Zablokowana grupa społecznościowa zamierzała zorganizować milczący protest na niedzielnych oficjalnych obchodach Dnia Niepodległości. Protest miał się odbyć równolegle z oficjalnym świętem, ustanowionym przez Aleksandra Łukaszenkę.
Grupa założona była na popularnym rosyjskim społecznościowym portalu internetowym vkontakte.ru. Jest to portal popularniejszy od Facebooka, w Rosji, ale także na Białorusi.
Po wejściu stronę grupy pojawia się informacja, że "spotkanie tymczasowo zostało zablokowane i jest sprawdzane przez administratora, gdyż niektórzy użytkownicy uważają, że grupa ta nie odpowiada zasadom serwisu internetowego".
Według opozycyjnych źródeł za zablokowaniem grupy społecznościowej, która organizowała protesty, stoją białoruskie służby specjalne.
Milczące protesty
Na Białorusi od kilku tygodni co środę w centrach miast gromadzą się ludzie protestujący przeciw sytuacji w tym kraju. Nie mają transparentów, milczą, stoją, spacerują. Utarło się, że na znak protestu klaszczą.
Po ostatnim milczącym proteście w środę milicjanci w cywilu zatrzymali setki osób. Niektóre z nich skazano na wysokie grzywny
Zatrzymania prewencyjne
Także w ten piątek i w sobotę w różnych miejscach Białorusi doszło do zatrzymań, a nawet do aresztowań prewencyjnych przed akcją protestu 3 lipca. Jak informują niezależne źródła, do więzienia trafił między innymi Paweł Prywalau, koordynator opozycyjnego Białoruskiego Ruchu w Homlu. Pozostanie w celi do poniedziałku, potem będzie sądzony za "wykroczenie adminsitracyjne".
Inni zatrzymani to między innymi Andriej Cianiuta z Młodego Frontu (w Homlu, 1 lipca). W Brześciu 1 lipca zatrzymano Iwana Stasiuka i Artura Anisimowa. Niektórych aktywistów ostrzeżono przed udziałem w demonstracji.
sm, agkm