Christina Pluhar jest założycielką jednego z najciekawszych zespołów zajmujących się muzyką dawną. Powstała w 2000 roku międzynarodowa grupa wokalno-instrumentalna L’Arpeggiata wyspecjalizowała się łączeniu kompozycji XVII wieku, zwłaszcza włoskich, z elementami współczesnej muzyki pop i jazzu.
- Muzyka dawna jest bardzo uniwersalna i wciąż aktualna. Nie trzeba przedstawiać jej w nowoczesnych aranżacjach, by dotrzeć do dzisiejszej publiczności. Z drugiej strony cóż jest złego w wykorzystywaniu naszego dziedzictwa kulturowego jako punktu wyjścia do własnych poszukiwań? - spytała retorycznie Pluhar. - Muzyką dawną nazywamy tak na prawdę manuskrypty spoczywające w bibliotekach. Rolą współczesnych interpretatorów jest przecież ich ożywianie. Nie można przy tym pomijać obecnego kontekstu kulturowego i gustów dzisiejszej publiczności - dodała.
W rozmowie z Klaudią Baranowską artystka zwróciła uwagę, że zarzut o barbarzyńskie potraktowanie dawnych arcydzieł pojawia się tylko w odniesieniu do świetnie znanego repertuaru, jak kompozycje Monteverdiego czy Purcella. Nikt nie krytykuje natomiast L’Arpeggiaty za równie niekonwencjonalne odczytania Kapsbergera czy Landiego, od których zaczęła się fonograficzna kariera zespołu. Może nie chodzi więc o wierność kanonowi, lecz wyłącznie o nasze słuchowe przyzwyczajenia?
Z drugiej strony istotny wydaje się fakt, że na szczyty klasycznych list sprzedaży nie wywindowały L’Arpeggiaty skądinąd bardzo dobre nagrania muzyki Kapsbergera i Landiego, lecz dwa albumy wydane w "folkowej” serii kultowej wytwórni Alpha: magiczna "Tarantella” (ze znakomitymi kreacjami ludowych śpiewaków włoskich) oraz otwarte "Al’Improvviso” (gościnnie: całkiem współczesny, niemal klezmerski klarnet cenionego włoskiego jazzmana Gianluigiego Troversiego). No właśnie: goście z klasycznego, ale też folkowego i jazzowego gwiazdozbioru stali się już znakiem rozpoznawczym projektów L'Arpeggiaty.
- To właśnie przywileje szefa zespołu: decydowanie o tym, co gramy, w jaki sposób i z kim - powiedziała pół żartem Pluhar. - Mogę więc zaprazsać, kogo chcę i tak robię niemal od początku istnienia L'Arpeggiaty. Gianluigiego Troversiego w ogóle nie znałam, ale on zgodził się na współpracę po pierwszej rozmowie telefonicznej. Z kolei do Lucilli Galeazzi, słynnej włoskiej śpiewaczki tradycyjnej zadzwoniłam i powiedziałam: "gram na gitarze barokowej; bardzo chciałabym z Panią współpracować". A ona na to: "co to jest gitara barokowa?" - wspominała z uśmiechem artystka.
W pewnym sensie Pluhar udało się jednocześnie zjeść barokowe ciastko i zachować je. Dokonania L’Arpeggiaty nie stanowią postmodernistycznej wiwisekcji na zmumifikowanej kulturze XVII stulecia. Dowodzą raczej, że konwencje ówczesnej muzyki dworskiej i ludowej mogą na prawach historycznego paradoksu współgrać wyśmienicie z wrażliwością współczesnych wykonawców oraz słuchaczy.
Dwie rozmowy z Christiną Pluhar przeprowadziła Klaudia Baranowska. Zachęcamy do wysłuchania ich obszernych fragmentów.
mm/ag