Marek Bućko mówi, że film wpisuje się w standardowe sposoby nękania zachodnich dyplomatów. W internecie ukazał się film, nakręcony w białoruskiej restauracji, opatrzony informacją, że pijany klient jest polskim dyplomatą z ambasady w Mińsku. Towarzyszący filmowi obszerny tekst, w łamanym języku polskim i angielskim, ujawnia nazwisko i funkcję filmowanej osoby.
Były wiceambasador Polski w Mińsku podkreśla, że film i jego umieszczenie w internecie to dzieło białoruskich służb.specjalnych. Jak dodaje, wiele szczegółów wskazuje, że film to akcja KGB. Są to m.in. idealnie ustawiona kamera tak, aby dyplomata jak na scenie znalazł się w środku kadru i widowiskowo przewrócił.
Marek Bućko dodaje, że nie jest wcale jasne, czy zaburzenia równowagi polskiego dyplomaty to tylko wynik ilości wypitego alkoholu, czy też przypadkiem czegoś mu do napoju nie dosypano. Dodatkowo, jego zdaniem o prowokacji służb może świadczyć to, że twarze czterech osób, które raptem zjawiają się przy polskim dyplomacie, są na filmie zamazane. Marek Bućko podkreśla, że białoruskie KGB często sięga do podobnych metod, a ofiarą ich prowokacji pada wielu dyplomatów.
Jak dodaje, polowanie na obyczajowe wpadki zagranicznych dyplomatów to stały repertuar białoruskiego KGB. Marek Bućko zaznacza, że takie metody białoruskie służby stosują od dawna, nie tylko wobec polskich dyplomatów, ale też innych dyplomatów zachodnioeuropejskich i amerykańskich. Dodatkowo - na koniec roku KGB chce sobie poprawić statystyki aktywności - mówi Bućko.
MSZ odwołał pracownika pokazanego na filmie z placówki i jest on już w Warszawie. Ministerstwo bada sprawę filmu.
IAR, agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś