Powieść Pelca to książka, która już w połowie lat 80., gdy ukazała się najpierw na emigracji, potem zaś w drugim obiegu w Czechosłowacji, wywołała skandal - głównie obyczajowy. Z jednej strony jest to opowieść o paskudnej komunie, marazmie, świecie, z którego nie ma sensownej ucieczki, z drugiej zaś - pewne elementy książki Pelca pasują jak ulał do dzisiejszych dylematów rozwiniętego kapitalizmu.
Łukasz Grzesiczak, publicysta, redaktor portalu novinka.pl, powiedział, że siła książki Pelca polega właśnie na jej uniwersalności. – Jest ona aktualna dzisiaj, tu i teraz. Można próbować szukać w niej odpowiedzi na te problemy, które dotyczą również nas – stwierdził. "...będzie gorzej" odczytywane było jako kontrkulturowa, podziemna Bildungsroman. Publicysta zwrócił uwagę, że w odbiorze książki pojawiają się dwa wątki. – Po pierwsze recenzenci często piszą, że powieść Pelca jest czeskim "Buszującym w zbożu". Po drugie zaś mówi się, że to opowieść o czeskiej historii w kontekście czeskiego undergroundu - mówił.
– Pelc zdołał tą książką wkurzyć wszystkich – powiedział z kolei krytyk Piotr Kofta. – Powieść była wymierzona zarówno w ówczesny reżim komunistyczny, jak i w kontrkulturową legendę pięknych hipisów, którzy walczyli o swoją osobistą wolność, dawali się zamykać do więzień i byli bohaterami tamtych czasów – opowiadał.
W dużej mierze autobiograficzna historia życia Olina, głównego bohatera i narratora powieści, ma tymczasem w kontekście undergroundu zupełnie inny od powszechnego wydźwięk. – To historia o kompletnej beznadziei, zupełnie straceńczej – mówił Piotr Kofta. – Pelc pokazuje system o drobnych oczkach, z którego ciężko wyjść. Jednak, gdy się już z niego wyjdzie, ląduje się w zaklętym kręgu, gdzieś między totalnym marginesem społecznym, domem wariatów, więzieniem, ciężkim alkoholizmem i samobójstwem. Tej konstatacji podporządkowany jest język tej opowieści, skrajnie potoczny, wulgarny, prowokacyjny, nie omijający żadnych szczegółów fizjologicznych. Mniej odporny czytelnik może być bardzo zaskoczony tym, co znajdzie w tej książce – dodał krytyk.
W "Rozmowach po zmroku" usłyszeliśmy także Jana Stachowskiego, który przełożył na język polski powieść Jana Pelca. – Mocno przeżyłem tę książkę. Opisywała fragment rzeczywistości, której istnienie wprawdzie podejrzewałem, także w Polsce, z którą jednak nigdy bezpośrednio i tak boleśnie się nie zetknąłem. Poczułem się trochę jak bokser w dziewiątej rundzie walki, który po ciężkim ciosie wylądował po raz trzeci na deskach – wspominał.
Audycję prowadził Bartosz Panek.
mc/jp