W środę przed sądem stanęli: lider niezarejestrowanej partii socjaldemokratycznej Mykoła Statkiewicz oraz przedsiębiorca Dźmitryj Wus. Grozi im do 15 lat więzienia.
Obaj są oskarżeni o organizację masowych zamieszek. W ten sposób władze kwalifikują demonstrację opozycji w wieczór wyborczy.
Razem ze Statkiewiczem i Wusem sądzeni są uczestnicy demonstracji: Andrej Paźniak, Aleksander Kwiatkiewicz, Arciom Hrybkou i Dźmitryj Bułanau oraz były milicjant Aleksander Kłaskouski.
W innym sądzie Mińska rozpoczął się w środę proces opozycyjnej dziennikarki Iriny Chalip, żony kandydata opozycji w wyborach Andreja Sannikaua. Wraz z nią sądzeni są: działacz niezarejestrowanej partii chrześcijańsko-demokratycznej Pawał Siewiaryniec oraz szef sztabu wyborczego Statkiewicza, w przeszłości student politologii w Poznaniu Siarhiej Marceleu. Grozi im do trzech lat więzienia.
Nadal toczą się odrębne procesy trzech grup uczestników demonstracji, w których oskarżeni są trzej byli kandydaci opozycji w wyborach: Uładzimir Niaklajeu, Witalij Rymaszeuski i Andrej Sannikau.
Opozycjonista Andrej Dzmitryjeu, którego proces rozpoczął się wcześniej, powiedział Polskiemu Radiu, że obecnie trudno prognozować, czym zakończą się procesy. - Nie tylko w naszej sprawie, ale nawet w sprawach gospodarczych na Białorusi nikt nie snuje obecnie prognoz. Wszyscy czekają na rozwój wydarzeń - mówi Dzmitryjeu.
Według nieoficjalnych danych, łącznie w Mińsku toczą się procesy 27 opozycjonistów, którzy w większości uczestniczyli w opozycyjnej demonstracji 19 grudnia. Części z nich grozi do 3 lat więzienia, innym - do 15 lat pozbawienia wolności.
agkm