Poprzedniego dnia informowano o zatrzymaniach, ale nie było wiadomo, jak wiele osób znalazło się w samochodach funkcjonariuszy w cywilu, którzy przyjechali na demonstrację przeciwko karze śmierci.
Jak informuje portal Karta 97, zatrzymano m.in. niepełnoletnią dziewczynę, od której pobrano wbrew przepisom odciski palców, a także matkę małego dziecka, której nie pozwolono odebrać go ze żłobka.
16 marca przy stacji metra Kastrycznickaja (ros. Oktiabrskaja) ludzie składali kwiaty przy tablicy upamiętniającej wybuch w mińskim metrze 11 kwietnia 2011 roku. Żądali wprowadzenia moratorium na karę śmierci. Tego dnia nie było jeszcze wiadomo, że egzekucje wykonano.
W środę telewizja białoruska poinformowała, że Aleksander Łukaszenka nie zamierza ułaskawić skazanych na śmierć 25-latków. W sobotę okazało się, że wyrok na jednym z nich wykonano: matka Uładzisłaua Kawalioua otrzymała w sobotę ranp pismo powiadamiające ją o wykonaniu egzekucji. Późnym wieczorem państwowa telewizja ONT potwierdziła, że skazano również drugiego skazanego, Dzmitryja Kanawałaua.
Zatrzymania za kwiaty
Młodą matkę Elenę Paszczenia zatrzymano w piątek po tym, gdy położyła kwiaty przed tablicą i udzieliła krótkiego wywiadu dziennikarzom. Podeszły do niej trzy osoby w cywilu i poprosiły o podanie danych. – Na torebce miałam biało-czerwono-białe wstążki, i to przyciągnęło ich uwagę. Zabrali nam dokumenty – opowiada. Potem zatrzymanych wsadzono do busa i zawieziono na posterunek Centralnego rejonu. Kobiecie nie pozwolono zadzwonić do nikogo, żeby mógł odebrać jej dziecko ze żłobka. Powiedziała, że wszyscy zatrzymani stali na korytarzu, z rękami na ścianie, zabrano im wszystkie rzeczy. Ją samą wyśmiewano, powiedziano jej, że jeszcze jeden taki przypadek, a straci pracę i nigdzie jej nie znajdzie. Wrzeszczano: „Głupia, siedź w domu z dzieckiem, a nie leź, gdzie nie trzeba” – opowiada kobieta.
Inna kobieta opowiadała Karcie 97, że po prostu szła z przyjacielem do znajomej z kwiatami. Trzech milicjantów zaczęło dopytywać, po co te kwiaty. – Znajomy mówi zawsze po białorusku, więc powiedzieli mu „mów w normalnym języku” – wspomina. Dodaje, że róże wyrzucili do śmietnika, a ich dopytywali, czy nie mają przyjaciół wśród opozycji i czy przypadkiem sami nie są opozycjonistami.
Zatrzymanych zwolniono z aresztu w piątek wieczorem.
Zatrzymania źr. Euroradio
agkm, Karta 97, Euroradio
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś