacja ujęć w filmie. By nie było "trzęsiłapki"

To największy przyjaciel operatora - tak o urządzeniach do stabilizacji ujęć w filmie mówią twórcy filmowi.
SteadicamSteadicamMike1024/Wikimedia Commons/CC

- By nie było "trzęsiłapki" zostało wymyślone urządzenie Steadicam. To jest dla mnie jeden z najważniejszych stabilizatorów urządzeń kamerowych, jakie zostało wymyślone - mówi w audycji "Czwarty wymiar" operator Andrzej Wolf z Warszawskiej Szkoły Filmowej. - To największy przyjaciel operatora - podkreśla.
Stworzony w latach 70. Steadicam to system stabilizacji kamery, mechanicznie izolujący ruch kamery od operatora. Składa się z noszonej przez operatora kamizelki, ramienia oraz sleda, na którego jednym końcu znajduje się kamera, na drugim zaś przeciwwaga. - W sumie cały sprzęt waży około 20 kg. Da się z nim biegać, ale trzeba mieć kondycję - mówi Wolf.
Efektu "trzęsiłapki" pomogą się nam pozbyć również specjalne programy komputerowe. Komputer jest w stanie sam wystabilizować wszystkie ujęcia, w których nic się nie porusza poza kamerą. Jeśli mamy chodzących ludzi na tle budynków, trzeba komputerowi wskazać, które elementy są statyczne, a które są ruchome.

Ta technika nie jest jednak pozbawiona wad. - Przy każdej stabilizacji musimy trochę stracić krawędzi obrazu. Im większa stabilizacja, im więcej drgań usuwamy, tym bardziej musimy się przybliżyć do obrazu, by nie było widać, że zabrakło nam materiału przy którejś krawędzi - tłumaczy Filip Kaczorek, szef działu graficznego w studiu ATM FX.
Dlatego stabilizacja komputerowa nadaje się do uzupełnienia pracy sprzętowych stabilizatorów albo w przypadku, gdy drgania były niewielkie.
Przygotował Michał Matus. Wysłuchaj całej audycji!