Czy trzeba być Polakiem, by dobrze interpretować Chopina?

Ostatnia aktualizacja: 26.10.2024 12:00
Czym dziś jest wykonawstwo muzyki narodowej? I czy muzyka tworzona np. przez Chopina, Sibeliusa lub Dworaka, to dobro narodowe, czy już wspólne? W audycji rozmawialiśmy o postrzeganiu różnych sposobów odtworzenia dzieł czeskiej, skandynawskiej i polskiej muzyki narodowej we współczesnej kulturze.
Czy trzeba urodzić się nad Wisłą, Wełtawą czy Kemijoki, żeby podświadomie czuć i rozumieć idiomatykę muzyki polskiej, czeskiej albo fińskiej?
Czy trzeba urodzić się nad Wisłą, Wełtawą czy Kemijoki, żeby podświadomie czuć i rozumieć idiomatykę muzyki polskiej, czeskiej albo fińskiej?Foto: Shutterstock/PeopleImages.com - Yuri A

Temat audycji to tylko pozorna prowokacja, ponieważ problem sztuki, która wyrastała na fali odzyskiwania tożsamości narodowej w XIX wieku oraz na początku stulecia XX, wcale nie jest błahy. Dzisiaj twórczość kompozytorów takich jak Bedřich Smetana, Antonín Dvořák czy Jean Sibelius, a tym bardziej Fryderyk Chopin, jest już dobrem wspólnym, powszechnym.


Posłuchaj
46:40 Duety w Dwójce bez muzyki 2024_10_26-10-00-11.mp3 Czym dziś jest wykonawstwo muzyki narodowej? (Duety w Dwójce)

Dobro narodowe czy wspólne?

Jednak ciągle pojawiają się pytania o czystość stylistyczną interpretacji, o umiejętność uchwycenia specyficznego idiomu ich sztuki – o to, co charakterystyczne i świadczące o narodowych korzeniach i specyfice, choć czasem trudne do uchwycenia i nazwania.

Czy to Polacy najlepiej rozumieją Chopina i umieją uwypuklić "polskość" w jego muzyce? Czy tylko Czesi potrafią jednoznacznie interpretować dzieła swoich kompozytorów narodowych, a Finowie – Sibeliusa? A może jest zupełnie odwrotnie i wcale nie trzeba urodzić się nad Wisłą, Wełtawą czy Kemijoki, żeby podświadomie czuć i rozumieć idiomatykę muzyki polskiej, czeskiej albo fińskiej?

Czytaj też:

Grieg zagrany "po polsku"

Aleksandra Świgut, polska pianistka, podczas jednego z konkursów pianistycznych miała okazję wykonywać muzykę skandynawską, a konkretnie Edwarda Griega, czyli przedstawiciela norweskiej szkoły narodowej w muzyce. I chociaż jego dzieło nasycone jest wpływami tradycji niemieckiej (Grieg pobierał nauki w Lipsku), artystka zinterpretowała ją w nieco inny sposób, który Lawrence Foster określił wtedy jako gra "po polsku".

- Zastanawiałam się, czym jest ta polskość w moim graniu. Myślę, że nasiąknięci tą atmosferą romantyzmu i graniem muzyki Fryderyka Chopina, my jako Polacy mamy zdolność odczuwania rubato. I może to miał na myśli Lawrence Foster. My potrafimy bardzo naginać czas i rozszerzać tę czasoprzestrzeń - wyjaśniła pianistka.

Próba odzyskania niepodległości

To, co łączy Fryderyka Chopina z Edwardem Griegiem, to między innymi poszukiwanie artystycznej tożsamości poprzez przemycanie do utworów narodowego folkloru.

- To jest ta próba odzyskania swojej narodowej tożsamości. Historycznie, w tamtym czasie nie było niepodległej Norwegii, ona była w trochę upokarzającej unii ze Szwecją, była przez nią zdominowana kulturowo. To nie był oczywiście jedyny powód, bo Grieg był zachwycony swoją własną kulturą, ale była to też próba odzyskania niepodległości – taka romantyczna idea, dziś już trochę przestarzała - mówiła Aleksandra Świgut.

Czeskie spojrzenie na kulturę

Problem czystości wykonawstwa muzyki narodowej jest silnie obecny również u naszych południowych sąsiadów. To, co w znacznym stopniu wpłynęło na ich postrzeganie kultury, to był proces odrodzenia narodowego, który w Czechach zaczął się pod koniec XVIII wieku. Polegał on na wyraźnym sprzeciwie wobec germanizacji.

- Chodziło o znalezienie swojego języka – dosłownie i w przenośni – i określenie się, kim jesteśmy. Czesi chcieli się odróżnić od Niemców, a właściwie mieć wszystko to, co mają Niemcy w swojej kulturze, ale jeszcze trochę więcej i trochę lepiej. Ten proces odbił się też silnie na muzyce, co najlepiej widać na dwóch biegunach, które w XIX wieku w muzyce czeskiej reprezentował z jednej strony Bedrich Smetana, a z drugiej Antonin Dvorak - podkreśliła bohemistka Karolina Ćwiek-Rogalska.

Czytaj też:

Czesi - silnie zakorzenieni w tradycji

Utworem, który jest dla Czechów świętością, jest Má vlast Bedricha Smetany. Dzieło skrywa w sobie historię tego kraju i wiele legend, m.in. historie wojen husyckich. Odnajdziemy w nim również ludowe pieśni i polkę, czyli narodowy taniec czeski. - W tym dziele mamy pełen obraz, czym są Czechy i jak jest to dla nich ważne - podkreśliła Martyna Zych.

- Każda czeska orkiestra ma to w swoim repertuarze i kilka razy w sezonie możemy to usłyszeć w różnych orkiestrach. Ostatnio miałam zaszczyt dyrygować Sinfonią Iuventus, gdzie wykonaliśmy w całości ten utwór. Zaprosiłam do współpracy Czechów, ponieważ jest to utwór bardzo dobrze znany i potrafili nam pomóc w wielu kwestiach, które nie są oczywiste dla Polaków, np. to jak się tańczy czeską polkę. A to tupnięcie, które jest na pierwszą miarę taktu, przejawia się też w muzyce Smetany - mówiła dyrygentka. - I ta tradycja, żeby coś wykonać w określony sposób, jest bardzo ważna dla Czechów.

Muzyka - język uniwersalny

Muzyka narodowa wyłoniła się dopiero w XIX wieku, nawet jeśli style narodowe zaczęły się pojawiać już w baroku. Zdaniem Jakuba Puchalskiego, jej twórcy nie mieli w zamiarze rezerwować tego kierunku wyłącznie dla swoich rodaków. Przeciwnie, chcieli przenieść to, co narodowe, na grunt międzynarodowy, do języka powszechnego. Te cechy, które dziś określamy jako narodowe szkoły, zaczęły jednak zanikać w drugiej połowie XX wieku. Miało to związek z tym, że muzycy pobierali nauki na całym świecie.

- To skutkowało ujednoliceniem techniki, ujednoliceniem rezultatów. Tym bardziej, że panująca wciąż doktryna neoklasyczna promuje jednolitość. Natomiast czasem zdarza się, że ktoś, z przyczyn narodowych, poświęca się wybranemu kompozytorowi i rośnie do rangi jego znawcy, jednak nie jako członek tej samej nacji, lecz ekspert, który poświęcił lata na studia. Takim przykładem jest Garrick Ohlsson w Chopinie, o którym opowiada bardziej fascynująco i z większym znawstwem, niż to kiedykolwiek słyszałem z jakichkolwiek polskich ust - zaznaczył krytyk muzyczny.

Chopin - dobro wspólne

Czy Chopina możemy uznać za przedstawiciela polskiej szkoły pianistycznej? Jakub Puchalski określił go raczej "samoukiem, który stworzył indywidualną metodę gry". Podobnie najwięksi polscy pianiści, którzy w znakomitej większości kształcili się za granicą, w swoim wykonawstwie nie reprezentowali szkoły narodowej.

- Wyróżniało ich przede wszystkim to, że grali więcej Chopina, niż inni. Jednocześnie w Polsce zanikał zwyczaj tańczenia mazurów i oberków, czyli straciliśmy także ten łącznik z podstawą części utworów narodowych. Teraz przemawiać muszą do nas swoimi czysto muzycznymi prawami tak samo, jak do innych. Jak i włoskie tarantelle czy amerykańskie hymny w symfoniach Charlesa Ivesa. Wszystko to jest już naszym wspólnym dobrem - podsumował Jakub Puchalski.

***

Tytuł audycji: Duety w Dwójce

Prowadzili: Karol Furtak i Marcin Majchrowski

Data emisji: 26.10.2024

Godz. emisji: 10.00

am

Czytaj także

Sophia Liu: granie Chopina w Polsce jest dla mnie wyzwaniem

Ostatnia aktualizacja: 27.08.2024 07:00
- Nam, cudzoziemcom, trudno jest zrozumieć, jak powinna brzmieć polska muzyka, choćby mazurki. Zawsze próbujemy wyobrazić sobie i nauczyć się, jak one powinny być grane. Ale myślę, że ważne jest, by mieć do nich własne podejście - mówiła w Dwójce Sophia Liu, znakomita chińsko-kanadyjska pianistka, którą można było usłyszeć na jubileuszowej, 20. odsłonie festiwalu "Chopin i jego Europa".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Festiwale muzyczne. Wady i zalety najpopularniejszych imprez

Ostatnia aktualizacja: 21.09.2024 13:15
W pierwszej audycji cyklu "Duety w Dwójce" Marcin Majchrowski i Andrzej Sułek dyskutowali o festiwalach muzycznych. Co w nich zachwyca, a co jest niezrozumiałe?
rozwiń zwiń