Białoruscy dziennikarze zaapelowali we wtorek w Parlamencie Europejskim o utworzenie oddzielnego unijnego funduszu na rzecz wspierania niezależnych mediów na Białorusi. Obecnie są one finansowane głównie przez polskie MSZ.
UE powinna wspierać białoruskie niezależne media nie tylko moralnie, ale też finansowo - przekonywał prezes i redaktor naczelny nadającego z Białegostoku po białorusku Radia Racyja Eugeniusz Wappa. Wraz z szefem programów informacyjnych telewizji Biełsat Alesiem Dzikawickim oraz redaktor naczelną portalu Karta'97 Natalią Radziną wzywał eurodeputowanych z komisji kultury i edukacji do utworzenia specjalnego programu, który wspierałby finansowo niezależne media białoruskie.
Biełsat: nie dostaliśmy nic
- Obecnie sytuacja jest w pewnym sensie absurdalna, bo my nie dostajemy od Unii nic - powiedział przedstawiciel Biełsatu Aleś Dzikawicki. Wyjaśnił, że jego telewizja starała się zdobyć pieniądze z unijnych programów na rzecz praw człowieka lub mniejszości narodowych. - Nie dostaliśmy nic, tylko głupawe odpowiedzi od urzędników, np. że nasz program nie jest związany z prawami człowieka - tłumaczył. Białoruscy dziennikarze skarżyli się też na unijną biurokrację.
Niezależne media na Białorusi są finansowane głównie przez polskie MSZ, ale dziennikarze podkreślali, że potrzebne są dodatkowe środki. - Polska pomoc nie wystarcza. Nie możemy się rozwijać - powiedziała szefowa Karty'97.
”Kilka milionów euro to dla UE nieduże pieniądze”
Według Dzikawickiego telewizji Biełsat na rozwój i przyciągniecie kolejnych widzów brakuje ok. 2-3 mln euro rocznie. - Jak na warunki europejskie to bardzo nieduże pieniądze - mówił.
W PE dziennikarze przedstawiali europosłom, w jaki sposób działają ich media i tłumaczyli, dlaczego ich siedziby znajdują się poza granicami Białorusi, w Polsce. - W Polsce nie jesteśmy poddawani cenzurze, pracujemy też bez autocenzury. I właśnie dzięki temu jesteśmy tak popularni na Białorusi - zaznaczyła Radzina. - W Polsce nie obawiamy się też aresztowania - dodała.
”Nic się nie zmieni bez wolnych mediów”
Europoseł Marek Migalski (PJN) przekonywał po spotkaniu komisji kultury i edukacji, że najtańszym sposobem walki z dyktaturą jest wspieranie niezależnych mediów. - Na Białorusi się nie zmieni, dopóki Białorusini będą czerpać wiedzę przede wszystkim z reżimowych źródeł informacji pochodzących od Łukaszenki - podkreślił.
Przewodnicząca komisji kultury i edukacji PE, chadecka europosłanka z Niemiec Doris Pack powiedziała, że weźmie pod uwagę wtorkowy apel dziennikarzy. - Wyślę do szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton prośbę, by znaleźć sposób wspierania tych wolnych mediów w większym niż obecnie stopniu - wyjaśniła.
Zadowolenie z tej zapowiedzi wyraził Migalski. - Nawet najdłuższa droga zaczyna się od tego pierwszego kroku i został on dzisiaj postawiony - powiedział. Według niego list europosłów do Ashton zostanie najpewniej wysłany jeszcze przed wakacjami. Migalski liczy na podpisy całej komisji kultury i edukacji PE.
Nie wiadomo jednak, jak wielki miałby być fundusz, ani kiedy mógłby zacząć działać. - To mają być duże pieniądze. Unia trwoni na różne niemądre rzeczy miliardy euro, więc wydatkowanie kilkunastu lub kilkudziesięciu milionów euro na ten cel (...) nie zubożyłoby UE ani Europejczyków - powiedział Migalski.
PAP/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś