Na Białorusi na południowym-wschodzie kraju, w tym na Polesiu, na miejscowych cmentarzach prawosławnych stoją krzyże łacińskie, czyli takie jakie spotykamy na cmentarzach katolickich. Podobne miejsca pochówku są na przykład w okolicach miasta Bobrujsk.
Historyk Anton Astapowicz powiedział Polskiemu Radiu, że na Białorusi krzyże łacińskie na prawosławnych cmentarzach w przeszłości były powszechnie stawiane. - Tradycja krzyży prawosławnych przyszła na Białoruś później, w drugiej połowie 19. wieku wraz z carskim generałem - gubernatorem Michaiłem Murawiowem - podkreśla Astapowicz. Historyk zauważa, że na Polesiu można zobaczyć też spotkać się z tradycją stawiania krzyży przykrytych od góry dwiema deseczkami.
Wizyty na cmentarzach
Radunica od 1991 r. jest na Białorusi dniem wolnym od pracy. W cerkwiach odbywają się wówczas nabożeństwa żałobne. Na groby ściąga cała rodzina, nawet z zagranicy. Ponieważ wiele osób musi odwiedzić kilka cmentarzy w różnych miejscowościach, ich objazd rozpoczyna się często kilka dni wcześniej.
Aby ułatwić Białorusinom odwiedzanie cmentarzy, w tym roku, podobnie jak w poprzednich, władze już od soboty umożliwiły wjazd na cmentarze do strefy skażonej po katastrofie w Czarnobylu bez przepustek, tylko z dowodem tożsamości. Co roku ponad 200 cmentarzy w strefie czarnobylskiej - w obwodach homelskim i mohylewskim - odwiedza około 12 tys. osób.
Cmentarz w Bobrujsku, fot. Włodzimierz Pac, Polskie Radio
Żywność na grobach
Z okazji Radunicy, która wywodzi się jeszcze z czasów przedchrześcijańskich, kładzie się na grobie jajka, cukierki, ciasto, a także sztuczne kwiaty, przez co cmentarze stają się bardzo kolorowe.
Dawniej na grobie zjadano posiłek i pito wódkę, a na talerzach zostawiano zmarłym dużo jedzenia. Temu zwyczajowi sprzeciwia się jednak Cerkiew prawosławna - duchowni na nabożeństwach, a nawet w telewizji mówią wiernym, że nie należy tego robić.
Wierni przywiązują wagę do słów duchownych, więc z roku na rok ilość przynoszonego na groby jedzenia jest coraz mniejsza. Zastawione stoły nadal jednak można spotkać nawet na cmentarzach w Mińsku.
Pani Łarysa na jednym z cmentarzy w centrum stolicy mówi, że w jej rodzinie posiłek spożywany na cmentarzu w gronie około 10 krewnych jest "symboliczny". - Przynosimy tylko mięso i kanapki. Cerkiew tego nie zaleca, ale nie mamy się gdzie spotkać całą rodziną - tłumaczy.
Podkreśla, że jej rodzina nie pije na cmentarzu wódki. - Kładziemy też zmarłym jajko z Wielkanocy. Ale nieświęcone - zastrzega.
Niektórzy odwiedzają w Radunicę nie tylko cmentarze, gdzie leżą ich krewni. Pani Alaksandra chodzi wśród mogił nieznanych żołnierzy. - Przychodzę tu co roku i wspominam swojego przyrodniego brata, po którym ślad zaginął na wojnie. Szukałam go wiele lat, między innymi przez Czerwony Krzyż, ale bez skutku - opowiada. - Miałby dziś ponad 90 lat - mówi.
Pokraszone na brązowo jajka można spotkać na wielu mogiłach. Pani Alaksandra położyła takie wcześniej na grobach obojga rodziców. - Zagrabiłam groby, wianki powiesiłam, zapaliłam świeczkę. Tak ładnie wyszło, że nie chciało mi się odejść - mówi.
PAP/IAR/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś