Trofeum Mistrzostw Europy, czyli Puchar Henriego Delaunaya
Dan O'Conor, kierowca autobusu w Chicago, szukając sposobu na rozładowanie stresu podczas pandemii koronawirusa, skoczył w minioną sobotę z mola do jeziora Michigan po raz 365 w ciągu roku.
Swoją przygodę rozpoczął 13 czerwca 2020 roku. Mężczyzna każdego dnia martwił się, czy jako kierowca autobusu nie zarazi się koronawirusem. Skok był dla niego pewnego rodzaju fizycznym i psychicznym oczyszczeniem.
– Robiłem to podczas pierwszych tygodni pandemii, podczas protestów i podczas roku wyborczego. Mogłem tam przyjść i wyeliminować cały ten hałas, być całkowicie sam ze sobą w jeziorze – wyjaśniał O'Conor.
Aby choć na chwilę zapomnieć o otaczającej rzeczywistości, wybrał sobie przystań przy Alei Montrose. Skakał tam do wody z betonowego mola.
– Zacząłem skakać do jeziora Michigan. W pierwszy dzień poszedłem tam, bo miałem kaca. Ponieważ czułem się później dobrze, zacząłem to po prostu robić każdego dnia – mówił mieszkaniec Chicago w telewizji ABC7.
Za największe wyzwanie uznał okres zimowy. Musiał wówczas wyrąbać w lodzie na zamarzniętym jeziorze wystarczająco duży otwór, aby mógł skoczyć. Jak dodał, pewnego dnia, kiedy wrócił do domu, zauważył około 20 zadrapań i skaleczeń na swoim ciele. Zimowe kąpiele zarejestrowały kamery.
Nie zrażały go pojawiające się przeszkody, a reakcje ludzi zachęcały do trwania w postanowieniu.
– Kiedy zacząłem umieszczać filmy na Twitterze i Instagramie, ludzie mnie pytali, dlaczego to robię i jak mogą to wesprzeć - a kiedy mówię o ludziach, mam na myśli nieznajomych online – podkreśla.
Nazwał on minioną sobotę wyjątkowym dniem. Była kulminacją tego, co robił przez cały rok.
Czy myślicie, że kierowca autobusu po roku oczyszczania pozbył się już stresu?
Dajcie znać w aplikacji lub na naszej stronie internetowej!
kw/PAP
CZYTAJ TAKŻE: