– Rozmarzony idealistyczny student przychodzi do szkoły filmowej, chciałby mówić swoim własnym językiem, dotykać nowych rzeczy, robić zdjęcia, szukać tematów. Nagle okazuje się, że w filmie fabularnym jest to bardzo trudne – opowiadał w audycji z cyklu "W Dwójce raźniej" Wojciech Staroń, ceniony dokumentalista i operator filmowy. Ograniczenia producenckie i po prostu ludzkie sprawiły, że nasz gość zadał sobie któregoś dnia pytanie: "Dlaczego nie robić filmów jako reżyser i operator w jednej osobie?". Dokument, jak przyznał Wojciech Staroń, to była również w pewnym sensie ucieczka przed machiną produkcyjną i nurtem polskiej fabuły lat 90.
Tak powstały między innymi "Syberyjska lekcja" – zapis z pobytu w okolicach Bajkału, praca Małgorzaty (żony Wojciecha Staronia) jako nauczycielki języka polskiego – czy po latach: "Argentyńska lekcja", również dokument z podróży, tym szczególny, że opowiedziany z punktu widzenia 8-latka, syna autora filmu.
Jak powstają te swoiste świadectwa sposobu życia? Czy jest granica między życiem a kinem dokumentalnym? – Muszę coś przeżyć na własnej skórze, by o tym mówić, muszę mieć impuls do podzielenia się przeżyciami w filmie – opowiadał Wojciech Staroń. – Nie kreowaliśmy życia na potrzeby filmu. Chcieliśmy coś zrobić, przeżyć, a dopiero to miało nas zainspirować. Film jest wtórny, pierwsza jest przygoda, inaczej byłoby to sztuczne – podkreślał twórca. Co istotne, tego typu film to nie proste odbicie rzeczywistości, ale nowy wytwór, artystycznie przetworzony, mimo osobistego tematu – poddany kreacji.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy, jaką z Wojciechem Staroniem przeprowadziła Magdalena Juszczyk. W audycji również: wiele interesujących fragmentów archiwalnych…