"Rosja inwestuje w zamrożone konflikty"
Instrumenty, jakimi dysponuje Partnerstwo Wschodnie, dotyczą sfery gospodarczej, bezpieczeństwa, kapitału ludzkiego. Istotne są prawa człowieka i reformy demokratyzujące, które z kolei są jednym z ważniejszych warunków wszechstronnego rozwoju cywilizacyjnego danego kraju.
O tym, jak działa Partnerstwo Wschodnie, w szczególności w krajach Kaukazu Południowego, czego brakuje, w jaki sposób Unia Europejska oddziałuje na te kraje, jakich problemów przysparza Białoruś, mówiła portalowi PolskieRadio.pl dr Katarzyna Pisarska, dyrektor Europejskiej Akademii Dyplomacji oraz Wyszehradzkiej Szkoły Nauk Politycznych, ekspertka Fundacji Pułaskiego.
ZAPRASZAMY DO LEKTURY WYWIADU:
PolskieRadio.pl: Z jakich względów Polska powinna być zainteresowana Kaukazem Południowym?
Dr Katarzyna Pisarska dyrektor Europejskiej Akademii Dyplomacji oraz Wyszehradzkiej Szkoły Nauk Politycznych:
Polska powinna być zainteresowana Kaukazem Południowym z wielu powodów. Dziś Kaukaz Południowy jest częścią inicjatywy, którą Polska promowała przez wiele lat, czyli Partnerstwa Wschodniego.
Polska ma tradycyjnie bardzo dobre relacje na przykład z Gruzją, sięgające lat 20. ubiegłego wieku. Gruzini postrzegają Polskę jako bramę do Europy, mają duży szacunek do obecnych i poprzednich władz w Warszawie.
Kaukaz Południowy był postrzegany w Polsce częściowo przez pryzmat Gruzji. Nie powinniśmy jednak ograniczać naszego zainteresowania tylko do tego kraju, ponieważ stabilność tego regionu zależy od układanki geopolitycznej trzech państw, zabezpieczeniu ich interesów, stworzenia infrastruktury bezpieczeństwa w regionie.
Jest to region, w którym są bogate złoża ropy - w Azerbejdżanie, jak i możliwości przesyłowe, przez Morze Kaspijskie, z Turkmenistanu, ale też z Baku, z Azerbejdżanu. Tu chodzi o gaz, jako alternatywę dla rosyjskiego surowca. Zatem również ze względu ekonomicznego, nie tylko bezpieczeństwa, Kaukaz jest ważny dla Polski.
Pałac Prezydencki w Tbilisi. Fot. k_samurkas/Shutterstock.com
Państwa te są częścią Partnerstwa Wschodniego. Czy ma pani jakieś refleksje na temat tego, jak sprawdza się ta inicjatywa?
Partnerstwo Wschodnie było uzupełnieniem Europejskiej Polityki Sąsiedztwa, która powstała w 2004 roku. W 2007 roku Polska razem ze Szwecją przekonały inne państwa członkowskie, że należy wydzielić część tej szerokiej polityki sąsiedztwa, która przecież obejmowała też Afrykę Północną, Bliski Wschód i sprofilować ją dla krajów, które były dawniej republikami Związku Radzieckiego, ale dzisiaj są niezależnymi państwami i chciałyby układać sobie niezależne relacje z Unią Europejską.
Równocześnie trzeba zauważyć, że Partnerstwo Wschodnie przeznaczone jest dla sześciu bardzo różnorodnych państw. Mamy państwa, które bardzo blisko integrują się z Unią Europejską, to jest Ukraina, Gruzja i do niedawna na pewno Mołdawia. Z drugiej strony mamy państwa, które mają dość silne autorytarne reżimy. To Białoruś i Azerbejdżan. Niejako pośrodku jest Armenia, która ze względów bezpieczeństwa jest w bardzo bliskich relacjach z Rosją.
Partnerstwo Wschodnie jest sprofilowane do potrzeb każdego z tych państw. Natomiast obietnica jest jedna – otwarcie dla tych państw wspólnego rynku w długiej perspektywie. Nie członkostwo w UE, nie pełne uczestnictwo w jej strukturach, ale pełne uczestnictwo we wspólnym rynku, w długiej perspektywie swoboda przepływu ludzi, usług, kapitału, produktów. Ta obietnica leży u podstaw programu Partnerstwa Wschodniego. Droga jest długa, po drodze jest wiele pozytywnych inicjatyw czy projektów.
PW ma wiele pozytywnych aspektów, nie jest to tylko obietnica wspólnego rynku. Zakłada także ułatwienia ułatwienia wizowe. Są one teraz już wdrażane w krajach, które blisko się integrują z Unią Europejską. Gruzini już jeżdżą do UE bez wiz, Ukraińcy będą wjeżdżać do UE od lata tego roku, bez konieczności posiadania wizy turystycznej.
Jest szereg różnych programów, które wzmacniają współpracę gospodarczą, międzyludzką, kulturalną z państwami Partnerstwa.
Armenia, w tle góra Ararat. Ruslan Harutyunov/Shutterstock.com
Partnerstwo Wschodnie jest w jakiś sposób parasolem dla tych wszystkich wielostronnych inicjatyw, które UE oferuje państwom. Jest uzależnione od poziomu zainteresowania tych państw z Europą. Białoruś ma bardzo ograniczoną współpracę z Unią Europejską. Ukraina, Gruzja – bardzo szeroką. Nie są traktowane w ten sam sposób, bo wszystko zależy od inicjatywy samych państw, ich zainteresowania integracją z UE, reformami, wdrażania standardów europejskich w tych państwach. To esencja Partnerstwa Wschodniego.
Jaką rolę pełni Unia Europejska w tych trzech państwach Kaukazu Południowego? Czy to się da w jakiś sposób scharakteryzować, zmierzyć? Czy może to nie jest zbyt dokładnie badane, ale za to są choćby jakieś obserwacje na ten temat?
Unia Europejska ma bardzo dobre notowania we wszystkich trzech krajach Kaukazu. W Gruzji jest ogromne poparcie dla przyszłego członkostwa w Unii Europejskiej, większość obywateli wspiera tę inicjatywę.
W Armenii, Azerbejdżanie, choć takiego poparcia dla członkostwa nie ma, to Unia Europejska jest postrzegana nadal jako bardzo twórczy i pozytywny aktor, który może odgrywać pozytywną rolę w regionie Kaukazu Południowego, zwłaszcza w relacjach do tych wielkich sąsiadów Kaukazu Płd. Rosji, Iranu. Turcji.
Oczywiście każdy z tych krajów Kaukazu Płd. ma inne interesy względem UE. W przypadku Azerbejdżanu to przede wszystkim sprzedaż ropy i gazu, w przypadku Gruzji to szeroko rozumiane zapewnienie bezpieczeństwa, w przyszłości członkostwo w Unii Europejskiej, jako równoprawnego państwa. W przypadku Armenii to raczej współpraca gospodarcza i również równoważenie wpływów Azerbejdżanu w całym regionie.
Unia Europejska prowadzi bardzo różne inicjatywy w każdym z tych trzech państw. Jest obserwatorem zamrożonych konfliktów, przede wszystkim w Południowej Osetii, Abchazji, Gruzji, a także w Górskim Karabachu. Państwa w nie zaangażowane oczekują od UE więcej, jednak niestety Unia jest ograniczona, jeśli chodzi o jej możliwości jako organizacji międzynarodowej, jak i w związku z wpływami Rosji w tym regionie.
Panorama Baku. Fot. Andrii Zhezhera / Shutterstock.com
W dodatku Rosja jest stroną tych konfliktów.
W przypadku Gruzji Rosja jest stroną. Unia Europejska stworzyła misję monitorującą rozszerzającą się ciągle granicę tych separatystycznych republik. Natomiast UE nie jest postrzegana jako obiektywny potencjalny mediator w tych separatystycznych republikach. Dlatego szuka się obecnie innych formatów – czy to przez OBWE, czy inne procesy.
Jeśli chodzi o Górski Karabach, UE w ogóle nie jest obecna przy tym konflikcie. Od lat działa tam Rosja – jako nieoficjalny mediator. Unii udało przekonać Rosję, na jakiś czas, by robić to w ramach OBWE, czyli szerszej struktury bezpieczeństwa regionalnego. Jednak Rosja nie jest zadowolona z tego formatu, woli sama prowadzić negocjacje ze stronami. Ani strony, ani Rosja nie są zainteresowane rozwiązaniem tego konfliktu w najbliższym czasie. De facto sytuacja jest tam zupełnie patowa. Ze strony Azerbejdżanu jest duże zaangażowanie i zainteresowanie Unią Europejską. Armenia się trochę obawia tego zaangażowania, ale na rolę mediatora musi być oczywiście zgoda wszystkich stron.
Czy instrumenty, którymi dysponuje UE, są dostateczne? Jak można je ocenić? Czy może trzeba czegoś więcej?
Najważniejsze jest przestrzeganie zasady more for more, więcej za więcej, to znaczy, że im bardziej kraj partner angażuje się w tę współpracę, tym więcej otrzymuje. Chodzi m.in. o to, czy dany kraj faktycznie przeprowadza reformy, bo UE opiera swoją współpracę o pewne założenia pozytywnych zmian w demokratyzacji tych krajów, i mówi bardzo wyraźnie, że tylko te kraje, które będą przestrzegać zarówno demokratycznych zasad, jak i praw człowieka, będą miały dostęp do wspólnego rynku.
Wszystkie kraje, które obecnie mają obecnie dostęp do wspólnego rynku, są demokratyczne. UE w ten sposób promuje w ten sposób reformy i zmiany w tych krajach. (Dostęp np. w zakresie wymiany towarów ma wiele państw nie zawsze demokratycznych).
Czy można tym krajom, mówię tutaj przede wszystkim o Gruzji, Ukrainie, w jakimś stopniu Mołdawii, ofiarować dzisiaj coś więcej? Ogromne znaczenie ma dziś przede wszystkim współpraca handlowa. W ostatnich latach ta współpraca handlowa powiększyła się z Ukrainą, natomiast zmniejszyła z Gruzją. I tu jest wiele do zrobienia. Umowy stowarzyszeniowe są z początku tak zwanymi umowami asymetrycznymi, a więc UE otwiera swój rynek jednostronnie dla produktów z tych krajów, i dopiero po kilku latach te kraje otwierają swój rynek na Unię Europejską. Wynika to z tego, żeby nie zalać tych jednak dużo mniejszych rynków dużo tańszymi czy lepszej jakości produktami z UE. Ta asymetryczność jest bardzo korzystna dla krajów-partnerów.
Są także instrumenty, które mogą symulować dalszy handel, ale wymagają one również pracy ze strony partnerów. To znaczy, chodzi o podniesienie standardu produktu, podniesienia go do jakości europejskiej, żeby mogły konkurować na rynku europejskim. Mamy różne instrumenty finansowania przez UE tych zmian, standardów produktów. Z tego zdecydowanie kraje Partnerstwa Wschodniego korzystają.
Osobny mechanizm, który rozwija się dosyć dynamicznie, dotyczy wsparcia dla małych i średnich przedsiębiorstw. Jest on wykorzystywany i na Ukrainie i w Gruzji, po to by zachęcać przedsiębiorców do tworzenia nowych miejsc pracy, ale też miejsc, które będą konkurencyjne, będą oferowały konkurencyjny produkt na wspólnym rynku.
Jest wiele instrumentów, które pomagają Ukrainie, Gruzji, Mołdawii, w uzyskaniu niezależności w zakresie energetyki. UE przekazuje duże pieniądze na uszczelnianie i izolację cieplną budynków, na różnego rodzaju inwestycje w infrastrukturę, które pomagają zmniejszyć ilość zużywanej energii, to inwestycja w przyszłość tych krajów.
Jakie są inicjatywy skierowane na kapitał ludzki? Czy są mniej widoczne, czy jest ich po prostu mniej?
UE MYŚLI O SANKCJACH. MIŃSK ŁAMIE PRAWA CZŁOWIEKA
Inicjatywy skierowana na kapitał ludzki są bardzo ważną częścią polityki Unii Europejskiej wobec Partnerstwa Wschodniego. I tak, na przykład, Ukraina uczestniczy w programie Erasmus+. To znaczy, że studenci ukraińscy w ramach funduszy europejskich przyjeżdżają na uczelnie zachodnie i studiują. I tak samo studenci z UE wyjeżdżają na Ukrainę.
Oprócz tego mamy inicjatywy takie jak Program Jeana Monneta, w ramach którego Komisja Europejska finansuje studia europejskie w Azerbejdżanie, Armenii, Gruzji.
Mamy też platformy dla organizacji pozarządowych. Na przykład powstała osobna platforma, która nazywa się Eastern Partnership Civil Society Forum, gromadząca najbardziej aktywne organizacje pozarządowe ze wszystkich krajów Partnerstwa Wschodniego. W ramach spotkań kilka razy do roku powstają tu inicjatywy nie tylko z UE, ale też między krajami PW. Partnerstwo Wschodnie jest okazją dla sześciu krajów do zbliżenia się i między sobą, dzięki pomocy organizacyjnej czy finansowej Unii Europejskiej, do tworzenia projektów wspólnych między tymi krajami, które czasem mają zbliżone gospodarki, czy też tradycyjnie długie relacje. Ta platforma pomaga też zatem w integracji wewnętrznej.
W przypadku niektórych państw Partnerstwa Wschodniego, np. Białorusi, dochodzi do łamania praw człowieka. Wydaje się, że brakuje systemowego podejścia w tej kwestii, jeśli chodzi o monitoring, organizację pomocy. Są osoby czy biura, które tym się zajmują, ale być może dostają za małe nakłady, czasem wydaje się, że UE jako całość nie ma świadomości, że coś się niedobrego dzieje. Czy Unia Europejska zajmuje się tym na terenie państw Partnerstwa Wschodniego systemowo? Bo można odnieść wrażenie, że są to działania doraźne.
Kwestia praw człowieka na Białorusi była wielokrotnie omawiana na różnych forach unijnych. Rezultatem tych dyskusji były wieloletnie sankcje, nałożone na reżim Aleksandra Łukaszenki. Te sankcje zostały zniesione na skutek krótkotrwałej, niestety, polityki otwartych drzwi Aleksandra Łukaszenki, władze Białorusi zwolniły wtedy więźniów politycznych.
Otwarto również w pewnym stopniu granice: możliwe są krótkie pobyty na Białorusi bez konieczności uzyskania wiz dla 80 państw (w obszarze przygranicznym obejmującym Grodno, po spełnieniu określonych warunków, a także w przypadku przylotu i odlotu z lotniska w Mińsku, red.). Białoruś odgrywała rolę konstruktywnego partnera w porozumieniach mińskich mediatora między Rosją, Ukrainą, w konflikcie o Donbas, ale też między Unią Europejską, jako siłą równoważącą.
Te wszystkie elementy sprawiły, że UE doszła do wniosku, że zniesienie sankcji może w jakiś sposób pozytywnie wpłynąć na sytuację Białorusi. Niestety wydarzenia, do których doszło wiosną pokazują, że takie nadzieje były przedwczesne. Jeśli znów ujrzymy politykę twardej ręki prezydenta Aleksandra Łukaszenki i znów będziemy mieli więźniów politycznych na Białorusi, niewykluczone że Unia Europejska wróci do poprzedniej polityki wobec Białorusi.
Widać jednak pewne zrozumienie, że to ocieplenie między UE i Białorusią zostało bardzo źle przyjęte w Rosji. I nawet gdy Łukaszenka nie pojawił się na jednym z rocznym szczytów Unii Eurazjatyckiej, pojawiły się pewne spekulacje na ten temat.
Oczywiście jednak Unia Europejska powinna się kierować wartościami i pryncypiami, prawa człowieka są czołowym punktem w agendzie UE w relacjach z krajami Partnerstwa Wschodniego. Stąd na przykład nie przewiduję długotrwałego ocieplenia na linii Mińsk-Bruksela, a raczej powrót do polityki sankcji wobec Mińska. Nieskutecznej, ale co w takiej sytuacji zrobić.
Ważne jest na pewno wspieranie społeczeństwa obywatelskiego, wolnych mediów, inwestowanie w edukację – bo w krajach autorytarnych może ona być zniekształcona także z tego względu, że państwo kontroluje pewne dziedziny, na przykład historię, pod kątem zgodności z linią ideologiczną.
Platforma PW dotycząca społeczeństwa obywatelskiego funkcjonuje w bardzo ograniczonym stopniu wobec Białorusi. Wspierani są opozycjoniści, którzy musieli wyjechać z Białorusi, dostęp do Białorusi jest jednak tak naprawdę bardzo utrudniony. Oczywiście prezydent Łukaszenka ma wszystkie narzędzia, by jeszcze bardziej utrudnić jakąkolwiek współpracę z niezależnymi podmiotami. Na Białorusi jest ich trochę, są jednak pod bardzo ścisłą obserwacją władz. I stąd faktycznie w tym obszarze niewiele się dzieje.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
***
Rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl