Ewa Hołubowicz: Eminencjo, księże kardynale, w Polsce ukazała się książka Marco Politiego "Papa Wojtyła. Pożegnanie", w której watykanista wspomina i opisuje ostatnie dramatyczne tygodnie i dni życia Ojca Świętego. I pisze w tej książce coś niesamowicie ważnego – że w zgiełku życia, na którym skupiała się uwaga mediów, niewielu ludzi poznało prywatnego Wojtyłę–mistyka, który potrafił zagłębiać się na sześć, siedem godzin dziennie w modlitwie. Modlił się, pisząc encykliki, modlił się w samolocie i w papamobile. "Mistyczne natchnienie – pisze Marco Politi – wspierało Papieża w ostatnich latach pontyfikatu, kiedy Jego ciało ugięło się pod niszczącym działaniem choroby Parkinsona i następstwem licznych operacji". Jak wspomina ksiądz kardynał ostatnie chwile Ojca Świętego.
Ks. kard. Stanisław Dziwisz: Pyta pani o ostatnie chwile Ojca Świętego, ostatnie dni. Watykan był oblężony, zwłaszcza przez młodzież. Wewnątrz panował ogromny spokój, jakaś zaduma. Daleki był od zgiełku świata, zapatrzony, nie chciał mówić. Nie dlatego, żeby lekceważył ludzi, nigdy nie lekceważył ludzi, ale chciał być z Bogiem, żeby i tych ostatnich chwil nie stracić. Zdawał sobie sprawę, gdzie idzie. Jakoś uprzedzał to spotkanie. Tak to tłumaczę. Prosił, żeby Mu czytano Ewangelię, czytano Mu Ewangelię św. Jana Apostoła. Odmawiał wszystkie modlitwy, takie jak zawsze, każdego dnia. Medytacje, uczestnictwo we mszy świętej, na ile mógł, to koncelebrował z nami z łóżka. Więc tak jak na początku pani redaktor powiedziała, dwa światy: z jednej strony zgiełk i rumor ulicy, z drugiej strony ogromne skupienie i zatopienie w Bogu. To była Jego siła, to była Jego ostatnia ewangelizacja, może ważniejsza niż niejedna encyklika, On mówił, głosił swoim życiem, ostatnimi chwilami. I nadał jeszcze raz godność śmierci, to znaczy przejścia do pełnego życia. Nie tragedii. Przejścia.
E.H.: Ale żeby się do tego przygotować i tak przejść, to jednak potrzebne są godziny modlitwy, rozmyślań. I może warto tutaj powiedzieć, że chociaż teoretycznie rozważając, to właściwie nie tylko kapłani, ale każdy człowiek ma przed sobą taką drogę i może z niej skorzystać, chociaż, oczywiście, nie każdy ma takie możliwości intelektualne na przykład, jak miał Ojciec Święty. Czyli jednak to modlitwa jest podstawą wyjścia w tym kierunku.
Ks. kard. Stanisław Dziwisz: Ojciec Święty miał inne pojęcie modlitwy. On nie dzielił swojego czasu na modlitwę, na pracę. Wszystko u Niego było jedną wielką chwałą Boga i zjednoczeniem. Zresztą wystarczy popatrzeć na Jego teksty. My normalnie numerujemy strony, do tego jesteśmy przyzwyczajeni. On numerował strony modlitwami. Wersety modlitw. Wszystkie Jego pisma, a tych pism było bardzo dużo, to była zawsze modlitwa. W ten sposób numerował strony. Całe Jego życie było tym wielkim zjednoczeniem.Miał dar modlitwy. I tę modlitwę zgłębił. No, był rzeczywiście – tak jak w tej książce – był rzeczywiście mistykiem. W tej chwili ta postać jest zgłębiana, ten proces do beatyfikacji czy kanonizacji służy pogłębieniu. I uczeni, pisarze powracają do tej postaci. Jestem przekonany, że to wyjdzie, ta mistyka Jego życia, ta modlitwa, to zjednoczenie z Panem Bogiem, bo to Jemu dawało siłę, a innych pociągało do Boga, który był w Nim.
E.H.: Ale jak Ojciec Święty żył, był, ludzie Go lubili, nawiązywał kontakt, był świadkiem, dawał świadectwo, ludzie za Nim szli, bo widzieli Go przed sobą. Minęły trzy lata od jego śmierci i ja mam wrażenie, że bardzo ograniczony został ten kontakt z nauką Jana Pawła II, w bardzo ograniczony sposób ludzie uzewnętrzniają to świadectwo, które On im pokazał.
Ks. kard. Stanisław Dziwisz: Ja mam inne doświadczenie. Jedno doświadczenie to jest z Rzymu, to jest niesłychane, nigdy się nie powtórzyło w historii coś podobnego, żeby trzy lata od śmierci nieustanne pielgrzymowała, kolejka do grobu. Ja widzę, że to nie jest pielgrzymowanie do grobu, to jest pielgrzymowanie do osoby, która tam spoczywa. Widzę w Krakowie, tam jestem, ile pielgrzymek, grup, zwłaszcza młodzieżowych przybywa z całego świata, bo chcą iść śladami, chcą Go na tych śladach spotkać, poznać, zbliżyć się do Niego. I On te ślady wyznaczył, ludzie idą tymi śladami. To jest niesłychane. I to wcale nie obniża się. To się potęguje. Przyczynia się również do tego obecny Ojciec Święty Benedykt XVI, ponieważ powraca do Niego dość często. Ku zadowoleniu ludzi. Nie mówię, że ku mojemu zadowoleniu, bo to jest moja ogromna satysfakcja.
E.H.: Czy możemy, będąc świadkami tego pontyfikatu, liczyć na to, że niebawem dopełnią się sprawy związane z procesem beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym?
Ks. kard. Stanisław Dziwisz: Ja śledzę prace procesu, zresztą byłem przewodniczącym trybunału, odpowiedzialnym w Krakowie. Właściwie to jest kwestia tylko czasu, nie ma żadnych przeszkód, ta praca postępuje, postępuje dość szybko. Zawsze w tych wszystkich procesach najtrudniejszą sprawą jest znak z nieba, cuda. Przy tym Papieżu tych cudów jest bardzo dużo. Zrobiono wybór, selekcję najbardziej przemawiającego. Ale tych łask, ja nazywam łaski, cuda, jest bardzo dużo. W Krakowie również otrzymujemy listy z całego świata z prośbą o modlitwę.Te listy spisujemy, przekazujemy do kaplicy a następnie odczytujemy w czasie mszy świętej. Nie wszystko, to się nie da, ale w każdym razie systematycznie. Ja bardzo często odprawiam w tych intencjach msze święte. I widzimy, że to wstawiennictwo Jego u Boga jest bardzo skuteczne. Przekonanie ludzkie, znaki z nieba – to wszystko prowadzi do tego, żeby Ojciec Święty wyznaczył datę Jego beatyfikacji czy kanonizacji.
E.H.: Tego byśmy chcieli jako świadkowie tego pontyfikatu. Potrafię zrozumieć, że Kościół ma swój czas pracy, ale ludziom może by to pomogło w walce z życiem codziennym.
Ks. kard. Stanisław Dziwisz: To postępuje bardzo szybko i sprawnie, tak że cierpliwość ludzka nie będzie doświadczona za bardzo. Na pewno to będzie, ja ufam mocno, znając rytm pracy i ten moment... Właściwie z punktu widzenia procesów wszystko się już dokonało. W tej chwili opracowania, opracowania. No i komisje.
E.H.: Ukazała się książka, którą napisał ksiądz kardynał, do osób powołanych do kapłaństwa. Książka nosi tytuł "Bo wezwał Cię Chrystus". Jest to bardzo osobista książka, bo wśród tych rozważań, które ksiądz kardynał prowadzi, jest bardzo wiele odniesień do Ojca Świętego Jana Pawła II. W pewnym momencie ksiądz kardynał mówi nawet, że to jest spłata długu i świadectwo, ale też widzimy, że to był mistrz księdza kardynała.
Ks. kard. Stanisław Dziwisz: On był mistrzem dla wszystkich kapłanów, dla wszystkich biskupów. Mistrzem życia wewnętrznego i kroczenia za Panem Bogiem. W tym była Jego siła i to było pociągające. Dla Niego wszystkim był Chrystus. Dla każdego kapłana, biskupa powinna to być jedyna droga. I tu się spotykamy i z Ojcem Świętym, i spotykamy się z kapłanami. I przede wszystkim wypełniamy powołanie, do którego Chrystus nas wezwał.
[rozmowa z 2008 roku]