Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Czwórka
Andrzej Cała 09.12.2013

Do czego potrzebna nam dziś muzyka?

- Tak samo jak padły pewne bariery gatunkowe w muzyce, tak samo pewne wątki ideologiczne czy światopoglądowe też się bardzo swobodnie mieszają. Nie ma takiej potrzeby, aby obowiązkowo to co dobre w muzyce było jednocześnie kontestacyjne - powiedział w Czwórce dziennikarz muzyczny "Gazety Wyborczej" Robert Sankowski.
Katarzyna Wyrzykowska, Robert Sankowski, Krzysztof GrzybowskiKatarzyna Wyrzykowska, Robert Sankowski, Krzysztof GrzybowskiWojciech Kusiński

- To jak słuchamy muzyki, często zależy od sytuacji, czyli tego, do czego jej potrzebujemy - mówi w audycji "4 do 4" socjolog muzyki Katarzyna Wyrzykowska. - Czy chcemy sobie coś wyobrazić, przeżyć, czy tylko, żeby była tłem. Ten problem nie jest łatwy. Trzeba indywidualnie patrzeć na to, jakie i kiedy mamy oczekiwania.
Takie podejście do słuchania muzyki zdecydowanie odróżnia obecne czasy od przeszłości, gdy to, czego słuchaliśmy często definiowało tak naprawdę to, kim jesteśmy, jaki jest nasz światopogląd. - Takie stwierdzenie jest prawdziwe i rzeczywiście sposób słuchania się zmienił, zmieniła się rola muzyki, jej miejsce - potwierdza Robert Sankowski. - Zastanawiam się tylko, czy ta zmiana nastąpiła w konsumpcji kultury, czy ogólnie życiu?
Pojawiają się głosy, że w muzyce współcześnie coraz mniejszą rolę odgrywają teksty i zawarty w nich przekaz (często go zwyczajnie brak). To powoduje, że trudniej nam identyfikować się z konkretnymi artystami, nie szukamy już w ich twórczości ideologii, a jedynie rozrywki. - Słowo ideologia kojarzy się bezpośrednio z polityką i o ile wątków politycznych w muzyce mamy mniej, o tyle pewne idee wciąż się przewijają - opowiada Wyrzykowska.

Katarzyna
Katarzyna Wyrzykowska, Robert Sankowski

- Tak samo jak padły pewne bariery gatunkowe w muzyce, tak samo pewne wątki ideologiczne czy światopoglądowe też się bardzo swobodnie mieszają - dodaje Sankowski. - Nie ma takiej potrzeby, aby obowiązkowo to co dobre w muzyce było jednocześnie kontestacyjne.
Dziennikarz dostrzega jeszcze jedną bardzo istotną kwestię, która w znaczący sposób zmieniła postrzeganie muzyki, jej odbiór i znaczenie. - Padła pewna bariera generacyjna, to znaczy jedziemy na festiwal i możemy zobaczyć ludzi w przeróżnym wieku, ten przekrój jest bardzo szeroki, a pewnie w Jarocinie w latach 80. najstarszy uczestnik to byłby dziennikarz, organizator albo pan przysłany przez służby. Tymczasem obecnie na festiwalach na pewnych koncertach obok siebie stoją 20-latkowie i 80-latkowie i oni mają pomiędzy sobą nić porozumienia - dodaja Sankowski.
Dokąd to wszystko zmierza i czego możemy się spodziewać w najbliższych latach? Czy czeka nas kolejna zmiana, rewolucja, czy też wszystko będzie się dalej rozmywało dążąc do jeszcze większej komercjalizacji?
- Żyjemy w czasach, gdy widać zdecydowanie, że tą wartością jest sukces rynkowy, że jest na niego ogromna presja, bo nie wiadomo gdzie go znaleźć - zauważa dziennikarz "GW". - Gdy mieliśmy dyktat wielkich wytwórni, tzw. majorsów, paradoksalnie łatwiej było o poszukiwania, eksperymenty. Częściej duży wydawcy podbierali pewne zjawiska undergroundowi i próbowały to przeszczepić na rynek, jak Nirvanę. Dzisiaj cała branża muzyczna jest w panice, że ciągle nie wiemy, dokąd to zmierza.
- Mamy taki przepływ informacji, które atakują nas zewsząd, że nie sposób przewidzieć, co się stanie - dodaje Wyrzykowska. - Internet zmienił w zasadzie wszystko, w tym muzykę, to jak ją odbieramy, jak jej słuchamy, czego szukamy. Tym trudniej coś tutaj wróżyć.

(ac)