Wynik wyborów w Rosji jest od dawna znany. Jednak liczne demonstracje, które zapewne będą organizowane i po wyborach, prawdopodobnie wymuszą reakcję władz. Nie jest oczywiście pewne, w jakim kierunku pójdą te zmiany, czy władze zdecydują się na demokratyzację, czy na głębszy autorytaryzm – tak widzi perspektywy Rosji po wyborach Jarosław Ćwiek-Karpowicz, analityk Polskiego Insytutu Stosunków Międzynarodowych.
Czytaj więcej: Co trzeba wiedzieć o Rosji przed wyborami? Rozmowa z Jarosławem Ćwiekiem-Karpowiczem (PISM).>>>>
Co to oznacza dla Białorusi i Ukrainy, państw, które Rosja stara się uzależnić od siebie, na razie gospodarczo, włączając w swoje integracyjne projekty, takie jak Unia Celna, czy Wspólna Przestrzeń Gospodarcza?
- Na obszarze poradzieckim w sferze gospodarczej Rosja przyjmuje logikę strefy wpływów. Wobec czego w odpowiedzi na, powiedzmy, „ekspansję” Unii Europejskiej (…) stara się promować alternatywne projekty – mówi analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Jarosław Ćwiek-Karpowicz. Paradoksalnie w przypadku Białorusi i Kazachstanu, Unia Celna z Rosją, może zbliżyć je do Unii Europejskiej, bo Rosja jest bardziej zintegrowana z Zachodem gospodarczo niż te kraje - zauważa. Inaczej jest w przypadku Ukrainy, Mołdawii i Gruzji, dla których przyjęcie rosyjskiej propozycji byłoby krokiem wstecz, a Rosji pozwoliłoby kontrolować ich rozwój. - O to chodzi z Ukrainą – żeby była jak najmniej samodzielnym krajem na tym obszarze i żeby jej rozwój i jej kierunek polityki zagranicznej był zależny od polityki Rosji – zaznaczył analityk PISM.
Wobec Ukrainy Rosja prowadzi politykę szczególną. Z jednej strony kusi ją tanimi cenami gazu, w zamian za integrację, sprzedaż Rosji ukraińskich gazociągów. Z drugiej strony straszy, że Ukraina przestanie być krajem tranzytowym dla surowców rosyjskich. - Rosja oprócz tego że kokietuje Ukrainę, to prowadzi politykę taką, żeby się uniezależnić od Ukrainy. Chodzi mi o budowę Gazociągu Południowego, do której Rosja wydaje się coraz bardziej zdeterminowana – mówi Jarosław Ćwiek-Karpowicz. Jak zaznacza, trudno przewidzieć, jak zachowają się elity ukraińskie, czy Ukraina zdobędzie się na reformy, których wymaga zbliżenie do Unii Europejskiej.
Jeszcze gorsza jest sytuacja Białorusi. - Firma Biełtransgaz (gazociągi białoruskie, red.) została przejęta przez Rosję. Kolejne kredyty, których Rosja udziela Białorusi są już pod zastaw różnych przedsiębiorstw białoruskich. Wobec tego można się spodziewać, że za jakiś czas kolejne przedsiębiorstwa sektora energetycznego będą przechodzić po kontrolę Rosji. To oznacza, że kraj ten będzie coraz mniej niezależny i suwerenny. Jednak z drugiej strony dla obecnej elity, która żeby utrzymać się u władzy i tak marginalizuje się na scenie europejskiej, i jedyną opcją jest opcja rosyjska, to już chyba nie ma większego znaczenia – ocenia analityk. Czy społeczeństwo zbuntuje się przeciw temu kierunkowi polityki Aleksandra Łukaszenki? Można w to wątpić, oceniając skuteczność poprzednich protestów i ruchów społecznych, choćby po sfałszowanych wyborach prezydenckich.
Wydaje się, że klucz do przemian na Białorusi leży na Kremlu. - Zmiany demokratyczne w Rosji, choćby częściowe, mogą spowodować także zmiany podobne na Białorusi, które przyjęłyby chyba charakter bardziej żywiołowy i rewolucyjny, niż ewolucyjny – mówi analityk PISM. I odwrotnie – kurs autorytarny na Kremlu zaowocuje jeszcze ostrzejszym antydemokratycznym kursem w państwie Aleksandra Łukaszenki.
fot. PAP/EPA/ALEXEY DRUZHINYN /RIA NOVOSTI
Przeczytaj pełny zapis rozmowy z analitykiem PISM Jarosławem Ćwiekiem-Karpowiczem
Przeczytaj fragment rozmowy:
Chciałabym zapytać o ostatnie projekty integracyjne Rosji, które dotyczą na razie głównie Białorusi i Kazachstanu. One istnieją dość niedługo. Czy to już ma jakieś konkretne efekty, na przykład gospodarcze i czy może doprowadzić do integracji politycznej? Z drugiej strony chciałam zapytać o Ukrainę, którą teraz Rosja zaczyna wykluczać z „kręgu uprzywilejowanych”, na przykład jeśli chodzi o gaz, tranzyt gazu?
Jeśli chodzi o projekty integracyjne Rosji na obszarze poradzieckim, widać wyraźnie, że w sferze gospodarczej Rosja przyjmuje tę samą logikę strefy wpływów. Wobec czego w odpowiedzi na, powiedzmy, „ekspansję” Unii Europejskiej, proponowanie strefy wolnego handlu, większe związanie gospodarcze z państwami sąsiedztwa, Rosja stara się promować alternatywne projekty. Głównym projektem jest Unia Celna, która od tego roku zaczyna przeradzać się we Wspólny Obszar Gospodarczy, i która obejmuje na razie tylko Białoruś i Kazachstan.
Oferta integracyjna Rosji jest atrakcyjna tak naprawdę dla tych państw, które nie mają realnych szans na zbliżenie się do Unii, stworzenie strefy wolnego handlu i w przyszłości wejście do Unii Europejskiej.
Jest atrakcyjna, bo znosi bariery celne, ułatwia handel, wzajemne inwestycje, Rosja jest większym rynkiem zbytu. Czy ta oferta może być konkurencyjna dla Unii? Wątpię. Powiedziałbym nawet, że Unia Celna, która wiąże Kazachstan i Białoruś z Rosją, jest korzystna nawet dla samej Unii Europejskiej. Chodzi o to, że Kazachstan i Białoruś są mniej zintegrowane ze światem zachodnim niż Rosja, która w grudniu zeszłego zakończyła negocjacje z WTO, prawdopodobnie za kilka miesięcy stanie się pełnoprawnym członkiem. To znaczy, że przez takie projekty te państwa zbliżają się do Zachodu. Tak może być w przypadku kolejnych państw Azji Centralnej.
W przypadku państw takich jak Ukraina, Mołdawia, Gruzja, państwa kaukaskie – to już tak nie jest. Mają do wyboru – zbliżać się do UE, albo wejść do Unii Celnej z Rosją i potem dopiero przez Rosję negocjować z Unią Europejską strefę wolnego handlu. To osłabia ich pozycję. A Rosja zyskuje wtedy możliwość kontrolowania rozwoju tych państw. O to chodzi z Ukrainą – żeby była jak najmniej samodzielnym krajem na tym obszarze i żeby jej rozwój i jej kierunek polityki zagranicznej był zależny od polityki Rosji.
Czy to byłoby korzystne dla Ukrainy, która ma sama bardzo poważne wewnętrzne problemy, gdzie ścierają się różne interesy grup oligarchicznych i gdzie tak naprawdę liczy się utrzymanie status quo, żeby kraj mógł gospodarczo funkcjonować? To jest właśnie problem. Czy Ukraina jest w stanie zdobyć się na poważne reformy i zainwestowanie w to, aby zbliżać się do UE, czy też jest bardziej podatna na aktualne oferty ze strony Rosji: obniżka cen gazu, preferencja celna…
Sam Władimir Putin deklarował, że wejście Ukrainy do Unii Celnej oznacza roczny zysk rzędu kilku miliardów dolarów. Do tej pory Ukraina starała się balansować między tymi ofertami, jednak teraz sytuacja jest poważniejsza dla Ukrainy, ponieważ teraz Rosja oprócz tego że kokietuje Ukrainę, to prowadzi politykę taką, żeby się uniezależnić od Ukrainy. Chodzi mi o budowę Gazociągu Południowego, do której Rosja wydaje się coraz bardziej zdeterminowana.
Wydaje się więc, że Rosjanie oferują też Ukrainie partnerstwo po to, żeby odciągnąć ją trochę od Zachodu, ale z drugiej strony nie przestają działać na rzecz tego, by móc obejść się bez niej, zmarginalizować ją, by jej pozycja nie była wtedy taka istotna.
Rządzący Ukrainą to widzą, że konkretne propozycje Rosji dotyczące na przykład obniżki cen gazu, wiążą się już nie tyle z tym, że Ukraina będzie uzależniać swoją politykę zagraniczną od Rosji, że na przykład pozwoli na dłuższe stacjonowanie Floty Czarnomorskiej. Te koncesje, które Ukraina ma ponieść, już zagrażają żywotnym interesom elity ukraińskiej, biznesowej.
Przejęcie magistrali to nie tylko przejęcie magistrali tranzytowej, ale także jak gdyby przejęcie kontroli nad systemem gazowym i tak naprawdę - to jest kontrola, jak ten gaz jest sprzedawany, komu i po ile, a poprzez to, przejęcie kontroli nad poważną częścią sektora gospodarki.
Na to ukraińskie elity nie chcą się zgodzić, bo to zagraża ich pozycji. Czy będą chciały podjąć reformy, zbliżać się do UE, tego nie wiadomo. Widać, że Ukraina jest w takim momencie, że coraz ciężej jest balansować pomiędzy propozycjami dalekosiężnymi UE, a tymi bliskookresowymi Rosji.
W takim razie chciałam zapytać o perspektywy europejskie Ukrainy, Białorusi. Czy one zmierzają w tym kierunku? Białoruś: tu zdecydowanie widać dysonans między tym, czego chce część społeczeństwa, a między tym, co robi współpracujący ściśle z Rosją przywódca państwa. W przypadku Białorusi, niektórym się wydaje, że zmiany przyjęły kierunek nieodwracalny.
Sytuacja Białorusi jest chyba jeszcze gorsza niż Ukrainy, w tym znaczeniu, że ten kraj ma jeszcze poważniejsze problemy gospodarcze i zaczyna już tak naprawdę oddawać swoją suwerenność gospodarczą. Firma Biełtransgaz została przejęta przez Rosję, kolejne kredyty, których Rosja udziela Białorusi są już pod zastaw różnych przedsiębiorstw białoruskich. Wobec tego można się spodziewać, że za jakiś czas kolejne przedsiębiorstwa sektora energetycznego będą przechodzić pod kontrolę Rosji. To oznacza, że kraj ten będzie coraz mniej niezależny i suwerenny. Jednak z drugiej strony dla obecnej elity, która żeby utrzymać się u władzy i tak marginalizuje się na scenie europejskiej, i jedyną opcją jest opcja rosyjska, to już chyba nie ma większego znaczenia. Czy to będzie podobało się społeczeństwu i czy społeczeństwo nie sprzeciwi się temu – to już inne pytanie. Tu byłbym też sceptyczny, ponieważ świadomość społeczna i te aspiracje europejskie Białorusinów nie są tak wysokie. Jednak to społeczeństwo wydaje się bardzo silnie związane z Rosją, z okresem radzieckim, wobec czego większa współpraca z Rosją nie wzbudza tak wielkiego protestu, jak na Ukrainie.
Dlatego też zmiany w Rosji skutkujące zwiększaniem rządów autorytarnych w Rosji – bo taka możliwość też istnieje - będą skutkowały według mnie coraz większym zbliżeniem Białorusi do Rosji, kontrolą nad tym państwem. Także utrzymaniem rządów autorytarnych na Białorusi.
Zmiany demokratyczne w Rosji, choćby częściowe, mogą spowodować także zmiany podobne na Białorusi, które przyjęłyby chyba charakter bardziej żywiołowy i rewolucyjny, niż ewolucyjny.
Rozmawiała Agnieszka Kamińska
(agkm)