Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Paweł Klocek 22.08.2011

Lechia podzieliła punkty z ŁKS-em

Piłkarze ŁKS-u Łódź wywalczyli pierwszy punkt w tym sezonie w piłkarskiej ekstraklasie. Na PGE Arenie w Gdańsku zremisowali bezbramkowo z Lechią Gdańsk.
Fred Benson Lechia Gdańsk (L) i Cezary Stefańczyk ŁKS Łódź 510Fred Benson Lechia Gdańsk (L) i Cezary Stefańczyk ŁKS Łódź 510fot. PAP/Adam Warżawa

Mecz pozostających bez zwycięstwa zespołów T-Mobile Ekstraklasy Lechii z ŁKS obejrzało na PGE Arenie Gdańsk 22 706 osób. Dla porównania - podczas inauguracyjnego spotkania na tym stadionie z Cracovią na trybunach zasiadło 34 444 widzów.

W Lechii zagrał już kapitan Łukasz Surma, który z powodu czerwonej kartki otrzymanej w inauguracyjnym spotkaniu z Polonią w Warszawie musiał pauzować w dwóch ostatnich meczach. Natomiast z powodu urazu kostki nie jest w pełni sił stoper Krzysztof Bąk. Największym osłabieniem była jednak absencja kontuzjowanego Abdou Traore.

Z kolei w ŁKS trener Dariusz Bratkowski, po wpuszczeniu 11 goli w trzech spotkaniach, zdecydował się posadzić na ławce bramkarza, prawie 37-letniego Bogusława Wyparłę, którego zastąpił 16 lat młodszy Czarnogórzec Pavle Velimirović. Miejsce w podstawowym składzie stracili także doświadczony stoper Marcin Adamski oraz Marcin Smoliński. Zastąpili ich Sebastian Szałachowski oraz były piłkarz Lechii Marcin Kaczmarek.

Łodzianie nie tylko przegrali trzy pierwsze spotkania, ale również nie zdołali strzelić w nich gola - bramkowy bilans 0:11. W Gdańsku goście nie zrobili wiele, aby poprawić ten dorobek - w całym meczu zawodnicy ŁKS oddali zaledwie jeden celny strzał. Z drugiej strony wyjątkowo defensywnie nastawieni zawodnicy beniaminka dopięli swego - nie stracili bramki i wywalczyli pierwszy w tym sezonie punkt. Aczkolwiek styl w jakim to osiągnęli z pewnością pozostawia wiele do życzenia.

Po wyrównanym i niemrawym początku, zaznaczyła się przewaga gospodarzy. Pierwsza groźna akcja miała jednak miejsce dopiero w 26. minucie, kiedy po zagraniu z prawej strony Ivansa Lukjanovsa minimalnie niecelnie uderzył Surma. Za chwilę dwa razy po strzałach Piotra Wiśniewskiego piłka przyszła tuż obok bramki ŁKS. Z kolei w 32. minucie po błędzie Velimirovicia dogodnej okazji nie wykorzystał Fred Benson.

Zawodnicy ŁKS mogli pochwalić się tylko rajdem w 37. minucie Marka Saganowskiego i zblokowanym uderzeniem Marcina Mięciela.

Z jeszcze większym animuszem rozpoczęli gdańszczanie drugą połowę. Najpierw przed szansą stanęli Wiśniewski i Piotr Nowak, a później niezbyt pewnie broniącego Velimirovicia starali się niepokoić z dystansu Wiśniewski, Lukjanovs oraz Mateusz Machaj. Bliski szczęścia był także w 65. minucie Nowak - tym razem golkiper ŁKS spisał się bez zarzutu.

Momentami łodzianie bronili się rozpaczliwie. Wśród gości starał się zagrażać bramce gospodarzy jedynie Mięciel, który piłkarską karierę rozpoczynał właśnie w Lechii, ale osamotniony nie był w stanie wiele zdziałać.

Trzy punkty mógł jeszcze zapewnić gospodarzom pod koniec spotkania rezerwowy Aliaksandr Sazankow. W 84. minucie Białorusin skiksował, a w doliczonym czasie gry piłka po jego główce przeszła obok słupka. Po spotkaniu piłkarzy obu zespołów pożegnały solidne gwizdy.

Po meczu powiedzieli:

Dariusz Bratkowski trener ŁKS: Gratuluję trenerowi Kafarskiemu bardzo dobrego zespołu. Muszę pochwalić również swoich piłkarzy za konsekwentną postawę w obronie i osiągnięty wynik. Bez strzelania goli na pewno nie utrzymamy się w ekstraklasie, ale w Gdańsku chcieliśmy głównie poprawić grę w defensywie, która była do tej pory naszą największą bolączką. Przed meczem miałem wielki ból głowy z obsadą bramki. Pavle Velimirović zagrał jednak bardzo dobrze w spotkaniu Pucharu Polski i zdecydowaliśmy się postawić na niego. I to była dobra decyzja.

Tomasz Kafarski trener Lechii: Zaimponowała mi gra obronna ŁKS. My staraliśmy się konsekwentnie realizować swój plan - uzyskaliśmy przewagę w drugiej linii, mieliśmy sporo sytuacji, oddaliśmy wiele strzałów z dystansu, ale zabrakło skuteczności. Szkoda, że fantastycznie dopingujący nas kibice nie mogli cieszyć się ze zdobytej bramki. Na pewno nie jesteśmy zadowoleni z dorobku osiągniętego w pierwszych czterech meczach, ale na podsumowania, ani tym bardziej na ścinanie komuś głów jest zdecydowanie za wcześnie. Zdajemy sobie jednak sprawę, że u siebie trzeba wygrywać. Dzisiaj się nie udało, zatem postaramy się odnieść pierwsze zwycięstwo w sobotę w Krakowie nad Wisłą.

Lechia Gdańsk - ŁKS Łódź 0:0

Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Deleu, Piotr Wiśniewski, Rafał Janicki. ŁKS Łódź: Dariusz Kłus, Marek Saganowski.

Sędzia: Radosław Trochimiuk (Przasnysz). Widzów 22 706.

Lechia Gdańsk: Sebastian Małkowski - Deleu, Luka Vućko, Rafał Janicki, Levon Airapetian - Mateusz Machaj, Łukasz Surma, Paweł Nowak (74. Marcin Pietrowski) - Fred Benson (81. Tomasz Dawidowski), Piotr Wiśniewski, Ivans Lukjanovs (66. Aleksandr Sazankow).

ŁKS Łódź: Pavle Velimirovic - Cezary Stefańczyk, Michał Łabędzki, Piotr Klepczarek II,Marcin Kaczmarek - Sebastian Szałachowski, Dariusz Kłus, Bartosz Romańczuk (77. Radosław Pruchnik), Marek Saganowski, Maciej Bykowski (73. Tomasz Nowak) - Marcin Mięciel (85. Marcin Smoliński).

pk