Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 06.10.2020

Działacz: protesty na Białorusi wywołują u Putina lęki, Łukaszenka wie, że jego odejście jest bliskie

- Możliwe zwycięstwo Białorusinów z pewnością napawa strachem Władimira Putina. To jeden z jego osobistych lęków, boi się powtórzenia podobnego scenariusza w Rosji. Dlatego ze strony Kremla widać próby wsparcia Łukaszenki – Kreml próbuje zamrozić sytuację na obecnym etapie - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl Jurij Hubarewicz z Rady Koordynacyjnej, przewodniczący ugrupowania "O wolność". Działacz zaznacza, że sam Łukaszenka ma świadomość, iż jego los jest przesądzony.

wojsko białoruś stock 1200.jpg
Działacz: Białorusini pokazali, że chcą wolności, to wybór wartości Zachodu - wolność nie koreluje z Kremlem

Tajna ceremonia inauguracji pokazała, że Łukaszenka się boi, wie, że nie jest zdolny do szeroko zakrojonych działań – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Jurij Hubarewicz, wchodzący w skład wąskiego grona Rady Koordynacyjnej na Białorusi i przewodniczący ugrupowania "O wolność".  - Łukaszenka nie ma już wewnętrznej legitymizacji. Jest to dla wszystkich oczywiste. Uświadamiają sobie to nie tylko przeciwnicy Łukaszenki, ale i jego dawni zwolennicy.  I to jest bardzo ważny aspekt obecnej sytuacji – dodaje nasz rozmówca.

Działacz zaznacza, że Łukaszenka jest w stanie utrzymać się przy władzy tylko dzięki zasobom finansowym, między innymi przyznanym mu przez Kreml. Te się kurczą, a administracja i organy siłowe zdają sobie sprawę ze słabości Łukaszenki, to może wieścić rozłam - ocenia działacz.

Jak zaznaczył opozycjonista, Rada Koordynacyjna ma wciąż trzy główne cele. Pierwszym z nich jest doprowadzenie do wolnych wyborów. Rada Koordynacyjna wzywa także do uwolnienia więźniów politycznych, aresztowanych, zatrzymanych podczas protestów, a także do pociągnięcia do odpowiedzialności winnych bezprawnego użycia przemocy i fałszerstw wyborczych.

Łukaszenkę popiera Rosja. - Kreml nie wierzy, że polityczna kariera Łukaszenki może potrwać dostatecznie długo, na tyle by mógł wypełnić wzięte na siebie zobowiązania ze strony Moskwy. Być może główna motywacja dla rosyjskiego wsparcia to zademonstrowanie narodom postsowieckim, narodowi Rosji przede wszystkim, że niemożliwa jest zmiana władzy w wyniku protestów narodu – zaznacza Jurij Hubarewicz.

***

JuryHubarewicz Jurij Hubarewicz, fot. Polskie Radio

Więcej w rozmowie.

Zachęcamy do przeczytania wywiadu.

en protest białoruś 1200.jpg
B. kandydat na prezydenta Białorusi: po lekcji Krymu Zachód musi stawić Rosji opór, bo po Białorusi może być Polska

PolskieRadio24.pl: Zachód nie uznaje Łukaszenki za prezydenta Białorusi – takie oświadczenia wysuwają kolejne państwa, ostatnio takie stanowisko przedstawiła Unia Europejska. Wcześniej Łukaszenka zorganizował potajemną inaugurację. Jednak to nie okazało się ciosem dla protestujących, nie przejęli się tym, protestują nadal. Jak teraz będzie pana zdaniem rozwijać się sytuacja?

Jurij Hubarewicz, wchodzący w skład wąskiego grona Rady Koordynacyjnej na Białorusi i przewodniczący ugrupowania "O wolność": 

Obecnie najważniejszym aspektem sytuacji na Białorusi jest to, że Łukaszenka nie ma już wewnętrznej legitymizacji, by rządzić krajem. Jest to dla wszystkich oczywiste. Uświadamiają sobie to nie tylko przeciwnicy Łukaszenki, ale i jego dawni zwolennicy.

Tajna inauguracja pokazała, że Łukaszenka się boi, wie, że nie jest zdolny do szeroko zakrojonych działań. Nie może nawet zorganizować inauguracji o dużej skali, na której byłaby obecna duża publiczność. Ceremonia była przeprowadzona skrycie i nie wiedziało o niej nawet jego najbliższe otoczenie. Dopiero później pokazano nagranie z tego wydarzenia. Łukaszenka zademonstrował w ten sposób, że jest zagnany w kozi róg, czuje się osaczony. To bardzo istotny sygnał dla organów siłowych i członków administracji.

Władza Łukaszenki opiera się teraz wyłącznie na sile – na uzbrojonych oddziałach, milicji. Nimi też kieruje strach: nie noszą oznaczeń wskazujących na pełnione przez nich funkcje, pozwalających na identyfikację ich oddziałów i ich samych. Nie przedstawiają się podczas zatrzymań, choć wedle prawa powinni tak robić. Także w sądach funkcjonariusze zeznają pod zmyślonymi imionami, noszą maski i kominiarki w miejscach publicznych, na salach sądowych podczas procesów demonstrantów zakrywają twarz. Ci ludzie czują, że popełniają czyny bezprawne, niezgodne z białoruskim prawem.

To wszystko kategorycznie przeczy tezie Łukaszenki o tym, że ma jeszcze poparcie, a jeszcze bardziej przeczy jego tezie, że wygrał wybory z 80-procentowym poparciem.

Czynnik wewnętrznego strachu, i w przypadku Łukaszenki, i jego otoczenia, będzie działać destrukcyjnie na aparat władzy, na organy siłowe. To tylko kwestia czasu i to jest oczywiste.

nord stream 2 opis
Czy Nawalny zatrzyma projekt Nord Stream 2? B. ambasador USA w Polsce: agresja Putina musi zmienić świadomość Zachodu

Jak postrzega pan zagrożenie ze strony Rosji?

Co tyczy się zewnętrznych wpływów, w obecnym momencie widzimy próbę wywarcia wpływu na sytuację przez Federację Rosyjską, która na poziomie finansowym i politycznym deklaruje wsparcie dla Łukaszenki.

Rosja jednak stara się działać ostrożnie. Po pierwsze boi się, by jednoznacznie negatywnie nie nastawiać do siebie większość narodu białoruskiego, dla którego protesty nie miały do tej pory geopolitycznego wydźwięku. Głównym postulatem Białorusinów jest zmiana władzy. Otwarte poparcie dla Łukaszenki może nadać protestom dodatkowy wymiar geopolityczny.

Rosja działa ostrożnie i powoli także z tej przyczyny, że Łukaszenka nie wydaje się Kremlowi partnerem, na którego warto postawić. Kreml nie wierzy, że polityczna kariera Łukaszenki może potrwać dostatecznie długo, na tyle by mógł wypełnić wzięte na siebie zobowiązania ze strony Moskwy.

Być może główna motywacja dla rosyjskiego wsparcia to zademonstrowanie narodom postsowieckim, narodowi Rosji przede wszystkim, że niemożliwa jest zmiana władzy w wyniku protestów narodu.

Trzeba podkreślić, że zmiana władzy, z którą obecnie mamy do czynienia na Białorusi, ma miejsce w sposób pokojowy, bez przemocy. Możliwe zwycięstwo Białorusinów z pewnością napawa strachem osobiście Władimira Putina. To jeden z jego osobistych lęków, boi się on powtórzenia podobnego scenariusza w Rosji. Dlatego ze strony Kremla widać próby wsparcia dla Łukaszenki – Kreml próbuje zamrozić sytuację na obecnym etapie.

Zachód zaś w mojej ocenie nie zauważył tego momentu, gdy nastroje niezadowolenia na Białorusi sięgnęły zenitu. Przez ostatnie lata rozwijano relacje z Łukaszenką, uznając go za głównego partnera w rozmowach. A przy tym niepotrzebnie zmniejszały się programy wsparcia dla społeczeństwa obywatelskiego, też dla niezależnych mediów. Zamiast tego pieniądze trafiały do aparatu państwowego poprzez różnego rodzaju stowarzyszenia, pozostające pod kontrolą Łukaszenki. Opozycja białoruska zwracała uwagę, że ten człowiek nie może być partnerem dla Zachodu, że nie jest możliwe, by zdecydował się na jakiekolwiek reformy czy demokratyczne przemiany, że to wynika z natury jego władzy. Jednak postawiono na relacje z Łukaszenką, w nadziei, że jakimś sposobem może on ewoluować w lepszą stronę. Historia pokazuje, że to była pomyłka ze strony Unii Europejskiej i innych państw.

białoruś 1200 free mińsk
Polska, UE, szykują plan Marshalla dla Białorusi. Ekonomista: ten kraj ma olbrzymie szanse na sukces gospodarczy

Teraz Zachód, UE nie uznają jednak Łukaszenki, jest przygotowywany plan Marshalla dla Białorusi.  Zainicjowała go Polska, obecnie zaakceptowała Unia Europejska.

Jesteśmy wdzięczni za wszystkie programy. Bardzo ważne jest oczywiście wsparcie dla tych, którzy zostali poddani represjom.  Bardzo ważne, że zachodnie demokracje wspierają teraz Białorusinów, że nie popierają reżimu.

Jak będzie rozwijała się sytuacja dalej?

Jeśli chodzi o nieuznanie Łukaszenki, może to doprowadzić do zamrożenia w pełni stosunków między Łukaszenką a Zachodem. Może jednak pewne relacje będą utrzymane. Wcześniej, mimo że żadnych wyborów nie uznawano, stwierdzano falsyfikacje, to i tak utrzymywano pewne relacje z Łukaszenką.

Jakie działania będzie podejmowała Rada Koordynacyjna?

Rada Koordynacyjna będzie kontynuowała swoje prace, mimo prób pozbawienia jej kierownictwa. Widzieliśmy represje wobec wielu osób prezydium Rady Koordynacyjnej.  To jednak nie odbiło się na jego pracach. Węższe grono rady liczy około 50 członków, a grono rozszerzone około 5000 członków. Jest także wiele innych osób, które wspierają prace Rady Koordynacyjnej i próbują wziąć udział w jej pracach, nie zważając na zagrożenie represjami.

Obecnie społeczeństwo potwierdza swoje wsparcie dla Rady Koordynacyjnej – około pół miliona osób jeszcze parę tygodni temu opowiedziało się na rzecz prac Rady. Wiele organizacji społecznych, stowarzyszeń wspiera pracę Rady czy cele przez nią deklarowane.

Cele Rady Koordynacyjnej pozostają niezmienione. Po pierwsze to konieczność pokojowej transformacji władzy. Podkreślamy, że rezultaty wyborów w sierpniu br. nie mogą być uznane. Konieczne jest przeprowadzenie nowych wyborów prezydenckich w najkrótszym możliwym czasie.

Po drugie, konieczne jest zbadanie wszystkich przestępstw, do których doszło wobec protestujących, których dokonały organy ścigania, aparat siłowy, także fałszerstw, których dokonała administracja w czasie przygotowania wyborów.

Ważne jest także uwolnienie wszystkich więźniów politycznych. Według spisu opracowanego przez obrońców praw człowieka jest ich obecnie około 70. Ponad 200 osób ma zarzuty w sprawach karnych.

Jednak spis z pewnością jest jeszcze niepełny... jest uzupełniany. Jeśli chodzi o wolne wybory, mowa jest o możliwości mediacji – wspominała o tym na przykład Swiatłana Cichanouska, wskazując, że wśród mediatorów mógłby być na przykład Emmanuel Macron. Jednak Łukaszenka nie wydaje się skłonny do rozmów. Jak mogłoby się odbyć przekazanie władzy – z pewnością to ważny temat. Łukaszenka na razie nie chce jej oddać, pytanie, czy może zmienić zdanie. Gdyby Łukaszenka rozumiał dobrze, co się dzieje, zgodziłby się na rozmowy i pośrednictwo Zachodu, to dla niego byłoby najlepsze wyjście.

Łukaszenka bardzo dobrze rozumie, co się dzieje. To można zobaczyć i na przykładzie inauguracji, tego, jak została zorganizowana.

Inna rzecz, że na obecny moment Łukaszenka ma zamiar utrzymywać władzę metodami siłowymi, tak długo, ile będzie mógł.  Jednak w tym celu potrzebuje doradców, zwolenników. Tych jest coraz mniej. Potrzebuje także środków finansowych – na nie także nie może liczyć.

Jego chęć pozostawania u władzy jak długo to możliwe, zakończy się tym, że wyczerpią się jego zasoby. A w tle trzeba mieć świadomość, protesty w społeczeństwie tymczasem nie wygasają.

Kiedy to mogłoby mieć miejsce?

Powiedzmy tak: Rosja może przekazywać Łukaszence dodatkowe finansowanie. Mogą być zmiany dotyczące środków z budżetu – pieniądze na wsparcie rodzin czy zdrowia mogą być przekierowane do organów siłowych.

Jednak nie ma żadnych przesłanek ku temu, by sądzić, że społeczeństwo pogodzi się z tym, co miało miejsce na Białorusi. Nie będzie żadnego nawrotu sympatii dla Łukaszenki.

Dlatego nie ma innego scenariusza niż odejście Łukaszenki. Nie ma obecnie też przesłanek, że sytuacja gospodarcza będzie się poprawiać – nie będzie miał rezerw finansowych, by opłacać organy siłowe i administrację. Odejście Łukaszenki to kwestia czasu.

Zachód zapewne też postrzega ten problem w podobny sposób. Powstają już plany dla przyszłej Białorusi, po wyborach. Takie jak "nowy plan Marshalla", zaproponowany przez Polskę Unii Europejskiej.

To pozytywny sygnał tego, że Białorusini mogą liczyć na pomoc po tym, jak w naszym kraju będą miały miejsce demokratyczne przemiany.

Doskonale rozumiemy, że każdy dzień pozostawania Łukaszenki u władzy to silny cios w naszą gospodarkę, sytuacja gospodarcza się pogarsza. Gospodarka będzie wymagała naprawy, ten proces będzie zaczynał się od bardzo niskiego pułapu.

Deklarowana pomoc finansowa na rozwój gospodarki daje nadzieję. Bo jeśli przyjdzie cierpieć jakiś czas z powodu trudnej sytuacji, to potem będziemy mieli możliwość odbudowania gospodarki.

Jeśli chodzi o wsparcie Rosji, ma pan rację, że Putin nie afiszuje się ze swoim poparciem dla Łukaszenki. Jednak mówi się i o tym, że Kreml będzie wywierał presję na Łukaszenkę w kwestii integracji z Rosją. Są bowiem takie głosy, że potrzebne jest nałożenie na Rosję sankcji w takim przypadku, gdyby Moskwa usiłowała przejąć kontrolę nad sytuacją na Białorusi, przez działania gospodarcze i militarne, przez różnego rodzaju działania hybrydowe. Przed wyborami widać było, że Moskwa chce zacieśnić integrację z Białorusią, wziąć ten kraj pod jeszcze większą kontrolę. Ostatnio miały też miejsce przedłużone w tym roku manewry Słowiańskie Braterstwo.

Obecnie Putin ma inne strategiczne cele w odniesieniu do Białorusi. Aczkolwiek perspektywa sankcji wobec Kremla, jeśli chciałby wywrzeć nacisk na Białoruś, miałaby pozytywny wpływ na sytuację.

Obecnie Putin ma świadomość, że mapy drogowe integracji z Białorusią zakładają długoterminową realizację pewnych procesów, w ciągu 2, 3 i więcej lat. W obecnym momencie podpisanie integracyjnych map przez  Łukaszenkę nie gwarantuje Putinowi niczego. Łukaszenka może, jak to bywało, nie dopełnić zobowiązań.

A po nowych wyborach jego postanowienia w sprawie ściślejszej integracji nie będą uznane przez nowe demokratyczne władze, zostaną one uznane za bezprawne.

Raczej spodziewać się zatem należy ze strony Kremla prób kupienia przedsiębiorstw Białorusi, prywatyzacji na rachunek długów Łukaszenki wobec Kremla.

Natomiast manewry wojskowe z udziałem Rosjan organizowane są na Białorusi regularnie. Nową rzeczą jest jednak swego rodzaju pretensja, że jeśli na tym terytorium dojdzie do rzekomej interwencji Zachodu, to Rosja może posłać tam swoje siły zbrojne. To jednak poziom retoryki, teorii, gróźb. Nie sądzę jednak, żeby to zostało zrealizowane.

                                                  

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

***