4 sierpnia - w rocznicę aresztowania w 2011 r. Alesia Bialackiego, szefa Centrum Praw Człowieka "Wiasna", najsłynniejszego białoruskiego więźnia politycznego - obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Solidarności ze Społeczeństwem Obywatelskim i ruchem walczącym o prawa człowieka na Białorusi. Na całym świecie organizowano spotkania, dyskusje, seminaria, pikiety i koncerty.
W ramach obchodów w Warszawie odbyły się m.in: maraton pisania listów do przebywających dziś w więzieniach kilkunastu białoruskich "politycznych" oraz debaty, koncert.
W Warszawie na placu Zamkowym Białorusini i Polacy zorganizowali pikietę solidarności z więźniami sumienia znajdującymi się za naszą wschodnią granicą.
W białoruskich więzieniach, oprócz Bialackiego znajduje się jeszcze kilkunastu polityków i działaczy społecznych zamkniętych przez władze za swoje poglądy i działalność – mówił białoruski uchodźca polityczny Anatol Michnawiec. - Boli nas to. Żądamy ich uwolnienia. To niewinni ludzie. To łamanie prawa i demokracji. Apelujemy do Polski i do całego świata, aby Białoruś nie została zapomniana. Nadal walczymy. Chcemy zmian. Niestety reżim dyktatorski jest silny - ale jeśli będziemy milczeć, nic się nie zmieni - mówił Anatol Michnawiec.
"Ludzie walczą o lepsze życie"
Dwieście kilometrów od Warszawy jest kraj, w którym ludzie cierpią za swoje poglądy i walczą o lepsze życie - mówił Aleś Zarembiuk działacz ruchu demokratycznego na Białorusi. Dodał, że opozycjoniści w tym kraju trzymani są w straszliwych warunkach w karcerach.
Reżim Aleksandra Łukaszenki udowodnił, że broniąc władzy jest gotów wystąpić nawet wobec zwykłych obywateli, niezaangażowanych politycznie. Tak było prawie trzy lata temu podczas wyborów prezydenckich na Białorusi. Fala represji była wtedy tak wielka jak nigdy w naszej współczesnej historii - dodał Aleś Zarembiuk. Przypomniał, że wówczas zwykłym ludziom, którzy po prostu znaleźli się przy protestujących łamano ręce i rozbijano głowy.
Pikieta na placu Zamkowym w Warszawie, PAP/Paweł Supernak
Europoseł Marek Migalski przypomniał, że Bialackiego aresztowano m.in. na podstawie dokumentów przekazanych stronie białoruskiej przez polską prokuraturę. Podkreślił, że jesteśmy winni Białorusinom solidarność w ich wolnościowych dążeniach. Poseł zaznaczył, że skazanie za sprawy podatkowe było pretekstem, gdyż tak naprawdę skazano Alesia Bialackiego za to, że miał odwagę wypowiadać się w imieniu Białorusinów, mówić o wolności i demokracji.
Europoseł powiedział, że nie może być mowy o jakimkolwiek ociepleniu stosunków z Łukaszenką, bez wcześniejszego wypuszczenia więźniów politycznych. – Dziś jest to rozmowa z terrorystą, osobą która wykorzystuje 10 milionów Białorusinów jako zakładników. Powinniśmy robić użytek z narzędzi unijnych, by wywierać nacisk na Aleksandra Łukaszenkę. Dlatego że 500-milionowa Unia Europejska ma większą siłę niż 40-milionowa Polska – powiedział Marek Migalski.
Aleś Bialacki podczas procesu w 2011 roku, fot. Włodzimierz Pac, Polskie Radio
"Karygodny błąd"
50-letni obecnie Bialacki (opozycjonista jeszcze z czasów ZSRR) został w 2011 r. aresztowany, a następnie skazany na 4,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym rygorze i na konfiskatę mienia. Sąd uznał, że zataił on dochody i nie zapłacił podatków od kwot przechowywanych na kontach bankowych w Polsce i na Litwie. Odrzucono wyjaśnienia Bialackiego, że pieniądze były przeznaczone na działalność w sferze obrony praw człowieka.
Polska udzieliła Białorusi pomocy prawnej w sprawie Bialackiego, przekazując białoruskiej prokuraturze dane z prowadzonych w Polsce kont bankowych, z których "Wiasna" finansowała działalność. Wywołało to międzynarodowy skandal i dymisje w Prokuraturze Generalnej. Szef MSZ Radosław Sikorski przepraszał w 2011 r. białoruską opozycję za "karygodny błąd", a prokuratura zapowiedziała zmianę praktyki i drobiazgową analizę każdego białoruskiego wniosku - niezależnie od tego, czy dotyczy osoby działającej w białoruskiej opozycji, czy też zwykłej, kryminalnej sprawy, jakich w polsko-białoruskim obrocie prawnym jest większość.
fot. PAP/Paweł Supernak
Debata w Domu Białoruskim w Warszawie
Powinnością Polski jest szczególna aktywność ws. białoruskiego więźnia politycznego Alesia Bialackiego, bo przyczyniła się ona do jego skazania - mówiono z kolei podczas popołudniowej debaty w Warszawie nt. sytuacji na Białorusi.
Podczas debaty o sytuacji społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi b. więzień reżimu Źmicier Bandarenka, koordynator kampanii obywatelskiej Europejska Białoruś, podkreślił, że gdyby postawa Zachodu była twardsza, to więźniów politycznych na Białorusi już by nie było.
- Faktycznie Europa nie robi niczego w sprawie więźniów politycznych na Białorusi - mówiła Natalia Radzina, naczelna białoruskiego portalu charter97.org. Dodała, że dziś jedyna sankcja ze strony UE to "czarna lista" ograniczeń wizowych dla funkcjonariuszy reżimu, która często nie działa. - Prawdziwe sankcje ekonomiczne są tylko ze strony USA, do których UE odmówiła dołączenia - oświadczyła.
Według prof. Jana Malickiego, dyrektora Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, dla UE kwestia Białorusi jest "zbyt małym zagadnieniem". Podkreślił, że teraz najważniejsze jest, aby - zwłaszcza w Polsce - pamiętać o pobycie Bialackiego w więzieniu, dawać o nim świadectwo i wyrażać z nim solidarność.
Radzina podkreśliła, że sytuacja Bialackiego w więzieniu pogorszyła się - pozbawiono go widzeń z rodziną oraz prawa do paczek żywnościowych; jest w ten m.in. sposób zmuszany do podpisania petycji o ułaskawienie.
Organizatorami obchodów w Warszawie byli: Białoruski Dom w Warszawie, Białoruski Informacyjny Dom, Europejska Białoruś, Fundacja im. Stefana Batorego, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Horyzont, Inicjatywa Wolna Białoruś, Informacyjne Biuro Solidarności z Białorusią, kampania "Razem dla Białorusi", POLIS, biuro europosła Marka Migalskiego.
PAP/IAR/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś