W Dwójce rozmawialiśmy o fenomenie mariawityzmu na Ziemi Mińskiej, a konkretnie o historii parafii w Cegłowie. Goście radiowej Dwójki zwracali uwagę, że z dzisiejszej perspektywy można mariawityzm oceniać jako przejaw niegdysiejszej różnorodności religijnej wschodniego Mazowsza.
Kościół Mariawitów został założony po tym, jak wytyczne w swoim objawieniu w roku 1893 otrzymała zakonnica Feliksa Kozłowska. Nazwa pochodzi od łacińskich słów Mariae vitam (imitantes), czyli Maryi życie (naśladujący).
Wyznawcy kultu mają naśladować dobre cechy Matki Boskiej. Przeciwnicy mariawityzmu nazywali go na początku XX wieku mankietnictwem lub kozłowityzmem. Obecnie ma 30 tysięcy wyznawców. W 1906 roku mariawici zostali wykluczeni z Kościoła katolickiego, a Pius X ekskomunikował mariawicką grupę kapłanów i zakonników.
Dlaczego każdy z duchownych mariawickich otrzymuje imię Maria? W "Notatniku Dwójki" ksiądz Grzegorz Maria Dróżdż, proboszcz Parafii św. Jana Chrzciciela w Cegłowie, opowiadał, że przy obłóczynach, gdy otrzymuje się habit, dostaje się też przydomek – Maria i dopiero później imię zakonne.
Przedstawiając historię parafii w Cegłowie ksiądz Dróżdż wspominał, że z dokumentów, do których udało mu się dotrzeć, wynika, że setki jej mieszkańców wypisało się w tym okresie z Kościoła katolickiego. Napisali wtedy list do generała Generalnej Guberni, że od tego momentu będą samodzielnie działać. Po jakimś czasie część ludzi powróciła do Kościoła katolickiego.
Jego zdaniem społeczność Cegłowa doznała w okresie zmiany wyznania szoku, gdy jego mieszkańcy opuścili swój kościół i wybudowali drugi.
- Ten fenomen dwudziestowieczny ma pewne zakorzenienie w kulturze polskiej, jeśli sięgniemy pamięcią do XVI wieku, kiedy bardzo dynamicznie rozwijały się kościoły protestanckie na ziemiach polskich, to przecież był okres, że nagle dwie trzecie Senatu była wyznania różnowierczego. Przy pewnych sprzyjających okolicznościach mamy wyraźną skłonność do tego, żeby czasami zamykać za sobą drzwi pewnych tradycji, uwarunkowań lokalnych i pójść w zupełne nową przyszłość. I to się chyba wydarzyło na początku XX wieku w Cegłowie. Świadczy to o otwartości mieszkańców i o tym, że być może nie był to tylko bunt w stosunku do tak, a nie inaczej sprawowanej misji religijnej Kościoła katolickiego ale też, że Cegłowianie byli otwarci na zjawiska zewnętrzne, nowe – tłumaczył Leszek Celej, historyk, dyrektor Muzeum Ziemi Mińskiej.
Ksiądz Grzegorz Maria Dróżdż oceniał, że posługa kapłanów mariawickich była na tyle dobrze odbierana przez ludność, że zaczęto postrzegać ich jako duchownych działających dla ludzi, a nie dla celów materialnych. Zwracał uwagę na ich zaangażowanie prospołeczne i dawanie świadectwa swojej wiary.
pp
Audycję prowadził Bartosz Panek.