W orędziu Aleksander Łukaszenka poruszył cały szereg spraw: od możliwego dialogu z Zachodem, poprzez wpływy rosyjskie na Białorusi, prywatyzację, problemy gospodarcze, po tradycyjne już oskarżenia wobec opozycji o finansowanie z Zachodu, z Polski i Litwy (planujemy kontynuację tematu).
Aleksander Łukaszenka mówił również o wyjeździe ambasadorów europejskich z Białorusi. – Cóż, jesteśmy krytykowani za brak demokracji. Doszło do konfliktu (dyplomatycznego z Unią Europejską, red.). Kiedy dostałem notę na ten temat, byłem zdumiony: ani jeden dyplomata nie miał chęci wyjeżdżać - powiedział przywódca Białorusi.
Stwierdził, że według informacji, które do niego docierają, wszyscy ambasadorowie nieoficjalnie przyznają, że Białoruś to piękny kraj, podziwiają Białorusinów i mają pozytywne nastawienie wobec tego, co dzieje się na Białorusi. - Ambasadorowie publicznie nas krytykują, uderzają w nas, deptają, ale prawda jest inna. Kochają nasz kraj i uważają, że jest dostatecznie demokratyczny – oświadczył Aleksander Łukaszenka.
Unia Europejska nałożyła do tej pory szereg sankcji na Białoruś za brak demokracji, łamanie praw człowieka i represje wobec opozycji i społeczeństwa demokratycznego. Wspólnota systematycznie krytykuje Mińsk za łamanie praw człowieka i brak swobód demokratycznych.
Ambasadorowie Unii wyjechali z Białorusi 28 lutego i na początku marca. Unia Europejska solidarnie wezwała ambasadorów z Mińska, po tym gdy Białoruś, w odpowiedzi na sankcje poprosiła o wyjazd na konsultacje ambasadorów Polski i przedstawiciel unijną. Dyplomaci wrócili na Białoruś pod koniec kwietnia.
Aleksander Łukaszenka pierwotnie miał wygłosić przemówienie 19 kwietnia. Polecił jednak poprawić jego tekst w części dotyczącej polityki zagranicznej.
agkm/telegraf.by
agkm