Aktualnie pracuje na planie szóstego sezonu serialu "Ranczo". Gra Czerepacha. - Postać wredną, co, podobnie jak bujny włos, odróżnia go ode mnie – żartuje Artur Barciś. Sympatię telewidzów zyskał już dzięki jednej z głównych ról w serialu "Miodowe lata", gdzie wcielił się w Tadeusza Norka. Mimo to telewizyjne role to tylko margines jego artystycznej działalności. Najważniejszy jest teatr. Jest aktorem warszawskich scen, od 1984 r. związanym z Teatrem Ateneum. – Wcześniej grałem w Teatrze Narodowym, m.in. w "Panu Tadeuszu" w reżyserii Hanuszkiewicza – opowiada.
W "Kasta La Vista" w Teatrze Ateneum gra teraz małego, wrednego kancelistę. Bardzo często występuje w rolach drugoplanowych, lecz charakterystycznych – wyrazistych i dających się zapamiętać. Grywa postacie dziwaków bądź osób w jakiś sposób pokrzywdzonych przez los, niepełnosprawnych fizycznie lub psychicznie.
– Aktorstwo trzeba cały czas trenować, pielęgnować, nie można osiąść na laurach. Gdybym pomyślał, że wszystko umiem, usadowiłbym się na równi pochyłej – tłumaczy. Jego zdaniem teatr przywraca aktora do pionu, bo tam nie ma dubla, nic się nie przemontuje. – Jeśli gram dobrze, to na widowni jest taka cisza, co aż krzyczy, albo szczery śmiech, który wywołać godnie, nie jest łatwo. Żeby to osiągnąć trzeba swoje umiejętności stale szlifować – opowiada.
Kolejną jego pasją jest śpiewanie. W teatrze w Gorzowie przygotowuje właśnie recital z piosenkami Piotra Szczepanika.
– Aktorstwo jest wielką niewiadomą. Nigdy nie wiadomo, jaka rola się trafi. Raz są blaski, raz cienie. Ale to moje życie, spełnienie mojego największego marzenia – wyznaje.
Rozmawiała Anna Retmaniak.