- Zabieramy telefony, wysyłamy sobie zdjęcia i potem mamy "haczyki" na daną osobę, ale to tylko czasami - mówi jedna z słuchaczek Czwórki. - Zabieramy telefon koledze i oglądamy na nim pornografię, albo wrzucamy z jego konta różne dziwne filmiki do internetu - dodają kolejni słuchacze. - Ale to wszystko raczej dla żartu.
Okazuje się, że rzeczywistość w wielu szkołach bywa coraz mniej niewinna i sympatyczna. Jak przyznaje Marta Wojtas, psycholog z Fundacji Dzieci Niczyje, dzieci potrafią się wzajemnie dręczyć zarówno na gruncie fizycznym, jak i psychologicznym, a przemoc w sieci staje się coraz bardziej popularna. - Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, że jest ona dużo łatwiejsza do wprowadzenia przez sprawców, ale także dużo trudniejsza do odkrycia przez nauczycieli, niż zwykłe pobicie - zaznacza ekspertka. - Ma większy zasięg, więc dana osoba krzywdzona jest bardziej publicznie, ale też bardziej trwale, bo obraźliwe wpisy pozostają w internecie na zawsze.
Czytaj także: Przemoc w szkole... to dzieje się naprawdę <<<
Marta Wojtas i Krzysztof Grzybowski/fot. Wojciech Kusiński
Obrona przed szkolnymi "oprawcami", zwłaszcza tymi, którzy swoją działalność przenoszą do sieci, wcale nie jest prosta, a bywa wręcz niemożliwa. - Fizyczne "oddawanie" temu, kto nas pobił, tak naprawdę wyłącznie eskaluje konflikty, przemoc się nakręca i przenosi na pozostałe osoby - mówi ekspertka. - Agresja w sieci jest inna. Sprawcy mają fałszywe poczucie anonimowości i bezkarności, a to ułatwia im sprawę. Nie myślą o konsekwencjach i o tym, że namierzenie ich wcale nie jest trudne.
Jak radzić sobie ze szkolną przemocą i do kogo zwrócić się po pomoc? Z jakimi problemami zwracajhą się najcześciej młodzi ludzie do "telefonu zaufania"? Zapraszamy do wysłuchania nagrania całej rozmowy z psycholog Martą Wojtas w audycji "4 do 4".
(kd/pj)