Raport Białoruś

Białoruski poeta Uładzimir Niaklajeu: Europa w hipnozie patrzy na Putina jak na jadowitą kobrę

Ostatnia aktualizacja: 23.04.2015 00:30
W Rosji mówią wprost – nie ma takich narodów jak Ukraińcy czy Białorusini. Trzeba zatem się przygotować do walki. Europejczycy także powinni zmienić myślenie – nie żyją po drugiej wojnie światowej, a możliwie przed trzecią – mówi portalowi PolskieRadio.pl białoruski poeta Uładzimir Niaklajeu.
Władimir Putin
Władimir PutinFoto: PAP/EPA/ALEXEI DRUGINYN / RIA NOVOSTI / KREMLIN POOL

Uładzimir Niaklajeu, poeta, prozaik, kandydat opozycji w wyborach prezydenckich 2010 roku, mówił w rozmowie z portalem Polskiego Radia, że Białorusini muszą szykować się do zmagań o swój kraj i przetrwanie.

Białoruski polityk podkreślił, że społeczeństwo białoruskie nie docenia niebezpieczeństwa i wciąż się łudzi, że relacje z Rosją będą kontynuacją obecnych, pozornie "braterskich". Jednak, jak zaznaczył, Rosja istotnie się zmieniła - z państwa autorytarnego staje się totalitarnym, a tego rodzaju reżimy mają swoją logikę działania.

Opozycjonista zaznaczył, że w uśpieniu tkwią również politycy i społeczeństwa państw europejskich, nie traktują zagrożenia ze strony Rosji poważnie. – Patrzą na Putina jak na jadowitą kobrę, która podniosła się i wije. Boją się choć mrugnąć, żeby ten wąż nie ukąsił – mówił. Stąd Europa musi odpowiednio zdefiniować sytuację, zająć się też kwestią korupcji, którą Rosja traktuje jako narzędzie swoich wpływów. - Dziś politycy europejscy oceniają rzeczywistość nieadekwatnie i z tego biorą się ich porażki w relacji z Putinem, który bardzo dobrze wie, co robi – powiedział białoruski działacz.

Uładzimir Niaklajeu tłumaczył także, dlaczego opuścił szeregi opozycji. Liczył na odpowiedzialną postawę działaczy w obliczu zagrożenia. Jednak aktywiści nie potrafili ustalić jednego scenariusza w tak ważnej, historycznej sytuacji.  Zatem zdecydował się walczyć sam. Podkreślił przy tym, że jest jeszcze czas, by opozycja połączyła siły przed tzw. wyborami.

Zachęcamy do lektury wywiadu!

***

PolskieRadio.pl: Stał pan na czele opozycyjnego ruchu "Mów prawdę", pięć lat temu był pan jednym z kandydatów opozycji na urząd prezydenta. Dlaczego na początku kwietnia opuścił pan szeregi opozycji?

Uładzimir Niaklajeu, poeta, pisarz, polityk opozycyjny: Sytuacja wokół Białorusi jest bardzo trudna. Z jednej strony, w sąsiednim kraju, w Ukrainie toczy się krwawa, straszna wojna. Z drugiej strony Rosja jest w dużym kryzysie ekonomicznym, który już nie pozwala jej być tak hojnym sponsorem białoruskiego reżimu. Co więcej, Rosja stała się totalitarna i imperialistyczna i chce powrotu do granic przedwojennych. A w tych granicach nie ma niezależnej Białorusi. Trzeba zatem obronić Białoruś, zjednoczyć się i zewrzeć siły, by przeciwstawić się agresji. Spodziewałem się tego choć po opozycji, po siłach, które z założenia powinny walczyć o niezależność, przetrwanie wolnej Białorusi.

Myślałem, że opozycja weźmie udział w wyborach prezydenckich jako jako jedna siła, ze wspólnym programem.  Tak się niestety nie stało. W tym mnie nie  wsparto. Opozycja obecnie nie ma ani programu, ani lidera w tych wyborach. Nie mogłem uczestniczyć nadal w niekończących się i pustych rozmowach pod hasłem ”co robić”, podczas których nie proponuje się niczego realnego. Dlatego zdecydowałem się opuścić opozycję.

To nie znaczy, że kończę z polityką i rezygnuję z walki o niezależną, demokratyczną, europejską Białoruś. Póki będę żył, zrobię wszystko, by Białoruś zdobyła wolność.

Czy ma pan już jakieś plany? Czy będzie pan działał samotnie?

Są różne możliwe plany. Trzeba jednak trochę czasu, by uświadomić sobie nową sytuację. Zostałem sam. Można oczywiście pracować w pojedynkę. Jednak jest jeszcze czas i możliwość, by się organizować.

Podobnie jak wiele innych osób, zadawałam sobie często pewne pytanie. Dlaczego w czasie, gdy wielu dostrzega zagrożenie dla niepodległości Białorusi – choćby i teoretyczne – opozycja nie jest w stanie się zjednoczyć w obliczu tej groźby? Jakie są przyczyny?

Przyczyny są różne. Z jednej strony są to relacje między opozycjonistami, które ukształtowały się przez ostatnie 20 lat. Działacze konkurują między sobą, każdy chce być pierwszy i nikt nie chce odgrywać roli drugoplanowej. Ponadto nie tylko opozycja, ale i władza, i w ogóle społeczeństwo białoruskie, nie rozumieją istoty tych procesów, które mają miejsce w Rosji. Białorusini wierzą, że te relacje niejako ”braterskie”, będą kontynuowane na dawny sposób. Tak nie będzie, bo Rosja zmieniła się co do swojej istoty. Rosja z autorytarnego państwa, podobnego Białorusi, stała się państwem totalitarnym. Można rzec - na Krym weszła autorytarna, z Krymu wróciła totalitarna.

Reżim totalitarny ma swoją logikę funkcjonowania, która nie uwzględnia istnienia wokół niego niezależnych państw, narodów, narodowości. Oni mówią wprost: nie ma takiego narodu jak Ukraińcy, jak Białorusini, nie ma takich państw jak Ukraina czy Białoruś. Mówią to bez ogródek. Zatem na co czekać? Trzeba po prostu przygotowywać się do walki za swój naród i swoją ziemię.

Czego można oczekiwać, w związku z tym, że Rosja staje się państwem coraz bardziej autorytarnie zarządzanym i zaczęła używać sił zbrojnych, jako instrumentu polityki? Ucieka się do gróźb – prezydent tego kraju Władimir Putin w filmie propagandowym o Krymie mówił, że Rosja gotowa była użyć broni jądrowej w przypadku Krymu. Czego zatem oczekiwać? Co można robić? Co  mogą teraz zrobić zachodnie demokratyczne społeczeństwa? Czy ich reakcja jest adekwatna?

Po pierwsze trzeba uświadomić Europejczykom, że żyją nie po drugiej wojnie światowej, a przed trzecią wojną światową. Gdy Europa uświadomi sobie, jaka jest realnie sytuacja, wtedy być może zmieni się jej polityka.

A póki co europejscy liderzy starają się po prostu uciszyć Władimira Putina. Patrzą na niego jak na jadowitą kobrę, która podniosła się i wije. Oni patrzą na nią i boją się choć mrugnąć, żeby ten wąż nie ukąsił. Trzeba wyjść ze stanu hipnozy. Mówić o tym, co rzeczywiście ma miejsce, tak jak tego wymaga sytuacja.

Dziś politycy europejscy oceniają rzeczywistość nieadekwatnie i z tego biorą się ich porażki w relacji z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, który bardzo dobrze wie, co robi.

Co europejscy politycy mogliby zrobić?

Putin dziś demonstruje siłę. Co można przeciwstawić przemocy? Tylko siłę. Nic innego. A czy w Europie nie ma takich sił? W NATO nie ma potencjału? Ten ostatni jest 15 razy większy niż rosyjski. Zachód ma przewagę ekonomiczną, finansową, wojskową.

Trzeba zatem zatrzymać tych, którzy sadzą, że są w stanie wystąpić przeciw silniejszemu jak jemu równi.

Sądzę, że na to co się dizeje w Europie duży wpływ ma okoliczność, że przez lata Rosja obłaskawiała polityków, wpływowych ludzi na Zachodzie, choć może nie pierwszego rzędu. Wielu dziennikarzy jest przekupionych, działają lobbyści. Oni zostali kupieni za te właśnie pieniądze, którymi Zachód płacił za ropę i gaz. I teraz lobbują w interesie rosyjskich oligarchów i rosyjskich władz. Sądzę, że Europa powinna rozprawić się z tym, co odbywa w tym zakresie, a potem zbudować politykę wobec Rosji.

***

Uładzimir Niaklajeu urodził się w 11 lipca 1946 roku w Smorgoniach. Jest laureatem wielu nagród literackich za poezję i prozę w języku białoruskim. Od 2010 roku do kwietnia 2015 przewodniczył kampanii społecznej ”Mów prawdę”. Był jednym z kandydatów opozycji w tzw. wyborach prezydenckich. W dniu wyborów został ciężko pobity, jeszcze przed manifestacją, a następnie porwany ze szpitala do aresztu KGB. Spędził tam dwa miesiące. Był następnie sądzony w serii procesów przeciw opozycji, której zarzucano sprowokowanie masowych zamieszek w Mińsku (tak władze określiły wielką demonstrację przeciw fałszerstwom wyborczym).  Uładzimir Niaklajeu został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na dwa lata.

W 2015 roku polityk wystąpił ze wszystkich opozycyjnych struktur w proteście przeciwko niezdolności opozycji do zwołania kongresu sił demokratycznych, na którym miano wyłonić jednego kandydata na wybory. Zapowiada dalszą działalność na rzecz wolności i niepodległości Białorusi.

W 2012 roku Niaklajeu otrzymał Nagrodę im. Jerzego Giedroycia (przyznawaną przez polską ambasadę, Instytut Polski w Mińsku, Białoruski PEN-Centr i Związek Pisarzy Białoruskich) za najlepszą książkę prozatorską w języku białoruskim w 2012 r. Doceniono go za "Automat z wodą gazowaną z sokiem i bez (mińska powieść)". Uładzimir Niaklajeu był prezesem białoruskiego PEN Clubu w latach 2005-2009

CZYTAJ TAKŻE: Prezentacja polskiego tłumaczenia powieści Uładzimira Niaklajewa w warszawskim PEN Clubie. "Wierzę, że Białoruś pokona strach" >>>

Wideo: Uładzimir Niaklaju podczas wieczoru autorskiego w warszawskim PEN Clubie czyta wiersz "Strach"

Wideo: Uładzimir Niaklajeu: kiedyś Białorusini pokonają strach.

Wideo: wiersz "Woda" Uładzimira Niaklajewa

Wideo: Uładzimir Niaklajeu recytuje wiersz "Emigranci" : "Nie teoremat, nie aksjomat, żywność kosztuje, a tu bieda (...)"


***

Rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl

bialorus.polskieradio.pl

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Białoruscy tajniacy zainteresowali się Nagrodą Giedroycia

Ostatnia aktualizacja: 08.02.2013 14:21
Przemowa pisarza i poety Uładzimira Niaklajeua w Mińsku, w ramach prezentacji kandydatur do Nagrody Giedroycia, została przerwana przez funkcjonariuszy służb białoruskich w cywilu - pisze agencja BelaPAN.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Pisarz Wiktar Marcinowicz: chcemy odzyskać utracony język białoruski

Ostatnia aktualizacja: 06.12.2014 23:00
Białorusi nie ma i nikt o niej nie pamięta - na jej obszarze jest sojusznicze państwo Rosji i Chin. To fabuła książki Wiktora Marcinowicza, której prezentację przerwały służby białoruskie w Grodnie.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Aleś Mara: propaganda Rosji zmienia Białorusinów w zombie [WIDEO]

Ostatnia aktualizacja: 04.04.2015 06:30
Białorusini czują zagrożenie ze strony imperium. Wojna na Ukrainie, faszyzacja narodu rosyjskiego, śmierć Borysa Niemcowa pod murami Kremla – to sprawia, że my Białorusini jesteśmy bardzo zaniepokojeni – o tym mówił Alaksiej Maraczkin (ps. Aleś Mara), legendarny malarz-opozycjonista, w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl.
rozwiń zwiń