Malarz na trybunach
Michał Nowak spotkał się z Ignacym Czwartosem w Zachęcie, gdzie trwał jeszcze montaż zbliżającej się wystawy. W pierwszej sali znalazły się obrazy abstrakcyjne oraz portrety "kibicowskie".
- Portrety paradne, jak ja je nazywam, stały się portretami kibicowskimi w momencie, gdy zacząłem żywo uczestniczyć w świecie kibicowskim. Jeździłem z dziećmi na mecze do moich rodzinnych Kielc, gdzie wybudowano pierwszy nowoczesny stadion w Polsce. W miejscowej Koronie jako chłopiec grałem przez pół roku w piłkę na pozycji prawego obrońcy. Wróciłem do kibicowania, jak moje dzieci podrosły i zaczęły pytać mnie, której drużynie kibicuję. Mieszkam w Krakowie, ale nie kibicuję ani Wiśle, ani Cracovii - wyznał artysta.
Pierwsza tak duża wystawa w karierze
W audycji pytaliśmy także Ignacego Czwartosa, co to znaczy być malarzem polskim, czy dobrze się maluje na klęcząco i na co komu bohaterstwo w postheroicznych czasach.
Wystawa "Malarz klęczał, jak malował" w Zachęcie - Narodowej Galerii Sztuki w Warszawie potrwa od 24 lutego do 25 maja br.
25:52 2023_02_21 21_32_43_PR2_Rozmowy_po_zmroku.mp3 Ignacy Czwartos o swojej wystawie "Malarz klęczał, jak malował" w warszawskiej Zachęcie (Rozmowy po zmroku/Dwójka)
Malarstwo Ignacego Czwartosa, choć oryginalne, mocno zakorzenione jest w tradycji sztuki dawnej, nowej i najnowszej. Artysta nie skrywa swoich inspiracji, przeciwnie — sportretował swoich mistrzów w licznych obrazach: Kazimierz Malewicz, Mark Rothko, Andrzej Wróblewski, Nikifor Krynicki, Jerzy Nowosielski, a także Jarosław Modzelewski, którego twórczość Czwartos ceni. Są i anonimowi twórcy sarmackiego portretu trumiennego, którym Czwartos składa niewątpliwy hołd poprzez sposób, w jaki sportretował swoich mistrzów. Krystyna Czerni i inni krytycy piszący o twórczości malarza mówią o kontynuacji tradycji polskiego malarstwa barokowego. Nie jest to jednak późny teatralny barok spod znaku dekoracyjnego horror vacui, ale rodzima, wczesna i powściągliwa odmiana baroku sarmackiego, często zafascynowanego tematami ostatecznymi.
Rozpoznawalną cechą sztuki Ignacego Czwartosa jest zarówno jej unikalna forma, jak i to rozpięcie pomiędzy życiem a śmiercią, jak w popularnym w sztuce dawnej motywie tańca śmierci. Dochodzi ono do głosu w najbardziej przejmującym, ale też wzbudzającym największe emocje wśród krytyków i widzów (czyż sztuka nie powinna wzbudzać emocji?) cyklu poświęconym tzw. żołnierzom wyklętym, uczestnikom zbrojnego, antykomunistycznego podziemia. Czwartos wskrzesza postaci tragicznych bojowników, każąc im czuwać na warcie w wieczystej adoracji, innym razem ukazuje kruchość ich ciał skatowanych przez ubeckich oprawców i rozczłonkowanych niczym martwe ryby z obrazów Andrzeja Wróblewskiego. Czwartos nie wstydzi się swoich mistrzów, nie wstydzi się także swoich bohaterów, a to nie zawsze współgra ze współczesnymi antybohaterskimi czasami, w których malowany lub deklamowany heroizm często wzbudza drwiący uśmiech.
"Malarz klęczał, jak malował" — to jeden z komentarzy, jakim opatrzono obraz z tego cyklu na internetowym forum. Jeśli sformułowanie to rozumiemy jako poważne potraktowanie tego, co się robi, to rzeczywiście, klęczałem — zdaje się odpowiadać autor. Wszak każdy przed czymś/kimś klęka, każdy ma swoich bohaterów. A my, przed czym klękamy? Malarstwo Ignacego Czwartosa zmusza nas do odpowiedzi na to pytanie.
[źródło: zacheta.art.pl]
***
Tytuł audycji: Rozmowy po zmroku
Rozmawiał: Michał Nowak
Gość: Ignacy Czwartos (malarz)
Data emisji: 21.02.2023
Godzina emisji: 21.30
pg