Apel do marszałków. Opozycja miała być w Sejmie, jest w areszcie
Marsze odbywały się pod hasłem sprzeciwu wobec dekretu nr 3, o podatku dla bezrobotnych, ale ludzie przedstawiali i inne postulaty, przede wszystkim wzywali do odejścia Aleksandra Łukaszenki.
Demonstranci skandowali hasło "Niech żyje Białoruś". "Już mam dosyć tego, co się odbywa w naszym kraju. Nie popieram polityki Łukaszenki" - mówił starszy pan. W podobnym duchu wypowiadała się młoda Białorusinka."Czas na zmiany. Ile tak można. Ja mam 23 lata i cały czas żyję w tym reżimie" - powiedziała.
Setki osób - do około 800 zgromadziło się w Grodnie. W Mińsku było kilka tysięcy ludzi. Manifestacja odbywała się pokojowo. Kolumna zatrzymywała się nawet na zielonym świetle.
Ludzie wyrażali swoje emocje, wołali głośno "Żywie Biełaruś"! Marsze transmitowały bezpośrednio w Internecie białoruskie media niezależne, Biełsat, Radio Swaboda, Nasza Niwa.
Ekipię telewizji rosyjskiej starano się w Mińsku odpędzić. Ludzie skandowali "Krym to Ukraina" i hańba, hańba".
Po pokojowej akcji liczne i niezywkle brutalne zatrzymania
Niestety po demonstracji w Mińsku, mimo że odbyła się pokojowo i że otrzymano na nią pozwolenie władz, doszło do zatrzymań. Jak podaje Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna, na posterunku Centralnym w Mińsku jest obecnie kilkadziesiąt zatrzymanych osób. Ośrodek ciągle gromadzi informacje o zatrzymaniach.
Mohylew: napady tituszków, gwałtownezatrzymania
Jak donoszą niezależne media, w Mohylewie po protestach doszło do napadów chuliganów-tituszków na uczestników protestów i do gwałtownych zatrzymań. Zarejestrowała je kamera telewizji Biełsat.
Tam również zatrzymano wiele osób, obrońcy praw człowieka relacjonują, że milicja zatrzymuje tych, którzy występowali na mityngu. Podobnie są wiadomości o zatrzymaniach w Grodnie.
"Potrzebne są wybory"
Człowiek z Wołkowyska mówił podczas mityngu do dziennikarzy Radia Swaboda: "potrzebne są wybory, nikt ze znajomych nie głosował za Łukaszenką. Chcemy wyborów, ale prawdziwych, żeby on potem nie zamykał ludzi w więzieniu. Niewystarczy likwidować dekret, trzeba dymisjonować jego twórcę. Chcemy wolnych wyborów. W Wołkowysku nie ma pracy".
Człowiek z Mińska: "przyszedłem tu, by apelować o demokrację, prawa człowieka".
Kobieta z Grodna: ludzie wychodzą na ulice i wołają "chleba". U nas ludzie nie mają już za co żyć.
Przeganiano rosyjską telewizję
W pewnym momencie ludzie podeszli do ekipy telewizji z Rosji i próbowali przeszkodzić jej filmować, wołając "Hańba". Ludzie wiedzą bowiem, że Rosja może wykorzystać te filmy w celach propagandowych. Wiele osób jest też świadomych zagrożenia ze strony Rosji dla swego kraju. Dlatego chcą, by Białoruś poszła europejską drogą.
Poza tym mieszkańcy Mińska poinstruowali chórem rosyjską ekipę: "KRYM TO UKRAINA".
TRANSMISJA WIDEO PROTESTU W MIŃSKU 15 MARCA:
WIDEO: Transmisja TV Biełsat
Ludzie mają dość
Uczestnicy akcji, które odbywają się co kilka dni od 17 lutego, protestują przeciwko polityce gospodarczej władz i dekretowi Aleksandra Łukaszenki który nakazuje płacenie specjalnego podatku osobom, które nigdzie nie pracują i oficjalnie nie poszukują pracy.
Podczas akcji ludzie wzywają Łukaszenkę do odejścia, domagają się lepszej przyszłości dla swoich dzieci, pracy, swobód, a także wolnych wyborów. Uczestnicy protestów wzywają też do uwolnienia więźniów politycznych.
W okolicy miejsca protestów stoją samochody więźniarki.
Taśmowe procesy, masowe szykany
Na Białorusi trzeci dzień trwały dziś procesy administracyjne- m.in. w Bobrujsku, Mohylewie, Baranowiczach. Skazano na kilkanaście dni aresztu Maksyma Bujnickiego z Bobrujska, Mikałaja Czarnousa z Baranowicz, Uładzimira Szancawa z Mohylewa. Był napad na działacza z Homla, Uładzimira Niapomniaszczych.
Według danych zbieranych przez obrońców praw człowieka, w sumie zatrzymano już ponad 120 osób. Część wypuszczono na wolność, ale sporo osób skazano na grzywny lub kary od kilku do 15 dni aresztu.
Unia Europejska wezwała białoruskie władze do wypuszczenia na wolność zatrzymanych uczestników pokojowych akcji protestacyjnych.
Aresztowano liderów koalicji centrowej. A mieli przyjechać do Sejmu
Od początku marca trwają zatrzymania opozycjonistów i aktywistów zaangażowanych w organizację tych protestów – na kary aresztu zostali m.in. skazani wszyscy liderzy centroprawicowej koalicji – Anatol Labiedźka (Zjednoczona Partia Obywatelska), Juryj Hubarewicz (Ruch O Wolność), Wital Rymaszeuski i Paweł Siewiaryniec (obaj są liderami BChD).
Wiadomo, że trzech pierwszych polityków było zaproszonych do Polski, do Sejmu. Nie wiadomo, czy przyjadą, bo są w areszcie.
Z apelem o interwencję w sprawie ich zwolnienia wystąpił do marszałków Sejmu i Senatu przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. Białorusi Robert Tyszkiewicz. Na razie Stanisław Karczewski i Marek Kuchciński nie zareagowali na ten apel o pomoc dla dzielnych ludzi walczących o wolność i demokrację w swoim kraju.
Grodno: kamery w parku, ostrzeżenia milicji
W Grodnie - jak informują lokalne media - w parku miejskim, gdzie zaplanowano wiec, zostały powieszone na drzewach kamery służące do obserwacji terenu.
Trasa w Mińsku zaaprobowana przez władze
Marsz "niedarmozjadów" 15 marca w Mińsku przechodziła trasą zaakceptowaną przez władze miejskie – informowali o tym opozycjoniści, organizatorzy kampanii "Nie jesteśmy darmozjadami", sprzeciwiający się podatkowi dla "pasożytów". "Biorąc pod uwagę nieuzasadnione, nielogiczne represje, podjęliśmy decyzję o przeprowadzeniu akcji, na którą władze wydały zgodę. Dzięki temu jej uczestnicy nie będą narażeni na represje, a także będzie mogła w niej wziąć udział maksymalnie duża liczba osób" – powiedział przedstawiciel Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji (BChD) Dzianis Sadouski cytowany przez Biełorusskije Nowosti.
Kolejne protesty - 25 marca, m.in. w Mińsku.
PAP/IAR/inne/ agkm
RELACJA W PROTESTU W MIŃSKU GRODNIE MOHYLEWIE: NASZA NIWA