Prezydent Wiktor Janukowycz i Partia Regionów grają na czas i dążą do podpisania umowy bez uwolnienia Tymoszenko. W tej grze nerwów między Kijowem a Brukselą możliwe są jeszcze nieoczekiwane zwroty akcji.
Na razie ukraińscy deputowani odłożyli prace nad projektami ustaw, dzięki którym była premier mogłaby wyjechać do Niemiec na leczenie. W środę komisja parlamentarna uznała, że wszystkie propozycje w tej sprawie muszą być jeszcze dopracowane. Powołano specjalną grupę roboczą, która się tym zajmie.
Oznacza to, że prawdopodobnie Rada Najwyższa nie zdąży tego zrobić w odpowiednim terminie, czyli do połowy tego miesiąca. Kończące się w piątek obrady ukraińskiej Rady Najwyższej są ostatnimi przed spotkaniem ministrów spraw zagranicznych UE. 18 listopada unijni szefowie dyplomacji zdecydują czy dać zielone światło dla podpisania stowarzyszenia z Ukrainą.
Tadeusz Iwański wyjaśnia, że umożliwienie Julii Tymoszenko leczenia za granicą jest podstawowym warunkiem podpisania przez Kijów umowy stowarzyszeniowej z Unią. Iwański zaznacza, że deklaracje ministrów spraw zagranicznych UE i unijnych urzędników są jednoznaczne - bez zwolnienia na leczenie byłej premier nie będzie podpisania umowy. Czy taki scenariusz się ziści czas pokaże - podkreśla ekspert.
Jeśli mnie dojdzie do podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE podczas listopadowego szczytu Partnerstwa Wschodniego, to Kijów kolejną szansę będzie mieć dopiero za dwa lata. To opinia Pawła Kowala, polskiego eurodeputowanego, który wraz z innymi przedstawicielami grupy Europejskich Konserwatorów i Reformatorów odwiedził Kijów.
Julia Tymoszenko, najważniejsza konkurentka Wiktora Janukowycza w wyborach prezydenckich 2010 roku, została skazana na siedem lat pozbawienia wolności za naruszenia proceduralne, których dopuścił się jej rząd przy podpisywaniu w 2009 roku umów gazowych z Rosją.
W ocenie Unii Europejskiej byłą premier skazano za decyzję polityczną, co - jak twierdzi Bruksela - świadczy o wybiórczym zastosowaniu prawa wobec Tymoszenko.
IAR/asop