- Helena Marusarz - sportsmenka, kurierka tatrzańska, to bohaterka kolejnej audycji "Pasmo górskie".
- Góralka już od początku trwania wojny zaangażowała się w działalność konspiracyjną.
- Zginęła w 1941 roku, mając zaledwie 23 lata.
Helena Marusarzówna, góralka, sportsmenka, kurierka. Oprócz rodziny najważniejsze były góry i Polska. Była nieprawdopodobnie utalentowaną narciarką, wspaniałą Polką. Jej życie, dokonania sportowe, patriotyzm, odwaga stały się nie tylko tematem książki Sylwii Winnik, są także częścią zbiorowego mitu Polski i Polaków w czasie II wojny światowej.
Bliskie relacje rodzinne
Należała do wielodzietnej, zakopiańskiej rodziny. Miała dwóch braci: Stanisława (również kuriera tatrzańskiego, bohatera najsłynniejszej ucieczki z hitlerowskiego więzienia przy Montelupich w Krakowie) oraz Jana, a także siostry: Zosię, Marysię i Bronisławę. - Dla mnie to rodzina, pisana przez wielkie "R" - opowiadała Sylwia Winnik. - Ta rodzina bardzo się wspierała, niezależnie, czy były środki finansowe, czy wojna, potrafili ze sobą po prostu być - podkreśliła biografka.
Pierwsze narty Heleny Marusarz
Helenka już jako mała dziewczynka marzyła o udziale w konkursach narciarskich. Mają kilka lat, potrafiła sama wejść na Kasprowy Wierch albo Giewont. Podkradała też narty swojemu bratu, Stanisławowi, żeby potrenować zjazd. W 1935 roku została członkiem sekcji narciarskiej Towarzystwa Narciarskiego, gdzie sprezentowano jej prawdziwe, tzw. Zubkowe narty.
- Ona urodziła się w 1918, więc była wtedy bardzo młodą dziewczyną, tym bardziej że zginęła, mając tylko 23 lata. Nie za długo udało się jej jeździć przez to, że nastała wojna. Ale już w tym 1935 roku odkryła, co to znaczy posiadać własne narty, o których tyle marzyła. Od tamtej pory jeździła zawodowo.
Mistrzyni sportu i dobrego humoru
- Od samego początku wyróżniała się tym, że miała ogromny talent i stawała na podium - wyjaśniła Sylwia Winnik. - Historycy spierają się co do tego, ile zdobyła medali. Było ich kilkanaście, natomiast mistrzynią Polski została kilkukrotnie. Pisano o niej w gazetach, że tak pięknie, z taką klasą, ale i po męsku, to nie jeździ nikt.
Zdaniem biografki Heleny Marusarz dziewczyna była ogromną żartownisią. Podczas jednych zawodów zszyła braciom nogawki spodni, przez co omal nie spóźnili się na konkurs. - Już od samego dzieciństwa podejmowała działania, które mamę przysparzały o zawał serca, natomiast bawiły innych. Miała szalone pomysły. Skakała po drzewach, rozdzierała portki, biegała po górach. Nawet kiedy była starsza, to te żarty się jej trzymały.
Konspiracyjna działalność Heleny Marusarz
Niestety dokładnie nie wiadomo, jak Helena Marusarz zaangażowała się w konspirację. W tę działalność była zaangażowana zresztą niemal cała rodzina, jednak o takich rzeczach się nie rozmawiało, nawet z najbliższymi. - Wiemy, że kilkukrotnie przeprowadziła przez góry polskich oficerów, ale i cywilów, którzy potrzebowali pomocy. Przenosiła też bardzo ważne meldunki, pieniądze oraz broń - wyjaśniła pisarka.
Sylwia Winnik podkreśliła też, że wszyscy kurierzy szkolili się w Budapeszcie. Ci, którzy prowadzili pamiętniki, zanotowali, że polscy oficerowie byli niedoścignieni w działalności wojskowej, jednak w górach potrafili płakać, bo brakowało im sił i determinacji. - Nie bez powodu kurierami stawali się narciarze, przewodnicy albo ratownicy. Łączyło ich to, że doskonale znali góry i potrafili poradzić sobie w bardzo trudnych warunkach pogodowych.
"Tamtego razu miała już nie wracać"
Helena Marusarz oficjalnie kurierem była przez 3 miesiące. Została schwytana w marcu 1940 roku, podczas przeprowadzania kilku osób do Polski.
- Stało się to symbolicznie, bo ona tamtego razu miała już nie wracać, chciała zostać w Budapeszcie. Coś przeczuwała, bo żołnierze często wpadali do Marusarzów, przesłuchiwali osoby z rodziny, wywracali rzeczy. Intuicja mówiła jej, że powinna na chwilę zatrzymać się w Budapeszcie, ale zaproponowano jej, żeby jeszcze raz przeprowadziła kolejne osoby. Została wtedy schwytana na moście. Nie szła sama, a żandarmeria słowacka zobaczyła ich, bo była pełnia księżyca. Kiedy została schwytana, to był początek końca jej życia.
Zobacz także:
- Ona się nie poddawała do samego końca - podkreśliła Sylwia Winnik. - Wszystkie kobiety, które z nią przebywały, były zaskoczone, że Helena miała swój rytuał: modlitwa, potem długo ćwiczenia: pompki, pajacyki. To miało służyć temu, żeby utrzymać kondycję. Wierzyła, że wojna się skończy, a ona wróci do zawodu. Nie wierzyła, że słowacka żandarmeria wyda Polaków, wyda ją i jej rodzinę gestapo. Niestety, stało się to szybko i nie było już powrotu.
50:30 Pasmo gorskie - Helena Marusarz - wersja dluzsza.mp3 Helena Marusarzówna - kurierka tatrzańska (Pasmo górskie/Dwójka)
***
Tytuł audycji: Pasmo górskie
Prowadził: Wacław Holewiński
Gość: Sylwia Winnik (autorka książki "Kurierka z Tatr. Kiedy życie toczy się między granicą gór a wojną")
Data emisji: 1.09.2024
Godz. emisji: 14.00
am/wmkor