Po kilku godzinach przetrzymywania na komisariacie w Grodnie zwolnieni zostali Agnieszka Lichnerowicz z radia TOK FM i operator kamery TVP1 Borys Czerniawski. Jest on obywatelem Rosji.
W sprawie uwolnienia dziennikarzy interweniował polski konsul dyżurny Piotr Lewczuk.
Po zatrzymaniu dziennikarzy minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski stanowczo zażądał uwolnienia zatrzymanych. Sikorski powiedział, że jeśli interwencja służb konsularnych nic nie da to polskie słuzby podejmą kolejne, bardziej stanowcze kroki.
Na centralnym placu Sowieckim w Grodnie o godz. 19 czasu lokalnego (godz. 18 czasu polskiego) rozpoczęła się "akcja solidarności obywatelskiej", która została zwołana przez internet. Przed zaplanowaną przez internautów akcją władze zorganizowały na placu święto oświaty zawodowej, które rozpoczęło się o godz. 18. Ustawiono scenę, odbywał się kiermasz.
Dziennikarka TVP Arleta Bojke powiedziała, że reporterka TOK FM i operator TVP zostali zatrzymani, gdy chcieli zrobić zdjęcia osób protestujących otoczonych szpalerem milicji. "Pytaliśmy funkcjonariusza milicji, na jakiej podstawie zatrzymano reporterkę i operatora, skoro mieli wszystkie potrzebne akredytacje. Pułkownik odpowiedział, że na podstawie rozkazu" - relacjonowała Bojke.
"Akcję solidarności obywatelskiej" na Białorusi organizują grupy "Rewolucja przez Sieć Społecznościową" i "Młodzieżowa Platforma Internetowa Ruch Przyszłości".
W tę środę podobne manifestacje zorganizowano w kilku dużych miastach Białorusi, w tym również w Mińsku. Wszystkie miejsca, gdzie miały się odbyć, były obstawione przez milicję. W Grodnie, Brześciu i Soligorsku doszło do zatrzymań.
mch