Największy państwowy dziennik "Sowietskaja Biełorussija" pisząc o procesie Sannikaua i kilku innych osób, poświęca sporo uwagi temu, że Litwa, Polska, Niemcy i Słowacja odmówiły Białorusi okazania pomocy prawnej. Gazeta informuje, że białoruskim służbom zależało między innymi na przesłuchaniu kilku pracowników Fundacji Marshalla, którzy -jak twierdzi - mogliby wiele wyjaśnić w sprawie ich spotkań z opozycjonistami oskarżonymi w związku z zorganizowaną demonstracją.
"SB" podaje, że wszystkie kraje odpowiedziały odmownie na wnioski prokuratury.
Śledczy chcieli przesłuchać dyplomatów, szefów i pracowników biur "niemieckiej fundacji Marshalla", w sprawie "okoliczności ich spotkań" z Andrejem Sannikauem, byłym kandydatem opozycji na prezydenta oraz Andrejem Dźmitryjeuem, działaczem opozycyjnej kampanii "Mów Prawdę!". Mieliby oni udzielić "informacji z pierwszej ręki na temat finansowania przez fundacje zagraniczne akcji Plac - twierdzi gazeta, organ administracji prezydenta Alaksandra Łukaszenki.
Po protestach opozycji Łukaszenka oznajmił, że w Polsce i Niemczech "pisane były programy obalenia ustroju konstytucyjnego" na Białorusi.
Fundacja Marshalla (ang. The German Marshall Fund of the United States) nie jest niemiecka, lecz amerykańska. Jej ogólnym celem jest rozwój współpracy między USA i Europą.
Komsomolskaja Prawda
Z kolei gazeta "Komsomolskaja Prawda w Białorusi" - związana z kapitałem rosyjskim - informuje, że proces Sannikaua trwał 11 dni. Zwraca uwagę, że ostatnie dni procesu były dla niego trudne w związku z tym, że w areszcie śledczym zaostrzyła się choroba na którą cierpi - to dna moczanowa. Informuje, że Sannikau w sądzie podziękował wszystkim którzy okazali solidarność z nim i jego rodziną.
agkm