"Byłem bardzo pilny i właśnie stawiam ostatnie dotknięcia na mojej nowej symfonii… dzieło jest miłym dodatkiem do mojej małej rodzinki. Ta symfonia mówi coś, co miałem na końcu języka przez długi czas. W całości może jest najbliższa Czwartej, choć jednocześnie jest zupełnie inna" pisał Gustaw Mahler o Das Lied von der Erde.
W tym czasie Gustaw Mahler pół roku dyrygował w Nowym Jorku, a pozostały czas spędzał w Europie. Letnie miesiące zarezerwowane były na komponowanie, podczas zimowych poranków wykańczał orkiestrację swoich dzieł. 8 lub 9 czerwca 1909 – Alma wybrała się z dzieckiem do sanatorium. Gustav pozostał w Toblach (Villa Altschulderbach) – "dosłownie sam". W obfitej korespondencji z tego czasu powracają motywy Fausta Goethego, sensu życia, Chorus mysticus.
Z tych listów wiemy, że 13 czerwca – "zła pogoda" nie pozwalała mu komponować. Ale zaraz po tej dacie rozpoczął pracę nad Dziewiątą. Pisał do Bruno Waltera: "Napisałem partyturę – bardzo gwałtownie, w jakimś „obłąkaniu”, w rezultacie prawdopodobnie jest nie do odcyfrowania dla obcych oczu. Mam tylko nadzieję, że będzie czas zimą, by przygotować czystopis". W październiku Mahler zabrał szkice ze sobą do Ameryki. Po 19 grudnia zabrał się za pracę – potrwała ona do początku kwietnia.
Pożegnanie, Śmierć i Przemienienie – oto główne motywy, przewijające się we wszystkich niemal interpretacjach dzieła. Co w sobie zawiera Pieśń o ziemi i jaki wzbudziła odzew – o tym porozmawiamy w niedzielną noc.
Zapraszamy – Marcin Majchrowski i Marcin Gmys
27 listopada (niedziela), godz. 23:00