EHU został otwarty w Mińsku w 1992 r. jako próba odejścia od nauczania w stylu sowieckim i ożywienia zideologizowanej edukacji humanistycznej. W 2004 r. został jednak zamknięty przez białoruskie władze, gdy nie podporządkował się żądaniu ustąpienia rektora Anatola Michajłoua i zastąpienia go przez rządowego kandydata. Dzięki pomocy litewskich władz, organizacji pozarządowych, UE i USA został ponownie otwarty w Wilnie w 2005 roku.
Niezależne środowiska białoruskie zbulwersowała ostatnio sprawa wyboru nowego rektora placówki, którym został w kwietniu Amerykanin, prof. David Pollick. Wśród białoruskich kandydatów był m.in. lider ruchu "O Wolność" Alaksandr Milinkewicz.
Na konferencji prasowej po objęciu stanowiska Pollick oświadczył, że uczelnia ma deficyt wysokości miliona euro i w planach jest rozpoczęcie programu strategicznego planowania, w wyniku którego może zniknąć część programów naukowych. Planuje się również przyciąganie studentów z innych państw niż Białouś.
Intelektualiści protestują
W opublikowanym w poniedziałek oświadczeniu podpisanym przez 57 osób, m.in. pisarkę Swietłanę Aleksijewicz, szefa Centrum Praw Człowieka "Wiasna" Alesia Bialackiego oraz przedstawicieli mniejszości polskiej, w tym b. szefową Związku Polaków na Białorusi Andżelikę Borys, napisano, że proces wyboru rektora był nieprzejrzysty, a Pollick nigdy nie zajmował się białoruskimi sprawami.
"Instytucja, zorientowana pierwotnie na wychowanie nowego pokolenia świadomych obywateli niezależnego kraju, ostatecznie znalazła się poza sferą interesów i wpływu demokratycznej wspólnoty Białorusi" - napisano w oświadczeniu, dodając, że Białorusini zostali wykluczeni z udziału w podejmowaniu istotnych decyzji dotyczących uniwersytetu i w obecnej postaci nie można już uznać EHU za projekt białoruski.
W związku z tym sygnatariusze wezwali społeczność obywatelską na Białorusi do stworzenia konkurencyjnego uniwersytetu narodowego.
Andżelika Borys powiedziała, że solidaryzuje się z treścią oświadczenia i uważa, że byłoby lepiej, gdyby rektorem został ktoś ze znanych Białorusinów, bo wtedy na uczelni byłoby inne podejście do tak ważnych kwestii, jak prawa człowieka na Białorusi. - Jako obywatelom Białorusi nie jest nam to obojętne - zadeklarowała.
EHU wydało w środę oświadczenie, w którym zapewnia, że uczelnia nadal działa w imię Białorusi, a dwie trzecie jej budżetu stanowią środki darczyńców ze wspólnoty transatlantyckiej, którzy "wierzą w białoruską misję uniwersytetu, mającego stanowić edukacyjną alternatywę dla studentów z Białorusi".
Uczelnia podkreśliła, że ponad 95 proc. jej studentów oraz ponad 95 proc. wykładowców stanowią Białorusini. Z sondażu przeprowadzonego przez EHU wynika, że 60 proc. absolwentów mieszka na Białorusi, a ponad 70 proc. twierdzi, że dzięki uniwersytetowi bardziej cenią swoje białoruskie dziedzictwo.
EHU zaznaczyło jednak, że jak wszystkie żywe instytucje zmienia się i jest otwarta także na studentów i wykładowców z innych krajów, "bo wierzymy, że do głębszej wiedzy i zrozumienia własnych doświadczeń i miejsca w świecie dochodzi się poprzez kontakt z tym, co inne".
"Naszym celem jest poprawa jakości oferty akademickiej i służby społeczeństwu. Takie zmiany bywają trudne i nie tak uporządkowane, jak można by sobie życzyć. Ale jedno się nie zmieni: pragnienie EHU, by zbliżyć Białoruś bardziej do Europy, a Europę do Białorusi" - zapewniła uczelnia.
PAP/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl