Pierwszym serdecznym zaproszeniem państw Europy Wschodniej do współpracy była Paryska Karta Nowej Europy, podpisana w 1990 roku. Entuzjazm zachodu wkrótce osłabł. W związku z narastającym sceptycyzmem, niektóre kraje unijne zaczęły przekonywać, że kandydaci powinni najpierw utworzyć własne struktury, aby udowodnić swoją zdolność do kooperacji. Kolejną nadzieją na integrację były rozmowy w Kopenhadze w 1993 roku. Ustalono wówczas tak zwane kryteria kopenhaskie, które stały się podstawą negocjacji akcesyjnych.
– Chodziło o osiągnięcie stabilności w dziedzinie instytucji gwarantujących demokrację. To fundament systemu aksjologicznego zachodu i siła Unii. Bardzo ważnym dla krajów kandydujących kryterium było również istnienie sprawnej gospodarki rynkowej. Państwa te były w RWPG, gdzie obowiązywała gospodarka centralnie sterowana. Zachód obawiał się, że Polska nie będzie miała nawyków konkurencji – powiedział prof. Józef Tymanowski z Instytutu Europeistyki UW.
Podczas negocjacji akcesyjnych ogromnie istotną kwestią było rolnictwo. Obie strony przywiązywały do tego duża wagę, ponieważ w rolnictwie pracowało wówczas 27 proc. polskiego społeczeństwa, podczas gdy średnia unijna wynosiła 4-6 proc.
– Strona Unijna rozumiała stronę Polską. Nie wszystkie problemy musiały być rozwiązane od razu, część odkładano na okres późniejszy, dając szanse na dostosowanie się. To były polskie metody negocjacji. Nasza delegacja miała świadomość czasu i chodziło o to, żeby jak najszybciej zakończyć omawianie tych 29 problemów przeznaczonych do analizy i przystosowania – podkreślał Gość PR24.
Wspólna waluta to konieczność
Choć Polska od 10 lat jest pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej, nadal nie wstąpiliśmy do strefy euro. Przyjęcie wspólnej waluty jest jednak nieuniknione, jeżeli nie chcemy pozostać w tyle.
– Dziś pytanie, czy Polska powinna przystąpić do strefy euro, jest pytaniem retorycznym. Uważam, że to jest konsekwencja naszego członkostwa w Unii. Są różne interesy i Polska, żeby mieć znaczącą pozycję, powinna do tej strefy przystąpić. Za kilka lat Unia może podzielić się na różne prędkości, a wówczas dla polskiej racji stanu niekorzystne byłoby pozostanie poza tą strefą – stwierdził prof. Józef Tymanowski.
PR24/Anna Mikołajewska