O organizację Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 starają się: Kraków, Ałmaty (Kazachstan), Lwów (Ukraina), Pekin (Chiny), a także Oslo (Norwegia). Z udziału w tym "wyścigu" zrezygnowali Niemcy, Szwedzi i Szwajcarzy, twierdząc, że dochód z imprezy jest niewspółmierny do wydatków. W Polce ścierają się dwie grupy: fanów i przeciwników tego pomysłu.
- Urodziłem się w Krakowie, spędziłem bardzo dużo czasu na Podhalu i uważam, że ten region - nie tylko polski, ale i słowacki - jest wart tego, żeby go promować na całym świecie - mówi Grzegorz Niemczyk związany z inicjatywą obywatelską "Kraków wart jest igrzysk". Gość Czwórki podkreśla, że organizatorem tej imprezy byłby cały wielki region, jakim jest Małopolska. Dostrzega też plusy w przyjeździe 12 tysięcy dziennikarzy i 3 miliardy widzów przed telewizorami na całym świecie.
Tomasz Leśniak, Grzegorz Niemczyk i Krzysztof Grzybowski /fot. Wojciech Kusiński
Pesymistą jest Tomasz Leśniak z inicjatywy "Kraków przeciw igrzyskom". - Z tą imprezą wiąże się ogromne ryzyko finansowe. Kwestia długu, który pojawia się po igrzyskach. Choćby w Vancouver to był miliard dolarów, wcześniej Turyn - 215 milionów dolarów - mówi gość "4 do 4". - Dla Krakowa taki dług oznaczałby katastrofę finansową - podkreśla.
Igrzyska zimowe w Polsce z pewnością zapewniłyby hale i obiekty sportowe dla naszych sportowców, jednak koszt ich utrzymania byłby ogromny. Nie bez znaczenia jest też kwestia promocji Krakowa i Polski na świecie, co może przełożyć się na wpływy z turystyki. Przeciwnicy i popierający pomysł organizacji igrzysk zimowych 2022 w Krakowie, mają bardzo dużo argumentów na poparcie swoich przeciwstawnych tez. Pozostaje nam czekać na decyzję MKOL-u.
(pj / ac)