Jeśli już złość zagości w naszym umyśle, niewiele możemy zrobić. – Istnieje taki próg zdenerwowania, powyżej którego nie mamy już nad sobą kontroli. Przestajemy słuchać, co się do nas mówi – tłumaczy gość Czwórki. – Wówczas jesteśmy "straceni". Można jedynie zrobić krzywdę komuś, albo… sobie, uderzając w jakiś twardy przedmiot.
Zdaniem Brzezińskiego nie warto czekać, aż złość w nas "urośnie" i nie należy pozwalać jej wybuchać ze zdwojoną siłą. – Trzeba ją wygaszać tak szybko jak to możliwe, każdym możliwym sposobem – mówi psycholog. – Niektórzy wkładają głowę do zamrażalnika lub pod kran, inni liczą od 378 w dół, by skupić się na czymś innym niż emocje.
Jedną ze znakomitych, zdaniem ekspertów, metod na uspokojenie, jest właściwe oddychanie, zwane zasadą "5, 7, 8". – Pięć sekund wdechu, siedem - zatrzymania powietrza i osiem - wydechu – mówi Brzeziński. – To wbrew pozorom trwa strasznie długo, więc jeśli powtórzymy ćwiczenie cztery razy pod rząd, poziom zdenerwowania opadnie.
Według gościa Czwórki, egzaminu podczas rozładowywania agresji, nie zdaje rzucanie naczyniami, ani innymi przedmiotami. – To działa wręcz przeciwnie – mówi psycholog. Dlaczego? Posłuchaj nagrania rozmowy z gościem "Poranka OnLine" po kliknięciu w załączony plik dźwiękowy.
Miłosz Brzeziński w Czwórce/fot. W.Kusiński
(kd)