"Jeśli nie masz siły zostać, to pozwalam Ci odejść i obiecuję Ci, że nie utonę" - te słowa Agnieszka Kaluga wypowiedziała do swojej 10-dniowej córki, wiedząc już, że dziewczynki nie da się uratować. Kolejne lata spędziła, realizując tę obietnicę.
Została wolontariuszką w hospicjum, a także współzałożycielką organizacji "Dlaczego". Na co dzień pomaga tym, którzy niedługo odejdą i ich rodzinom. Przeżywane codziennie historie opisuje na blogu zorkownia.blogspot.com, którego fragmenty zostały też opublikowane w książce "Zorkownia". Jak wyjaśniła , blog pomaga jej się oczyścić i znaleźć miejsce na kolejne przeżycia. - Życie przynosi tyle pięknych historii i wystarczy patrzeć, słuchać i ocalać - mówi Agnieszka Kaluga.
Ogromnej życiowej tragedii autorka "Zorkowni" doświadczyła jako 25-latka. Jej zdaniem wiek nie ma tu jednak dużego znaczenia, ponieważ nigdy nie jesteśmy dostatecznie dojrzali i przygotowani na utratę bliskich. Choć ból po starcie dziecka był niewyobrażalny, blogerka przyznaje, że nawet z takich doświadczeń można wynieść jakieś wartości.
Więcej rozmów na temat rozwoju osobistego, zdrowia i psychologii znajdziesz na podstronach "Instrukcji obsługi człowieka" i "Dobronocki" >>>
- Decyzja, co z tym zrobimy, należy do nas. Czy utoniemy, zatrzymamy się w tym punkcie i nasze życie już właściwie będzie tylko się degradować, czy przepracujemy żałobę, dźwigniemy ciężar, a może zrobimy też z tego pewną wartość w naszym życiu - wyjaśniła rozmówczyni Grażyny Dobroń.
Jak przyznała, po śmierci córeczki miała potrzebę znalezienia innych kobiet w podobnej sytuacji. Z jednej strony tylko one mogły ją naprawdę zrozumieć, a z drugiej liczyły się też bardziej prozaiczne względy. - Musimy się przejrzeć w oczach innych kobiet - podkreśliła Agnieszka Kaluga. Dzięki porównaniu z innymi wiemy, jak sobie radzimy z własną tragedią.
Autorka "Zorkowni" przyznała, że założenie organizacji "Dlaczego" dla rodziców, którzy stracili dzieci, nie było formą autoterapii. Kaluga wiedziała już wtedy, jak przejść żałobę i jak może pomóc innym w podobnej sytuacji. - Jeśli przepracujemy własną tragedię i dźwigniemy się, to coś nam się otwiera i jesteśmy też w stanie bardziej dźwignąć innych ludzi i ich historie - powiedziała w Trójce.
Z kolei pisanie bloga było formą radzenia sobie z tym, z czym na co dzień Kaluga spotykała się w hospicjum - cierpieniem, śmiercią i mnóstwem ludzkich historii, które poznawała. - Opisywanie tego, co mi się wydarza, kogo spotykam i jak sobie radzę, było sposobem, żeby nie utonąć w tym hospicjum, a być gotową na dalsze historie - wyjaśniła.
Zdaniem Agnieszki Kalugi w naszej kulturze mało miejsca poświęca się mówieniu o śmierci, dlatego nie jesteśmy na nią przygotowani i nie wiemy, jak przeżyć żałobę.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.
"Dobronocka" na antenie Trójki w nocy z niedzieli na poniedziałek, między północą a godziną 2.00.
(bk/mk)