"Matka Makryna" to nowa powieść Jacka Dehnela, poświęcona Makrynie Mieczysławskiej, znanej XIX-wiecznej oszustce, która podawała się za członkinię zakonu bazylianek, prześladowaną przez prawosławnych. Swym męczeństwem "zawojowała" emigrację polską. Była przyjmowana przez papieży, rozpisywała się też o niej prasa francuska. Zafascynowani jej postacią byli tacy twórcy jak Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki i Cyprian Kamil Norwid.
Magdalena Miecznicka, recenzująca tę powieść w audycji "Czytelnia" zwracała uwagę, że Dehnel rozprawia się w niej romantycznym mitem polskiej emigracji. - Okazuje się, że wielu wybitnych działaczy polskości, związanych księciem Adamem Czartoryskim w Paryżu, tutaj wypada na nadętych bufonów i mistyfikatorów.
Jacek Dehnel nad "Matką Makryną" pracował przez pięć lat i to, zarówna zdaniem Miecznickiej, jak i drugiego z recenzentów "Czytelni" Piotra Kofty, widać, gdyż książka jest doskonale dopracowana językowo. Niestety, według krytyczki, jest ona nieco przegadana. - Za bardzo Jacek Dehnel wykłada tutaj kawę na ławę. Każde puste miejsce tej historii zapisuje stoma słowami, doskonałymi, ale nie pozostawiającymi czytelnikowi żadnego miejsca na intelektualną zabawę - oceniała.
Zdaniem Piotra Kofty pewną słabością tej zręcznie napisanej powieści jest prostota zawartej w niej historii: - W tej książce brakuje wielkiej opowieści. Ona jest długa, wielobarwna, ale w gruncie rzeczy końcowa konkluzja jest banalna.
Autorzy "Czytelni" omówili w audycji również zbiór opowiadań Moniki Rakusy zatytułowany "Cień". - Mnie do tej książki zachęciła nota wydawcy, który porównywał ją do prozy Alice Munro. Niestety Monika Rakusa w tym tomie nie ma nic wspólnego z Munro - komentowała Magdalena Miecznicka.
Zgadzał się z nią Piotr Kofta: - Ta książka trochę nie dorasta do tego blurbu. Jest w niej kilka dobrych pomysłów, jedna ciekawa postać i dwa dobre opowiadnia, jedno bardzo słabe, jedno średnie...
Więcej na temat książek - w nagraniu audycji przygotowanej przez Małgorzatę Szymankiewicz.
bch