- Nasi stypendyści pochodzą z małych wsi i wiosek. Poszczególne diecezje kwalifikują gimnazjalistów i licealistów do stypendiów - mówi gość "Sygnałów Dnia" ksiądz prałat Jan Drob, przewodniczący zarządu Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia.
10 października to uroczyście obchodzony Dzień Papieski. W kościołach zbierane są pieniądze na stypendia dla najzdolniejszych dzieci, młodzieży i studentów z najuboższych rodzin. Fundacja oferuje stypendystom pakiet socjalny i naukowy.
- Są to bardzo często dzieciaki z wielodzietnych rodzin, więc potrzebują pieniędzy na buty, ubranie, książki – mówi ksiądz Drob w rozmowie z Krzysztofem Grzesiowskim i Wiesławem Molakiem.
Ks.prałat Jan Drob, przewodniczący zarządu Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia
- Nie chcemy zapewniać całego bytu, bo zależy nam, żeby studenci starali się również o stypendia naukowe – mówi ks. Drob. Rocznie 2300 osób otrzymuje stypendia od Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia.
- To, ile osób dostanie od nas stypendia, zależy od ofiarności ludzi. Ich datki to wdzięczność wobec Jana Pawła II i również patriotyczne zachowanie, bo oni chcą pomagać tym najbiedniejszym, a jednocześnie bardzo wartościowym osobom – mówi ksiądz Drob.
(im)
*
Krzysztof Grzesiowski: Z okazji Dnia Papieskiego Kapituła Fundacji "Dzieło Nowego Tysiąclecia" wręczyła w sobotę Nagrody Totus. Jest nam tym bardziej miło o tym mówić, bo Familijna Jedynka, zespół redakcyjny Familijnej Jedynki został laureatem Totusa Medialnego, tego dla upamiętnienia biskupa Jana Chrapka.
W naszym studiu ksiądz Jan Drob, przewodniczący Zarządu Fundacji "Dzieło Nowego Tysiąclecia". Witamy księdza.
Ks. Jan Drob: Dzień dobry, witam serdecznie.
K.G.: To miło ze strony Fundacji, że oceniła, doceniła Familijną Jedynkę.
Ks. J.D.: To dosyć ciekawa kapituła, w jej skład wchodzą media publiczne, to znaczy Telewizja Polska, Polskie Radio, ale i komercyjne, czyli Polsat, TVN, również Gazeta Wyborcza i Rzeczpospolita, jest to bardzo szeroka kapituła. Cieszę się, że postanowiła przyznać właśnie Jedynce tego Totusa.
K.G.: I żadnych wątpliwości nie było.
Ks. J.D.: Była ostra rywalizacja, czego, oczywiście nie mogę powiedzieć.
Wiesław Molak: Słucha ksiądz Familijnej Jedynki w niedzielę od szóstej do dziewiątej?
Ks. J.D.: Staram się, jak tylko można, bo przy ołtarzu raczej nie można słuchać.
K.G.: Ale gdyby co, to proszę pamiętać, państwo, nasi słuchacze, niedziela od godziny 6.00 do 9.00, Familijna Jedynka w Programie 1.
Ks. J.D.: Wszyscy ocenili ją bardzo wysoko widać, bardzo, bardzo, jeśli przyznali tego Totusa w tym roku.
K.G.: Proszę księdza, taka tradycja już podczas Dni Papieskich. W tym roku Dzień Papieski był po raz dziesiąty, mianowicie zbiórka pieniędzy na fundusz stypendialny. Ktoś ładnie powiedział: to są takie małe pomniki, pomniczki Jana Pawła II, może czasami dużo ważniejsze od tych wielkich.
Ks. J.D.: A ja bym powiedział, że jest to największy pomnik, nie takie małe pomniczki. Jeśli już, to te małe pomniczki składają się na duży pomnik, bo w tej chwili stypendystów mamy 2300, w tym tysiąc studentów. Istotne jest, że stypendium idzie z tym młodym człowiekiem od gimnazjum do ukończenia studiów włącznie, jeśli spełnia kryteria. To nie jest tak, że dajemy na rok i zostawiamy i następnych bierzemy. Nie. Tylko dajemy szansę od początku do końca rozwijania tego talentu i tego daru, który posiada. Myślę, że tu nie tyle Fundacja, ale społeczeństwo polskie i Polacy mogą być dumni z tego pomnika. Ktoś niedawno powiedział, jeden z dziennikarzy, że obserwował na którejś pielgrzymce Jana Pawła II, któremu przyszło przejść obok swojego pomnika. I mówi, że Jan Paweł II odwrócił głowę na bok, nie chciał patrzeć na ten pomnik, ale równocześnie wiemy od kardynała Dziwisza i nie tylko, jak bardzo cieszył się właśnie z tego żywego pomnika, bo to jest wychodzenie naprzeciw jego nauczaniu społecznemu i powiedzmy jego sercu, jego trosce o Polskę, o młodego człowieka, którego przecież tak bardzo ukochał.
K.G.: Kim są stypendyści? W jaki sposób znajdujecie ich?
Ks. J.D.: Stypendyści pochodzą z wiosek lub małych miasteczek.
K.G.: To jest zasada?
Ks. J.D.: To jest zasada, z wyjątkiem Śląska i Zagłębia. Dlaczego? Bo tam wioska jest bogatsza od miasta, proszę sobie wyobrazić takie Siemianowice czy taki Chorzów, gdzie pozamykano huty, gdzie pozamykano kopalnie, a ludzie często pozostali bez pracy. Stąd tu jest ta różnica. Poszczególne diecezje zgłaszają do gimnazjów, że można otrzymać stypendium, i z tych gimnazjów poprzez diecezje, trafiają do specjalnej grupy wyznaczonej przez koordynatora diecezjalnego, który ocenia i kwalifikuje wnioski. Następnie my po prostu przydzielamy i wysyłamy stypendium.
K.G.: O jakich pieniądzach mówimy?
Ks. J.D.: Jest to zróżnicowane. Zróżnicowane dlatego, że 380 złotych dla gimnazjalisty i licealisty, który mieszka na miejscu, jemu potrzeba tylko dojechać do najbliższej szkoły czy do gimnazjum i kupić jakieś ubranie. Jest jeszcze pakiet socjalny i tzw. pakiet naukowy. Socjalny to znaczy buty jakieś ubranie, bo wiadomo, że oni pochodzą z niezamożnych rodzin. Rekordzista ma trzynaścioro rodzeństwa. A z kolei studentowi dajemy więcej w zależności... zwłaszcza na pierwszym roku, kiedy przychodzi na studia do danego miasta, gdzie musi zamieszkać w jakimś akademiku bądź na jakiejś stancji, to trzeba wszystko opłacić. Student otrzymuje do 600 złotych. Nie chcemy też zapewnić całkowitego bytu, on musi się czuć studentem, prawda? W tym znaczeniu, że student musi też się starać o swoje wykształcenie. Na drugim roku troszeczkę niższe jest to stypendium. Dlaczego? Dlatego, że wszyscy z nich otrzymują już stypendia naukowe. Na pierwszym roku tego nie otrzymują, a na drugim już tak, bo są na tyle zdolni, naprawdę zdolni, żeby to stypendium naukowe otrzymać.
W.M.: A średnio to jest około tysiąca złotych, tak?
Ks. J.D.: To znaczy na studenta? Miesięcznie? Nie, tyle nie. Chcielibyśmy.
K.G.: Ano właśnie, o to chciałem zapytać. Czy efekty zbiórki z roku na rok są coraz większe?
Ks. J.D.: Apogeum, czyli taka największa zbiórka była oczywiście bezpośrednio po śmierci Jana Pawła II. To była największa. W tej chwili to jest około 7,5 miliona złotych. I są większe. Boimy się, jak będzie w tym roku, dlatego, że ludzie są naprawdę bardzo hojni, ale powódź dotknęła wiele osób, tyle nieszczęść i trudno się kierować w tej chwili jakimś zaświadczeniem z gminy o zamożności danej rodziny. Ktoś może z gminy, za ubiegły rok otrzymać zaświadczenie, że się mu nie należy, a się okazuje, że już domu nie ma w tej chwili. Jako Fundacja przyznaliśmy dodatkowe stypendia właśnie dla tych miejscowości, dla uczniów z tych miejscowości, które zostały dotknięte powodzią, tą tragedią powodzi, żeby tym dzieciakom pomóc.
W.M.: W sobotę jedna ze stypendystek tu w Sygnałach Dnia wspominała w swojej rozmowie z rówieśnikami i mówiła, co jej dała Fundacja – dała jej indeks, dała jej możliwość poznania dużego miasta, bycia w tym mieście, zawód i tak dalej, i tak dalej. No i jedna z koleżanek powiedziała: to może jeszcze ci męża dała. A ona się uśmiechnęła i powiedziała: tak, dała, bo jeden ze stypendystów właśnie został moim mężem.
Ks. J.D.: Mamy już kilka małżeństw, oczywiście. Oni spotykają się na obozach. Chcieliśmy, żeby również poznali życie w mieście, jak to będzie. Powiedzmy sobie szczerze, proszę państwa, kiedyś na wiosce te trzysta hektarów uprawiało dwudziestu czy trzydziestu rolników. Dzisiaj te hektary uprawia jeden. Więc młodzież z tych pozostałych rodzin rolniczych będzie musiała szukać zatrudnienia poza swoim miejscem zamieszkania czy urodzenia. Dlatego chcieliśmy, żeby oni poznali miasta i historię miast, naszą kulturę. I dlatego mieli obozy takie integracyjno-informacyjne w największych miastach. I tu też podziękowania wielkie dla tych miast – Kraków, Warszawa, Trójmiasto. Czy Poznań, Wrocław, Śląsk, Zagłębie i Łódź – to są te miasta, które oni przez dwa tygodnie poznawali i myślę, że to im też wiele dało. Pamiętam, jak bardzo mocno przeżyli obóz w Warszawie, w 60-lecie Powstania Warszawskiego, kiedy uświadomiliśmy im czy oni sobie uświadomili, że chodzą po miejscach, gdzie w Powstaniu Warszawskim ginęli ich rówieśnicy. I mówiliśmy, że dzisiaj nikt od nich nie żąda tego, żeby wzięli karabin i walczyli, ale właśnie żeby rozwijali swoje zdolności, to wszystkie te dary, którymi dysponują i mają, te intelektualne.
K.G.: A o ile w tym roku powiększy się za sprawą zbiórki tegorocznej, jeszcze nie wiemy pewnie.
Ks. J.D.: Jeszcze nie wiemy, czekamy na efekty i finał zbiórki. Myślę, że chcielibyśmy bardzo tak powoli, powoli podwyższać stypendia. A naszym takim marzeniem jest mieć tysiąc stypendystów na poziomie gimnazjalnym, tysiąc na poziomie licealnym i tysiąc na poziomie studentów. To byłoby coś pięknego. Ale tutaj to wszystko zależy od ofiarności społecznej, od tych esemesów, od zbiórki. I co powiem jeszcze – jest taka dosyć pokaźna grupa kilkutysięczna Polaków, którzy co miesiąc wpłacają na konto Fundacji po 20 czy 50 złotych. To jest coś pięknego, prawda? I to jest wdzięczność, proszę mi wierzyć, to jest naprawdę wdzięczność wobec Jana Pawła II i równocześnie, powiedzmy sobie, miłość do ojczyzny, żeby dawać szansę tym wszystkim, których na to po prostu dzisiaj nie stać, żeby rozwijać swoje zdolności.
K.G.: Ksiądz Jan Drob, przewodniczący Zarządu Fundacji "Dzieło Nowego Tysiąclecia", gość Sygnałów Dnia. Dziękujemy księdzu za wizytę.
Ks. J.D.: Ja również bardzo dziękuję.
(J.M.)