Rozkwita renesans, do czego przyczyniło się zetknięcie z kulturą włoską, jakie nastąpiło na skutek wojen prowadzonych przez Karola VIII i Franciszka I. Ten ostatni jest w jakiejś mierze symbolem tej nowej, rozkwitającej Francji, zdobywczej, pełnej optymizmu i intelektualnego rozmachu. Jego czasy to epoka erudytów, genialnej poezji, a także całkiem nowej muzyki. "Szkoła paryska" stanowiłą reakcję na bardzo skomplikowaną polifonię poprzedniej generacji (z Josquinem, Brumelem, Moutonem), niekoniecznie potrzebnej w tak ulotnej formie, jaką byłą chanson. Pieśni szkoły paryskiej są pełne uroku melodycznego, lekkości, wykwintnego smaku, ale też nierzadko satyrycznych efektów. "Królem" francuskiej chanson jest muzyk królewski Clement Janequin, którego oryginalnym pomysłem są pieśni programowe (opisowe), w których słyszymy (genialnie oddane dźwiękami, tu wiele całkiem nowych pomysłów rytmicznych i kolorystycznych) dźwięki otaczającego świata. Ostatnie dekady stulecia to czas wojen religijnych, z masakrą w noc św. Bartłomieja (1572) na czele. Jej ofiarami padają także muzycy - choćby autor znanego psałterza kalwińskiego Claude Goudimel. Kres tym tragicznym walkom kładzie Edykt nantejski, wydany przez króla Henryka IV, który przeszedł na katolicyzm, podobnie jak jego nadworny muzyk Claude le Jeune. Na dworze królewskim powracają świetne spektakle baletowe i znakomita polifonia religijna, operująca nowymi środkami dźwiękowymi, ale niekiedy także - ścisłymi środkami dawnego kontrapunktu. Usłyszymy wiele świetnych nagrań, od tych zrealizowanych przez Ensemble Clement Janequin (obsypanych w swoim czasie nagrodami), po nowe nagrania Le Poeme Harmonique czy Les Pages et les Chantres z Wersalu. Jak powiadał C. Debusy - "muzyka francuska chce przede wszystkim sprawiać przyjemność". Mówił tak przy okazji klawesynistów, ale odnośnie XVI w. to także prawda.