"Biorąc pod uwagę, jak niewiarygodnie ciężkich prób były pełne te dwa nadzwyczaj dramatyczne dziesięciolecia oraz że naszej jaskółce demokracji udało się przetrwać i wytrzymać, to można je liczyć za 100!" - pisze redaktor naczelny "Narodnej Woli" Iosif Siaredicz w przeddzień 20. rocznicy ukazania się pierwszego numeru gazety 11 lipca 1995 r.
Siaredicz przypomina, że pierwszy numer "Narodnej Woli" poświęcony był podsumowaniu pierwszego roku urzędowania Alaksandra Łukaszenki jako prezydenta.
"Oczywiście pryncypialna i obiektywna ocena działań władzy wywołała szalone represje wobec nowej gazety, która jeszcze nie zdążyła stanąć na nogi" - pisze Siaredicz.
"Narodnaja Wola" zaledwie przez niecałe dwa tygodnie ukazywała się jako dziennik - od 12. do 17. numeru, po czym redakcję powiadomiono o wstrzymaniu druku. Kiedy niemożliwe okazało się także publikowanie w niewielkim prywatnym wydawnictwie, do którego się przeniosła, druk przeniesiono do Wilna. Była to pierwsza z kilku przymusowych "emigracji" gazety. Jedna z dłuższych trwała prawie 5 lat - pismo ukazywało się wówczas w Smoleńsku na terenie Rosji.
Zakaz druku i rozpowszechniania
Oprócz zakazu druku wymawiano również redakcji umowę na rozpowszechnianie pisma na terenie Białorusi. Wtedy na pomoc przyszły tysiące wolontariuszy. "Tak, bez ogromnej pomocy wielu ludzi oczywiście moglibyśmy nie przetrwać. Dziękujemy wam, nasi drodzy zwolennicy!" - pisze Siaredicz.
Przypomina również o astronomicznych grzywnach wymierzanych gazecie, m.in. o zasądzeniu w 2004 r. 52 mln rubli białoruskich odszkodowania za szkalowanie imienia ówczesnego szefa białoruskiego Radia i TV, którego nieco później Sąd Najwyższy skazał na 11 lat więzienia.
Siaredicz kończy swój tekst przypomnieniem zasad, którymi kieruje się publikująca po rosyjsku i białorusku gazeta, wychodząca obecnie 2 razy w tygodniu, we wtorki i piątki: "Nie służymy władzy. Nie służymy partiom. Nie służymy oligarchom. Nie służymy opozycji. Służymy własnemu sumieniu. Służymy Wolności Słowa. Służymy Demokracji, która na pierwszym miejscu stawia siłę prawa, a nie prawo siły. Służymy Człowiekowi, który ma nie tylko obowiązki, ale i prawa. Służymy Wam, szanowni czytelnicy. Służymy Białorusi!".
Liczba czytelników rośnie
Gazeta zamieściła w piątek kilka archiwalnych tekstów z najbardziej dramatycznych momentów swej historii, a także listy czytelników nadesłane z okazji rocznicy.
Niezależne Stowarzyszenie Dziennikarzy Białoruskich (BAŻ) w specjalnym oświadczeniu podkreśla, że 20-letni jubileusz gazety to świadectwo zwycięstwa wolnego słowa nad słowem cenzury.
"To oznaka zdolności białoruskiego społeczeństwa do rozwoju i demokratycznych przemian, bo liczba czytelników, prenumeratorów i przyjaciół ”Narodnej Woli” rośnie na przekór ogromnych i niekiedy wyszukanych starań różnych obecnych organów władzy" - podkreśla BAŻ.
O rocznicy przypominają również najważniejsze media opozycyjne. Wywiad z Siarediczem opublikowało w piątek na swoim portalu Radia Swaboda. "Wolna informacja to główna idea, która od dwóch dziesięcioleci łączy kolektyw twórczy i czytelników gazety" - podkreśla rozgłośnia.
Siaredicz, pytany w wywiadzie, jakim sposobem gazecie udało się tyle czasu przetrwać, mówi m.in. o wymaganiach, jakie powinien spełniać redaktor naczelny: "Nie powiem, żeby trzeba tu było być wielkim mędrcem. Tu trzeba być przede wszystkim kompletnym wariatem. I chyba pasuję do tej diagnozy".
PAP/agkm
(Wideo: Iosif Siaredicz w rozmowie z Radiem Swaboda)
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl